"Nie spotkałam żadnego konkretu, jest po prostu dno". Młode Polki narzekają na facetów. Może wymagają za wiele?
"Nie mogę znaleźć nikogo ogarniętego, wolę być sama" – słyszę od wielu kobiet. Ogarniętego, czyli? "Musi zarabiać powyżej minimalnej krajowej, mieć samochód i własne mieszkanie, codziennie się myć" – słyszę. Czy jednak nie wymagamy za dużo? Bo naprawdę nie wszyscy mężczyźni w Polsce to "stracone przypadki".
To wszystko wpływa oczywiście na związki. Coraz rzadziej "idziemy za głosem serca", a częściej patrzymy na aspekty zupełnie nieromantyczne. – Na każdej randce będę teraz pytała mężczyzny, czy ma umowę o pracę i zdolność kredytową – śmiała się ostatnio moja koleżanka. Mówiła to niby żartem, ale z drugiej strony całkiem serio.
Z kolei od mojej innej znajomej usłyszałam ostatnio: – Faceci są dziś zupełnie bezwartościowi. Ja mam z takimi nieogarami założyć rodzinę i mieć dzieci? Ręce opadają.
O co w ogóle chodzi?
Równość, ale nie do końca
W kwietniu "Wysokie Obcasy" zrobiły wielki sondaż "Liczymy się z Polkami" – 1,5 tysiąca kobiet i mężczyzn w różnym wieku zostało przepytanych w temacie pracy, rodziny i związków. Wnioski? Okazało się, że i większości Polek i Polaków zależy na partnerstwie w związku – i w kwestii obowiązków domowych, i życia zawodowego.
To cieszy. Ale z drugiej strony zdaniem 23 procent mężczyzn to kobieta powinna więcej zajmować się domem. Takich interesujących wniosków jest więcej: 44 procent kobiet uważa, że atrakcyjność mężczyzna spada, gdy ten jest na bezrobociu. Z drugiej strony 78 procent mężczyzn dalej pociągają kobiety niepracujące zawodowo i opiekujące się domem. Oprócz tego 13 procent kobiet oraz co piąty mężczyzna dalej sądzą, że to facet musi zarabiać więcej.
Czyli chcemy równości, ale jeszcze tak nie do końca. Facet musi być silny i obrotny, a kobieta jednak powinna poświęcać się dla rodziny.
Badania skomentowała w "Wysokich Obcasach" Katarzyna Pawlikowska, ekspertka w dziedzinie kobiecych zachowań społecznych i konsumenckich. – To bardzo smutne, ale chłopcy są dalej wychowywani, tak, jak wcześniej, na królewiczów. Kompletnie nam się to wszystko rozjeżdża. 65 proc. więcej kobiet niż mężczyzn kończy dziś studia. Chcemy pracować, chcemy się kształcić. A mężczyźni nie: różnice między płciami, jeśli chodzi o otwarcie na rozwój, i duchowość są bardzo duże. No i nie bardzo mamy potem z tym facetem o czym gadać, jeżeli my się ciągle rozwijamy, a oni nie – mówiła.
Spytałam o to wszystko grupę 20-30-letnich kobiet. Co się okazało?Katarzyna Pawlikowska
76 proc. Polek wierzy, że spotka tego jedynego księcia, na całe życie. A potem przeżywa zderzenie z czołgiem. Bo owszem, ten jedyny jest wychowany przez matkę na księcia z bajki, który potrzebuje służby do obsługi. Kiedy jemu, po początkowym okresie zakochania, przestaje się chcieć, przeżywamy ogromne rozczarowanie. Nie chodzi tylko o seks, ale o pomoc w domu, partnerstwo, dojrzałość, zaangażowane rodzicielstwo. I o obecność fizyczną i emocjonalną. Kiedy dochodzi do tego brak chęci rozwoju, stajemy się samotne i niespełnione w związku. Czytaj więcej
"Wolę już być sama, niż z synalkiem"
Wiele zgadza się z Pawlikowską.
– Już nie szukam faceta, mam dość – mówi mi Magda. – Prędzej teraz kobieta weźmie kredyt i kupi mieszkanie, wyprowadzi się od rodziców, sama utrzyma, niż jaśnie pan królewicz. Żaden z moich kolegów nie ma mieszkania, a koleżanki mają. Faceci mieszkają więc wciąż ze swoimi mama. Nie zmienię oczekiwań, bo już niżej nie zejdę po prostu, dla mnie mieszkanie, samochód, higiena i praca to jest niezbędne minimum. Dla moich kolegów to jest nieosiągalne i myślą, że to już poziom Billa Gatesa – dodaje.
Magda podkreśla, że ma mieszkanie, które sama wyremontowała, kupiła również samochód. Stąd jej wysokie standardy.
