Polacy nie są w stanie pogodzić się z tym, jak się ubierają latem. Nasz wywiad pokazał, że to temat tabu

Michał Jośko
Jeszcze całkiem niedawno Polskę zalała fala upałów. Automatycznie doprowadziło do sytuacji, w której ulice miast i środki komunikacji masowej zostały opanowane przez tłumy osób w półnegliżu, żyjących wg zasady "gdy jest gorąco, absolutnie wszystkie ubraniowe chwyty dozwolone"...
W mieście czy poza nim – sandały i skarpety to zawsze doskonałe zestawienie Fot. Instagram.com/ren_ganda
... jednak klimat momentalnie ochłodził się w momencie, gdy opublikowaliśmy rozmowę ze stylistką Eweliną Rydzyńską, dotyczącą tego, jak nasz naród ubiera się latem.

Wywiad ściągnął czarne chmury w postaci ostrych komentarzy osób, które poczuły się śmiertelnie urażone owym materiałem. Podyskutujmy więc tutaj o... dyskusjach.

1. Wolność wypowiedzi ma... dwa końce
Czy istnieje jakikolwiek obowiązek ubierania się schludnie, gustownie, adekwatnie do sytuacji i/albo modnie? Oczywiście, że nie. Masz do tego pełne prawo.

Czy musisz przejmować się faktem, że wygląd zewnętrzny jest ważnym elementem komunikacji niewerbalnej, który ma naprawdę istotny wpływ na to, jak jesteś postrzegany przez otoczenie? Kolejne "nie". Do tego również masz prawo.


Nie zmienia to jednak faktu, że w momencie, gdy łamiesz wszelakie przyjęte przez społeczeństwo zasady w miejscach publicznych, to ktoś (np. osoba zajmująca się modą zawodowo) może to ocenić. Bo ma do tego prawo.
Fot. screen z naTemat
O gustach się nie dyskutuje? Nieprawda. Owszem, nie ma czegoś takiego, jak gust obiektywnie dobry albo zły, wszystko jest względne i nie wszystko musi podobać się każdemu – ja np. mam pełne prawo do uważania, że koszulka polo z postawionym kołnierzykiem (zaznaczmy: noszona tak poza polem golfowym) to obciach. Jednak zawsze można (i powinno się) o tym dyskutować.

Lecz, proszę, bądźmy konsekwentni: jeżeli do swojego wyglądu nie przywiązujesz absolutnie żadnej wagi, to nie powinieneś przecież oburzać się, gdy ktoś wytknie ci błędy. Bo – na logikę – przecież nie przywiązujesz to tej kwestii absolutnie żadnej wagi.

2. Zabawa nie dla każdego
Choć intencją autora powyższego komentarza była uszczypliwość, to (nieświadomie) zawarł w tej wypowiedzi potężną dawkę prawdy. Bo naprawdę, od kontekstu zależy naprawdę wiele.

Moda jest zabawą, to jedna z jej podstawowych funkcji. Jeżeli masz na to ochotę i jesteś osobą wystarczająco odważną, nie musisz traktować jej zbyt serio i rób, co tylko chcesz.

Jednak istnieje bardzo wyraźna granica pomiędzy eksperymentowaniem, nonszalanckim mieszaniem konwencji, czy też wręcz szokowaniem otoczenia, a dyskusyjnym wyglądem, który wynika jedynie z zaniedbania i niewiedzy.
Fot. screen z naTemat.pl
Pamiętajmy: na jazdę bez trzymanki – w jakiejkolwiek dziedzinie – mogą pozwolić sobie wyłącznie osoby, które wcześniej poznały klasykę. Pablo Picasso nie rozpoczął kariery malarskiej od kubizmu; zanim zaczął eksperymentować z geometryzacją i upraszczaniem form, nauczył się tworzyć "po bożemu", w konwencji realistycznej.

To właśnie tego rodzaju rzeczy tworzą kontekst; sprawiają, że osobie ubranej "obciachowo" w sposób jakkolwiek świadomy, zawsze wolno więcej. A że uważasz ją za przebranego dziwoląga? Masz do tego pełne prawo.

