"Stał za słupem". Śledczy opisali ostatnie chwile życia ojca zaginionego Dawida

redakcja naTemat
Paweł Ż., ojciec pięcioletniego Dawida, popełnił samobójstwo – rzucił się pod pociąg. Wciąż nie wiadomo, czy chłopiec żyje i gdzie jest. Dziennik "Fakt" podaje, że prokuratura opisała już, jak wyglądały ostatnie chwile życia Pawła Ż.
Paweł Ż., ojciec pięcioletniego Dawida, popełnił samobójstwo. Co robił tuż przed śmiercią? Fot. Policja
Ojciec zabrał chłopca z Grodziska Mazowieckiego około godz. 17 w środę, a przed godz. 21 odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg. Ślad po dziecku zaginął.

O godz. 17:28 32-latek ruszył w stronę Warszawy – tak wynika z nagrań monitoringu, którymi dysponuje policja. Po drodze mógł zatrzymać się niedaleko lotniska Okęcie, gdzie prawdopodobnie oglądał z synem samoloty. Tam po raz pierwszy miał wyłączyć telefon. Następnie zawrócił do Grodziska, gdzie dotarł dwie godziny później. Wszystko wskazuje na to, że Dawida już nie było z nim w samochodzie.


Modlił się w kościele
O godz. 19 Paweł Ż. wysłał do żony SMS-a z informacją, że nie zobaczy już syna. Ojciec dziecka zaparkował skodę fabię na osledlu Łąki w Grodzisku Mazowieckim. Następnie – jak dowiedzieli się reporterzy programu "Uwaga!" w TVN – poszedł do kościoła się pomodlić. Stamtąd pieszo skierował się w stronę dworca kolejowego. Ostatnie chwile opisali śledczy.

– Z informacji, które posiadamy wynika, że mężczyzna stał za słupem, który znajduje się w okolicy torowiska, a gdy zobaczył nadjeżdżający pociąg, rzucił się pod niego – powiedział "Faktowi" Łukasz Łapczyński rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej. 
Co wiadomo o Pawle Ż.
O Pawle Ż. wiadomo coraz więcej. Internauci dotarli do nagrania z Dubaju, gdzie jako przedstawiciel firmy ogrodniczej uczestniczył w targach Automechanika.

Jak podała wcześniej Wirtualna Polska, Paweł Ż. pracował w dużym przedsiębiorstwie produkującym sprzęt ogrodniczy, między innymi opryskiwacze ogrodowe. – Był przedstawicielem handlowym w firmie. Jeździł na targi zagraniczne. Promował produkty. Nigdy nie było z nim żadnych problemów – powiedział portalowi pracownik firmy.

źródło: "Fakt"