Upokorzenie Szydło w PE to wpadka samego Kaczyńskiego? Miał źle zrozumieć gościa z Niemiec

Rafał Badowski
Decydujące dla powodzenia kandydatury Beaty Szydło miały być rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z sekretarzem generalnym niemieckiej CDU Paulem Ziemiakiem, który pochodzi z Polski i zna nasz język. Jednak jak przekonuje źródła "Die Welt" i "Gazety Wyborczej" w chadecji, prezes PiS... musiał źle zrozumieć gościa z Niemiec.
Jarosław Kaczyński miał źle zrozumieć Paula Ziemiaka. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Beata Szydło ponownie kandydowała na szefową komisji ds. zatrudnienia i spraw społecznych Parlamentu Europejskiego. I już drugi raz – sromotnie – przegrała. Tym razem przeciwko Beacie Szydło zagłosowało aż 34 europosłów, za było zaledwie 19.
Wyraźnie sfrustrowana skomentowała potem na gorąco swoją porażkę, powołując się na europejskie wartości, które ma wyznawać. O negatywnych emocjach byłej premier świadczyła też komunikacja niewerbalna byłej premier. Oceniła ją ekspertka mowy ciała, Daria Domaradzka-Guzik.


Kluczowe dla powodzenia kandydatury Szydło miały być rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z wysłannikiem z Niemiec. To Paul Ziemiak, mówiący po polsku sekretarz generalny CDU rozmawiał z liderem PiS w sprawie obsady unijnych stanowisk. Jednak prezes miał wyciągnąć błędne wnioski ze spotkania. Po rozmowie z Ziemiakiem uznał, że może wystawić Szydło jeszcze raz.

– Ziemiak nie mógł w Warszawie obiecać poparcia dla Szydło, bo po pierwsze, nad jej kandydaturą odbyło się tajne głosowanie. Po drugie, przeciwko niej są posłowie lewicy, na nich Europejska Partia Ludowa, do której należy CDU, nie ma żadnego wpływu – powiedział informator "Die Welt" i "Gazety Wyborczej" z niemieckiej chadecji. Teraz w Niemczech panuje przekonanie, że posłowie PiS nie poprą Ursuli von der Leyen. – Może to i lepiej. Takie głosy byłyby dla niej niepotrzebnym balastem – dodało źródło słynnych dzienników z Niemiec i Polski.

źródło: "Gazeta Wyborcza"