O takie auto elektryczne nic nie robiłem. Jaguar I-Pace uzależnia w ciągu dwóch minut
Możecie już przestać płakać, że to nie to, że niski zasięg, że nie słychać go i w ogóle. Jaguar I-Pace to jest *ten* samochód elektryczny, na który czekaliście. Jest po prostu rewelacyjny. Kropka. W ogóle się nie dziwię, że to samochód roku na świecie.
Fot. naTemat.pl
I-Pace może się podobać i może się nie podobać. Słyszałem najbardziej skrajne opinie podczas mniej więcej tygodniowego testu. Fakty są jednak takie: I-Pace to "normalne" auto. Nikt mu nie odmówił grilla słusznych rozmiarów (w aucie elektrycznym wlot powietrza jest zbędny, więc wielu producentów wycina go dla samego faktu) i w ogóle sprawia wrażenie poukładanego.
Ale im dłużej mu się przyglądasz, tym bardziej dostrzegasz, że coś tu jest nie tak. Przede wszystkim: to taki dość spory crossover, wielu powie że to mały SUV, a kształty ma jakieś takie na pograniczu coupe. Spójrzcie na tylną szybę. Jest tak ścięta, że prawdę mówiąc... niewiele w niej widać. Ale to przecież elektryk, więc przecież aż wypada korzystać z kamery cofania.
Fot. naTemat.pl
Co to daje? Jaguar I-Pace nie jest małym autem, ale nie jest też jakiś szokująco wielki (4682 mm długości). Za to w środku przestrzeni jest aż nadto. Zarówno z przodu, jak i z tyłu. Sam kokpit jest typowo "jaguarowo-landroverowy", choć z odrobiną pieprzu i sporawą nutą high-techu. Jednak widać, że to auto elektryczne. I w tym środku jest naprawdę przyjemnie.
Fot. naTemat.pl
Czy do czegoś tu się można przyczepić? Szklany dach. Zwraca na niego uwagę każdy, jest niesamowicie wygięty, piękny i futurystyczny. Ale nie ma rolety, a test przypadł na czas ostrych, czerwcowych upałów. Momentami było ciężko. Ale jak się spodziewam, nie da się zrobić takiego dachu i jeszcze mieć funkcję rolety.
Fot. naTemat.pl
No i kolejna kwestia - Jaguar I-Pace jest cholernie, ale to cholernie szybki. W pewnym sensie jak każdy elektryk - zawsze powtarzam, że w elektrykach konie mechaniczne liczą się jakby "podwójnie". A tych jest tu 400. Każda oś ma bowiem swój własny silnik o mocy 200 KM. W połączeniu z napędem na cztery koła i absurdalnym momentem obrotowym (696 Nm) mamy zestaw gotowy do ośmieszania kierowców w ich V6/8/10/12.
Przynajmniej z miejsca, bo ten prędki Jaguar koniec końców przyspiesza do setki... w 4,8 sekundy. Są niewiele wolniejsze hothatche i dużo tańsze przy tym. To o co mi chodzi?
Fot. naTemat.pl
Owszem, wiele aut dorwie go po tych 2-3 sekundach, ale do tych pierwszych 50 km/h trudno mu znaleźć rywala. Trzeba coś na kształt Porsche 911 z odpaloną procedurą startu. A I-Pace robi to naturalnie.
Fot. naTemat.pl
I-Pace oczywiście byłby szybszy gdyby nie jego potężna bateria o pojemności 90 kWh (pojemność netto wynosi 84,7 kWh) - to auto po prostu waży. Ale z drugiej strony ta masa sprawia, że I-Pace jak na crossovera jeździ... no rewelacyjnie. Samochód chętnie trzyma się asfaltu i trzeba naprawdę przegiąć, żeby poczuć lekką podsterowność. Nisko położony środek ciężkości (bateria) robi swoje.
Fot. naTemat.pl
No i wreszcie - zasięg. To on sprawia, że I-Pace jest tak cudowny. Że jest jak spalinowe auto, tylko lepsze. Koniec ze stresem przed wyjazdem z miasta. Według danych producenta tym autem można przejechać nawet 470 kilometrów, choć od razu mówię wam, że z pomiarami "spalania" elektryków jest tak jak z tradycyjnymi autami - można o nich w ogóle zapomnieć.
Fot. naTemat.pl
Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że jakiś Passat z TDI zrobi na jednym tankowaniu tysiąc kilometrów albo i więcej, ale... co z tego? Passat jest wolny, a I-Pace to torpeda. Prawda jest taka, że samochody spalinowe o podobnej mocy do I-Pace'a na jednym baku przejadą mniej więcej tyle, co I-Pace. Moc wymaga paliwa, nieważne czy w płynie czy z gniazdka.
Fot. naTemat.pl
I-Pace'a można naładować nawet z domowego gniazdka. Potrwa to jednak dosłownie wieki. Prawie dwa dni. Ale już z szybkich ładowarek o mocy 50/100 kW naładujemy to auto do 80 proc. w 80 lub 40 minut. W Warszawie tak różowo nie jest - słupki są jednak dużo słabsze i potrzeba kilku godzin do 50 proc. Oczywiście wskazane jest przy zakupie auta zamontowanie porządnej ładowarki w swoim garażu. Albo trzeba czekać, aż polska infrastruktura się poprawi.
Fot. naTemat.pl
Trzeba zapłacić
Testowany model to środkowa wersja wyposażenia SE. Za auto takie jak w teście trzeba zapłacić ponad 426 tysięcy złotych. Drogo, ale naprawdę wiecie, za co płacicie w tym samochodzie. No i jest to cena zbliżona to konkurencji: Audi E-Trona czy... Tesli X. Tyle to po prostu na razie kosztuje.
Fot. naTemat.pl
Jaguar I-Pace na plus i minus:
+ Osiągi!
+ Prowadzenie
+ Jakość wykonania
+ Duży zasięg
+ Komfortowe wnętrze
+ Pojemny bagażnik
- Ten dach jest piękny, ale bez rolety trudno wytrzymać
- W Polsce problemem ciągle będzie ładowanie
Fot. naTemat.pl