PSL wystawiło Platformę do wiatru? Teraz to ona ma zdecydować co dalej z koalicją
Adam Nowiński
– Po licznych konsultacjach z ekspertami i rozmowach z rodakami przedstawiliśmy koncepcję dwóch bloków opozycyjnych. Tylko taka strategia ma szanse zatrzymać samodzielne rządy jednej partii – powiedział lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Tym samym ludowcy dokonali sprytnego manewru i zmusili PO, żeby teraz to ona się określiła: czy jest bardziej na lewo z SLD, czy na prawo z PSL.
Władysław Kosiniak-Kamysz podczas sobotniej konferencji prasowej postawił Grzegorza Schetynę pod ścianą i kazał mu wybierać: albo PSL i koalicja centro-prawicowa, albo SLD oraz Wiosna i koalicja z lewicą. A tłumaczył to... wynikiem wyborów w maju.– Wspólna lista opozycji dostała dobry wynik, ale nie udało się osiągnąć celu – wygrać wyborów. Musi być wspólnota idei, wartości i programu. Proponujemy dwa bloki: centrowy i blok lewicowy, który jest wyborem partii lewicowych. Podchodzimy z wielkim szacunkiem do wszystkich partii lewicowych. Bo w Polsce jest miejsce dla wszystkich. Nie ma jednak miejsca dla tych różnych światopoglądów na jednej liście – powiedział lider ludowców. PSL na pewno jeszcze liczy straty po majowym wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego przed przemówieniem Donalda Tuska w Warszawie. Redaktor naczelny "Liberte!" zaatakował biskupów rzymskokatolickich za hipokryzję, co bardzo zabolało obecnego na sali Kosiniaka-Kamysza, a jeszcze bardziej jego konserwatywnych wyborców.Lider ludowców stwierdził, że PSL jest otwarty na różne środowiska, które podzielają jego wartości oraz, że są otwarci na rozmowy z PO. Jeśli te nie przyniosą pozytywnego skutku, a znajdzie się inny koalicjant, to wyjdzie na to, że PSL utrudniło sobie zadanie. Jako koalicja, będzie musiało zdobyć nie 5 proc. a 8 proc. w wyborach, żeby dostać się do Sejmu. Jak pamiętamy z historii wyczyn ten nie udał się w 2015 roku SLD.