Dodajmy, bo to istotne: abstrahujemy tutaj od kosztujących setki lub tysiące euro elementów garderoby, projektowanych przez Ricka Owensa, sprzedawanych przez firmy takie, jak Prada (Vetements, Balenciaga itd.). Naprawdę, mnóstwo osób, które chcą bawić się modą, robią to za grosze – w sieciówkach albo szmateksach. Epatowanie drogimi logotypami nie ma tutaj nic do rzeczy.

Nie masz ochoty na ekstrawagancje, a chcesz wyglądać dobrze i schludnie? Żaden problem: zdobądź absolutne minimum świadomości modowej (tutaj przydatne będzie m. in. słuchanie sugestii ekspertów, zamiast traktować je jako ataki pod twoim adresem) i postaw na minimalizm, promowany przez Ewelinę Rydzyńską w wywiadzie.

... bo połączenie krzykliwości stroju z niewiedzą jest mieszanką naprawdę okropną.
Fot. Instagram


3. Klasizm, ageizm, fat shaming, uprzedmiotowienie kobiet...
Powyższy screen przedstawia listę wyrwanych z kontekstu zarzutów, które wywołał wywiad, będący "bohaterem" tekstu, który właśnie czytasz. Celowo pomijam inne – znacznie mocniejsze – reakcje, bo zbyt mocno odchodzą od dyskusji na temat stylu Polaków, zmierzając w stronę nawoływania do nienawiści.

Lecz po kolei, zaczynając od klasizmu – naprawdę trudno mówić o dyskryminowaniu ludzi w związku z przynależnością do klasy społeczno-ekonomicznej w czasach, gdy praktycznie każą Polkę i Polaka stać na ubieranie się naprawdę gustownie, "na czasie" i niedrogo chociażby we wspomnianych sieciówkach, które naprawdę uważnie śledzą to, co prezentują największe domy mody.
Fot. screen z naTemat.pl
Dyskryminowanie kogokolwiek ze względu na wiek, poziom tkanki tłuszczowej bądź płeć? Znów przechodzimy do kwestii powtarzanej w tym tekście niczym mantra: niezależnie od swojego wyglądu masz prawo epatować nim ostentacyjnie w miejscach publicznych – przecież dziś wszystko wolno – jednak odrębną kwestią jest szczypta samokrytycyzmu (słowo coraz mniej modne), który powinien być nieobcy każdemu człowiekowi myślącemu.

Naprawdę fajnie: dożyliśmy czasów, w których idee ruchu body positive stają się coraz bardziej powszechne i nikt nie twierdzi tutaj, że jedynymi osobami, które mogą obnażać się – w stopniu mniejszym bądź większym – publicznie są te, które posiadają ciała w stylu Iriny Shayk bądź Christiano Ronaldo (nota bene: ciału autora tego tekstu również daleko jest do wspomnianego piłkarza).

Czy mówienie w wywiadzie o puszystych kobietach, które prezentują się światu w zdecydowanie zbyt małych strojach kąpielowych, bądź też ekstremalnie wyciętych szortach, są brutalnymi atakami na figury owych dam? Moim zdaniem to spostrzeżenia dotyczące faktu, że warto dobierać rozmiar i krój adekwatny do naszej sylwetki.

Chcemy robić inaczej, sprzeciwiać się pewnym zasadom modowym, które ponoć sprawiają, że nie można w pełni cieszyć się latem? Proszę bardzo, nikt nie może nam tego zabronić. Jednak uwzględnijmy to, że ktoś może na nas spojrzeć i wypowiedzieć się na ów temat. Niechaj wolność działa w dwie strony.
Fot. screen z naTemat.pl
Aha, kwestia ageizmu: trzymając się dawnych, bezpiecznych zasad, warto ubierać się adektwanie do wieku, co pozwala uniknąć narażenia się na śmieszność.

Chcesz iść z duchem czasu? Proszę bardzo, zapomnij o powyższych regułach! Przecież jest wiele przykładów na to, że można łączyć siwiznę na głowie z naprawdę oryginalnym, niebanalnym wyglądem (spójrzmy chociażby na mężczyzn, którzy pojawiają się na włoskich targach mody Pitti Uomo).

Jednak czy ewidentnie zaniedbany pan z tzw. brzuchem piwnym, brylujący nad parku miejskim w slipach z supermarketu, pełniących funkcję kąpielówek i zmęczonych życiem klapkach to ktoś, kto bawi się konwencją i zarazem walczy z dyskryminacją ze względu na wiek? Śmiem powątpiewać.