"Dla mojej partii jestem w pakiecie z mężem". Zdrojewska dowiedziała się o ultimatum od PO

Paweł Kalisz
Bogdan Zdrojewski jest łakomym kąskiem wyborczym. O to, by to właśnie ich wrocławską listę otwierał, mają walczyć ze sobą komitety PO i PSL, które, jak wiadomo, pójdą osobno do wyborów. Przy okazji tych starań Barbara Zdrojewska dowiedziała się, że dla PO jest tylko "żoną przy mężu". Na komentarz z jej strony nie trzeba było długo czekać.
Barbara Zdrojewska nie chce być postrzegana przez władze Platformy Obywatelskiej jedynie jako dodatek do męża. Fot. Mieczyslaw Michalak / Agencja Gazeta
Barbara Zdrojewska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" potwierdziła, że zgłosiła w partii chęć ponownego ubiegania się o mandat w Senacie. Jednak według informacji "GW", w PO stawiają ultimatum: jeśli Zdrojewski nadal nie będzie chciał otwierać listy Platformy, to Zdrojewska z myślą o starcie z poparciem PO może się pożegnać.

"Po 18 latach w PO dowiaduję się z prasy, że dla mojej partii jestem w pakiecie z mężem. Pomija się mój osobisty dorobek w RM Wrocławia, Sejmiku i Senacie. Lata pracy, najlepszych wyników wyborczych, emocji, połowa dorosłego życia" – napisała rozgoryczona Barbara Zdrojewska na Twitterze. Żona Bogdana Zdrojewskiego rzeczywiście ma pokaźny dorobek i z pewnością nie jest "żoną przy mężu". Jeszcze jako studentka działała w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, należała również do "Solidarności". Dwukrotnie zostawała radną Wrocławia, po raz pierwszy w 2002 roku, drugi raz cztery lata później. W 2006 została przewodniczącą rady miasta V kadencji. Później była radną sejmiku wojewódzkiego IV i V kadencji, wreszcie w 2015 z powodzeniem wystartowała w wyborach do Senatu, zdobywając ponad 63 tysiące głosów.


Tymczasem "Gazeta Wyborcza" opublikowała tekst, z którego wynika, że Bogdan Zdrojewski waha się, czy przyjąć ofertę PO, czy PSL. Ze źródeł dziennika wynika, że były minister wciąż chowa urazę do PO za skreślenie go z pierwszego miejsca listy wyborczej do Europarlamentu. Grzegorz Schetyna zapewnia, że dziś na Zdrojewskiego czeka miejsce otwierające wrocławską listę wyborczą do Sejmu.

Władysław Kosiniak-Kamysz chciałby z kolei, by Bogdan Zdrojewski otwierał listę ludowców. Według rozmówców "Gazety Wyborczej" ten nie odrzucił oferty, ale z podjęciem decyzji zwleka do momentu, aż PO złoży propozycje jego żonie. Konkretnie miałoby chodzić o ponowne wystawienie Barbary Zdrojewskiej w wyborach do Senatu.

źródło: "Gazeta Wyborcza"