Też go miałeś na plakacie? Samochód z twoich dziecięcych marzeń jest teraz idealny na twój pierwszy raz
Dorastałeś w latach dziewięćdziesiątych? Na ścianie w swoim pokoju mogłeś mieć plakat z jakiś supersamochodem. W tamtych czasach to mógł być któryś z modeli Ferrari, Lamborghini Diablo albo... no właśnie 911. Teraz jesteś dorosły, masz prawko, być może nawet myślisz, czy nie kupić sobie już takiego prawdziwego 911, nie w skali 1/43. Mam dobrą wiadomość. Dla przeciętnego fana Porsche nowa generacja kultowego modelu jest lepsza niż kiedykolwiek. To idealne Porsche 911, jeśli... to Twoje pierwsze 911.
Fot. naTemat.pl
Sportowe auto na kredyt
Nowa 911-tka w gruncie rzeczy jest autem na miarę 2019 roku. Nie chodzi tylko o kwestie ekologiczne. To po prostu Porsche gotowe na przeciętnego kierowcę. Czasy, kiedy 911-tka była samochodem dla garstki zamożnych zapaleńców, bezpowrotnie minęły. 911, choć absurdalnie drogie (zwłaszcza z mojej perspektywy) i tak właściwie coraz droższe, jednocześnie jest dostępne jak nigdy wcześniej. Żyjemy w czasach, kiedy przecież na całym świecie liczba milionerów rośnie z dnia na dzień.
Fot. naTemat.pl
Takie właśnie jest nowe 911. Dostępne i łatwe w odbiorze. Choć nie znaczy to, że fani tradycyjnych 911-tek nie mają tu czego szukać. W aucie wręcz przeciwnie: nie brakuje nawiązań do przeszłości. Analogowy zegar został tylko jeden - to obrotomierz. Ale jest utrzymany w olschoolowym stylu. Jak z Porsche sprzed lat. Wreszcie możesz zamówić to auto z fotelami pokrytymi czarną pepitką. Jak ponad pół wieku temu.
Fot. naTemat.pl
Wygląda jak 911. Tylko lepiej
Oczywiście wciąż nie da się jej pomylić z żadnym innym autem. To moja pierwsza myśl, kiedy odbierałem kluczyki u warszawskiego dilera niemieckiej marki. Ale przecież inaczej nie mogło być. Tak naprawdę tworzenie nowej generacji 911 to zajęcie w gruncie rzeczy beznadziejne.
Fot. naTemat.pl
Ale wygląda na to, że znowu się udało dogodzić. Największym nowum w wyglądzie 911-tki jest oczywiście poziomy pas świateł na tylnym zderzaku. Po zmroku wygląda on zjawiskowo, rodem ze Star Treka. Z kolei z przodu dla laika... raczej nie zmieniło się nic. Ale tych bardziej wysublimowanych zmian jest więcej.
Fot. naTemat.pl
Tutaj ten podział zniknął. niezależnie od tego, czy ostrzycie sobie zęby na Carrerę z napędem na jedną oś czy dwie, z tyłu jest znacznie szersza i ma większy rozstaw osi. Dzięki temu samochód wygląda niezwykle seksownie i bardzo rasowo. Do tego dochodzą koła o różnej średnicy - na tylnej osi zawsze o cal większej. To rozwiązanie do tej pory było zarezerwowane dla tych najbardziej hardkorowych wersji. Mówiąc prościej - teraz nawet podstawowa 911-tka wygląda jak the real deal.
Fot. naTemat.pl
Paradoksalnie w tym wnętrzu jest kilka zgrzytów. A w przypadku tego testu marudzę (i będę) raczej rzadko. Sprawa pierwsza. Zniknął tradycyjny lewarek od automatycznej skrzyni biegów, a zastąpił go ten osobliwy... kikut. Ani nie wygląda dobrze, ani nie używa się go wygodnie. Plus nie można już przerzucać biegów lewarkiem, zostają łopatki za kierownicą.
Fot. naTemat.pl
No i sprawa czwarta: cyfrowe zegary. Wyglądają świetnie w połączeniu z analogowym obrotomierzem, mają dużo możliwości konfiguracji, ale tych dwóch skrajnych... nigdy nie widać. Zasłania je kierownica. Trzeba się wychylić. Serio. Wygląda to mniej więcej tak:
Fot. naTemat.pl
No i najważniejsze: każda z tych pierdół (bo to w zasadzie są pierdoły) odchodzi na dalszy plan w trakcie jazdy. A ta jest taka, jak sobie ją wyobrażacie: po prostu narkotyczna.
