Hołdys znalazł plusy podziałów w szeregach opozycji. "Nagle zrobiło się lżej, bardziej kolorowo"

Tomasz Ławnicki
Ostatnie dni przyniosły w końcu rozstrzygnięcie – wiadomo, kto z kim idzie do jesiennych wyborów parlamentarnych. Koniec złudzeń, że pełne zjednoczenie opozycji jest możliwe. Niektórzy wieszczą, że podział na trzy bloki oznacza, że PiS bez problemów zapewni sobie możliwość rządzenia w kolejnej kadencji. Ale są i tacy przeciwnicy "dobrej zmiany", którym podział opozycji odpowiada.
Zbigniew Hołdys komentuje fakt, że opozycja do wyborów idzie podzielona. Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Aktywny weekend w polityce trwa w najlepsze. Prezes PiS w Chełmie agitował na rzecz Jacka Sasina.

W szeregach opozycji – prezes PSL zainaugurował walkę pod szyldem Koalicji Polskiej w Piątku, czyli w samym środku Polski, politycy PO zaś prowadzą akcję POrozmawiajmy między innymi w Małopolsce i na Podkarpaciu, politycy lewicy zaś świętują fakt, że udało im się porozumieć. Każdy na własny rachunek.

"Mnie jest raźniej"
I dobrze – zdaje się mówić Zbigniew Hołdys, który słynie ze swego ciętego języka i mało przychylnego stosunku do PiS. Na pewno więc nie kibicuje dobrej zmianie.


"Polubiłem ten nowy podział pantofelka na trzy. Jedna wielka koalicja opozycyjna wydawała mi się ciężkawym projektem bez finezji, wymuszonym. Schetyna na jej czele, trzymał to twardą ręką, nie chciał LGBT - nie było LGBT, bał się obietnic - nie składano obietnic, nic dla młodych - i jest nic dla młodych" – pisze założyciel Perfectu.
Jego zdaniem – podział zrobił dobrze politycznej scenie. "Nagle zrobiło się lżej, bardziej kolorowo, jest więcej tematów, większy wybór. I więcej ciekawych twarzy. Polska delikatnie przestała być beczką tej samej od lat kiszonej kapusty. Mnie jest raźniej" – pisze Hołdys, podsumowując jednak gorzko: "Choć politycy-kłamcy ci sami".

Kiedy wybory?
Dwa tygodnie temu premier Mateusz Morawiecki wyszedł przed szereg, ogłaszając, iż wybory parlamentarne odbędą się 13 października. To prerogatywa głowy państwa i krok szefa rządu ponoć zdenerwował Andrzeja Dudę. Według nieoficjalnych informacji prezydent zamierza wyznaczyć termin wyborów na 20 października.