Coraz więcej zagadek wokół wybuchu gazu w Bytomiu. Wiele wskazuje, że to nie był zwykły wypadek

redakcja naTemat
Prokuratura ma już wyniki sekcji zwłok kobiety i jej dwóch córek, które zginęły w wyniku eksplozji gazu w budynku przy ul. Katowickiej w Bytomiu. Śledczy zasłaniając się dobrem postępowania nie ujawniają jednak żadnych szczegółów. Relacje świadków wskazują, że to mógł nie być zwykły wypadek.
Przybywa zagadek wokół eksplozji gazu w kamienicy w Bytomiu. Fot. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta
Trzy osoby zginęły, cztery zostały ranne – taki jest bilans sobotniej eksplozji w kamienicy w Bytomiu. Ofiary śmiertelne to 39-latka i jej dwie córki w wieku 5 i 7 lat. Sąsiedzi ofiar mówią, że w okolicy od dłuższego czasu czuć było gaz. Niektórzy nie wykluczają zaś, że ta eksplozja to było samobójstwo.

Ze względu na dobro śledztwa
Prokuratura zna już wyniki sekcji zwłok ofiar, ale - przynajmniej na razie - ich nie upublicznia. – Sekcja zwłok już się zakończyła. Nie udzielamy żadnych informacji na temat wstępnych ustaleń sekcji ze względu na dobro śledztwa – cytuje portal bytomski.pl prokurator Beatę Książek-Nowicką z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.


Dziennik "Fakt" wskazuje, że przejęcie śledztwa przez "okręgówkę" od prokuratury rejonowej świadczy o tym, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Według jego informacji pod uwagę brana jest hipoteza o samobójstwie. W mieszkaniu bowiem - jak wynika z nieoficjalnych informacji - w kuchence pozostawione były odkręcone kurki. Jak wynikało z informacji od sąsiadów, kobieta była w trudnej sytuacji życiowej.

W kiepskim nastroju, bez pracy
"Fakt" dotarł do świadka, którego brat opiekował się córkami 39-latki, gdy ta zimą trafiła do szpitala.
 Śledztwo w sprawie eksplozji w Bytomiu prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.Fot. Śląska Policja
– Z wtorku na środę nocowała u mojego brata i pisała SMS-y do ojca swoich córek. Chciała się z nim skontaktować. Była w kiepskim nastroju, bez pracy, pod opieką MOPR-u. W styczniu i lutym dwa razy wylądowała w szpitalu, wtedy nikt z rodziny nie chciał się jej dziećmi zająć, mój brat je przygarnął. Mieszkały u nas. Pomagał jak mógł, ale o kulach chodzi – cytuje "Fakt" swego rozmówcę.

Wiadomo, że ustalono miejsce pobytu ojca dziewczynek. Mężczyzna ma być wkrótce przesłuchany.

źródło: fakt.pl