Fot. naTemat.pl
Nowa Carrera 4S (napędza ją doładowany, trzylitrowy bokser) jest mocniejsza względem poprzednika dokładnie po 30 KM i 30 Nm, co razem daje 450 KM i 530 Nm. Efekt to piorunujące przyspieszenie do stu kilometrów na godzinę w zaledwie 3,6 sekundy. To o prawie pół sekundy szybciej niż poprzednik i... po prostu naprawdę szybko. Niewystarczająco wymownie? "Zwykła" Carrera S jest teraz szybsza niż Turbo S (czyli topowa wersja) sprzed dwóch generacji. Minęło tylko trzynaście lat...
Co ciekawe, nowe 911 jest bardzo ekonomiczne. Ale powaga. Spokojna jazda w trasie (drogi krajowe plus te szybkiego ruchu) oznacza spalanie mniej więcej... 10-11 litrów na sto kilometrów. Jeśli na drodze ekspresowej darujecie sobie popisy i po prostu wrzucicie tempomat, spalanie spadnie do... nieco ponad dziewięciu litrów (!). Nawet w mieście przy spokojnej jeździe 911-tce wystarczy 15-16 litrów. Są dużo słabsze auta z podobnymi wymaganiami.
Fot. naTemat.pl
Ale właśnie: sensem istnienia 911-tki nie jest jednak pałowanie jej na prostej, a prawdziwa, wymagająca jazda. Prawda jest taka, że poprzednikiem jeździłem (również) po torze, a nową wersją (oby na razie) wyłącznie po drogach publicznych. Do pewnych kwestii trudno mi się więc odnieść, ale sądząc po opiniach w sieci nie ma żadnych podstaw, żeby uważać, że jest z jakiegoś powodu gorzej.
Fot. naTemat.pl
Co ciekawe: w standardowym ustawieniu wydech sprawia wrażenie zbyt grzecznego. Najlepiej od razu przestawić go na bardziej rasowe ustawienia. Szkoda, że trzeba to robić każdorazowo z poziomu dotykowego ekranu.
Fot. naTemat.pl
Doznania za kierownicą stoją na tak wysokim poziomie, ponieważ magikom z Zuffenhausen udało się utrzymać masę auta w ryzach. Nowa 911-tka jest delikatnie cięższa, ale z pewnością nie roztyła się. Żeby utrzymać niską masę, z nadwozia praktycznie pozbyto się stali. W karoserii jest jej już tylko 30 proc. (wcześniej ponad dwukrotnie więcej), a resztę stanowią stopy aluminium. To się nazywa kuracja odchudzająca.
Fot. naTemat.pl
Wreszcie poza tymi doznaniami za kierownicą nowe 911 daje ci to, czego w tym aucie zawsze było dużo. Wzbudzasz wielką atencję. Przez kilka dni z tych autem nie tylko pokonałem setki kilometrów, ale i solidnie nagadałem się. A to na parkingu ktoś zagada i zapyta o osiągi. A to dzieciak chce fotkę w środku czy przy aucie.
I co ciekawe, reakcje na 911-tkę są praktycznie zawsze pozytywne. To auto, które się lubi. I które wzbudza szacunek. Taki obrazek: tuż po odbiorze auta musiałem podjechać do polskiej siedziby Mercedesa. Pracuje tam moja znajoma, a przed głównym wejściem jest takie małe rondo. Jak zwykle nie było gdzie zaparkować, więc przytuliłem się do krawężnika i czekałem. Ja i jakiś taksówkarz.
Fot. naTemat.pl
Pozostaje kwestia ceny. Tanio... nie jest. 911-tka podrożała. Carrera S zaczyna się od niespełna 600 tysięcy, ale jak dorzucicie kilka niezbędnych dodatków, cena zacznie pędzić w stronę miliona jak samo 911 z procedurą startu. Ale żeby nie było - to samochód wart każdej złotówki. Przecież miałeś go na ścianie w swoim dziecięcym pokoju.
Fot. naTemat.pl
Porsche 911 Carrera 4S na plus i minus:
+ Piorunujące osiągi
+ Świetne prowadzenie
+ Radość z obcowania z "prawdziwym" Porsche
+ Nadwozie jest zdecydowanie odświeżone, ale nawiązuje do tradycji modelu
+ Wnętrze na miarę 2019 roku
- Niedoróbki w wykonaniu
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl