Tusk na Kremlu wywołał wściekłość. Ostra reakcja Moskwy na słowa szefa Rady UE

Tomasz Ławnicki
Donald Tusk nazwał upadek Związku Radzieckiego "błogosławieństwem". Słowa szefa Rady Europejskiej padły w Gruzji – dziś kraju niepodległym, częściowo okupowanym przez Rosję, wcześniej jednej z radzieckich republik. Wśród Gruzinów te słowa wzbudziły zachwyt, w Moskwie – wściekłość.
Rosyjski MSZ odpowiada na słowa Tuska, że rozpad ZSRR to błogosławieństwo. Fot. Igor Dolgov / 123rf
"Upadek Związku Radzieckiego NIE był największą geopolityczną katastrofą stulecia. Dzisiaj w Gruzji chciałbym to powiedzieć głośno i wyraźnie: upadek ZSRR był błogosławieństwem dla Gruzinów, Polaków, Ukraińców i całej Europy Środkowej i Wschodniej. A także dla Rosjan" – napisał na Twitterze Donald Tusk. W czwartek szef Rady Europejskiej przybył do gruzińskiego Batumi na XVI Konferencję Międzynarodową "Europejska droga Gruzji". W tym roku wydarzenie jest poświęcone 10-leciu Partnerstwa Wschodniego. Słowa te padły także w przemówieniu w Batumi i zostały nagrodzone oklaskami.
Słowa Tuska były wyraźnym odniesieniem do wypowiedzi Władimira Putina, który nieraz z tęsknotą i rozrzewnieniem wspominał ZSRR. Rosyjski prezydent mówił m.in., że rozpad Związku Radzieckiego był "największą katastrofą geopolityczną XX wieku i prawdziwym dramatem dla Rosjan".


Na słowa Donalda Tuska błyskawicznie zareagowała rzeczniczka rosyjskiego MSZ na swojej cotygodniowej konferencji. Maria Zacharowa oceniła wypowiedź szefa Rady UE jako "kolejny atak rusofobii". Zdaniem przedstawicielki rosyjskiej dyplomacji Tusk "próbował zniekształcić znaczenie dobrze znanego oświadczenia rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, że ​​upadek Związku Radzieckiego był największą katastrofą geopolityczną XX wieku".
Maria Zacharowa
rosyjskie MSZ

Chciałbym przypomnieć panu Tuskowi, że - jak wielokrotnie podkreślał prezydent Rosji - upadek ZSRR doprowadził do licznych tragedii ludzkich, kiedy dziesiątki milionów naszych współobywateli i rodaków nagle znalazły się za granicą, rodziny i narody zostały podzielone. Dotyczy to w szczególności rosyjskojęzycznych mieszkańców państw bałtyckich. Faktem, że w tych krajach, które są członkami Unii Europejskiej od 2004 r., łamane są ich prawa i są oni dyskryminowani ze względu na pochodzenie etniczne, najwyraźniej nie jest pan zbyt zmartwiony, panie Tusk. Czytaj więcej

Rzeczniczka MSZ wspomniała o zamrożeniu formatów współpracy UE z Rosją i dodała: "zamiast prób grania tematami historycznymi i czynienia tego bardzo nieumiejętnie, nawet niezdarnie, warto byłoby, aby pan Tusk właśnie o tym pomyślał".

Zacharowa wspomniała, że Donald Tusk odchodzi ze stanowiska szefa Rady Europejskiej pod koniec listopada, więc - jak stwierdziła - ma jeszcze czas, "aby spróbować poprawić niepomyślną sytuację w stosunkach Rosji i UE".

Słowa Tuska w Batumi padły w szczególnym momencie – zaledwie parę dni po wyraźnym kolejnym zaostrzeniu stosunków na linii Tbilisi-Moskwa. Gruzini wyszli na ulice, aby przypomnieć, że Rosja jest agresorem, który okupuje część gruzińskich terytoriów: Abchazję i Osetię Południową. Ich złość wywołało przemówienie rosyjskiego deputowanego, jakie wygłosił w gruzińskim parlamencie z miejsca, jakie na co dzień zajmuje przewodniczący izby.