– Jeśli masz konkretną pracę i odkładasz na dom i samochód, to je w końcu masz. Chyba że wolisz wydać wszystko na konsolę i gierki. Nie przyjmę pod dach nieroba, który chce przyjść na gotowe i nic od siebie nie dać poza swoja obecnością. Nie mogę patrzeć na tych wszystkich synusiów – denerwuje się.
Wtóruje jej Asia. – Zaczęłam się rozglądać wśród wolnych facetów i... tragedia. Większość wolnych facetów w wieku 30/40 lat to albo kompletne dupki z koszmarnym podejściem do kobiet albo życiowe porażki, bez sensownej pracy, mieszkający na garnuszku u rodziców... Spotkać kogoś, kto nie robi miliona byków w prostej rozmowie na Messengerze to prawie cud. Jak facet w wieku 30+ mieszka z mamusią, która za niego wszystko robi, a pracę zmienia 6 razy w roku, to nie jest to dobry znak – opowiada.
Jak twierdzi Asia, "jak już się znajdzie porządnego faceta to okazuje się, że z domu trzeba go dźwigiem ruszyć, spontaniczny wypad w góry planuje się pół roku, a seks tylko po bożemu, pod kołdrą i przy zgaszonym świetle". – Dziś każda kobieta, która wymaga, żeby facet miał sensowną pracę i mieszkał sam, to 'materialistka'. A ja wymagam tylko tego, co sama oferuję – irytuje się.
Z kolei Ewelina uważa, że faceci ogólnie są mniej otwarci na świat i mają bardziej radykalne poglądy.
– Bardzo ciężko znaleźć kogoś sensownego z kim możesz porozmawiać na różne tematy, kto nie robi miliona błędów ortograficznych podczas rozmowy, kto zaakceptuje fakt, że każdy człowiek jest inny i ma prawo dokonywać swoich własnych wyborów. Nawet jak umawiam się z kimś po studiach, to i tak słyszę, że jak jestem niewierząca, to on mnie nawróci, a tak w ogóle to kobieta powinna sprzątać i gotować i siedzieć na tyłku w domu, a nie podróżować – opowiada.
– Druga połowa lat 90. i kolejne to jest porażka. Nie spotkałam żadnego "konkretu", jest po prostu dno, jeśli chodzi o wiedzę i dojrzałość. Mi się najlepiej rozmawia z facetami po 30. Z młodszymi nawet nie wchodzę w dyskusję, no chyba, że faktycznie mają coś do powiedzenia poza wymądrzaniem się na każdy temat i rzucaniem popularnymi frazesami – twierdzi z kolei Teresa.
I Magda, i Asia, i Ewelina, i Teresa (mimo że ta ostatnia wspomniała o studiach) podkreślają jednak, że to wszystko wcale nie jest zależne od wykształcenia, ale bardziej od otwartości na świat i życiowego ogarnięcia.
Chociaż Maria mówi mi, że w jej małej miejscowości to jej koleżanki, a nie koledzy chciały jechać na studia. – Wielu facetów zostało, bo było im tu wygodnie. Teraz pracują u rodziców w sklepie, albo siedzą pod sklepem – mówi.
"Roszczeniowe kobiety"
Prawda jest taka, że każdy może marudzić. Niezależnie od płci – kobiety na facetów, faceci na kobiety. Od jednego znajomego usłyszałam, że kobiety coraz później chcą założyć rodzinę, a do tego są niewiarygodnie wymagające i trudno mu się z kimś związać. A od innego, że "laski za dużo wydają na paznokcie".
Czy faktycznie kobiety wymagają więc za dużo? Tak się momentami wydaje, co potwierdza to kilka moich rozmówczyń.
– Nienawidzę generalizowania, że "dzisiejsi faceci to są do niczego, tylko w rurkach chodzą, nie można z nimi pogadać, bo studiów nie skończyli itd." Nóż mi się w kieszeni otwiera jak czytam takie brednie. Skoro wszyscy faceci są do niczego, to po co na siłę większość kobiet szuka faceta na siłę? – pyta Ala.
Jak podkreśla nie rozumie postawy wielu kobiet, że "facet musi mieć prawo jazdy, świetną pracę i jeszcze lepszą płacę, ma być przystojny, po kilku fakultetach, ma utrzymywać rodzinę i w ogóle cud miód".
– Ideałów nie ma. Rozumiem, że niektóre rzeczy nie są akceptowalne, ale wszystkie te roszczeniowe kobiety, które od faceta wymagają nie wiadomo czego, później płaczą w poduszkę, że są samotne – twierdzi.
Ta "roszczeniowość" denerwuje też Paulinę. – Nic mnie tak nie wnerwia jak takie pitolenie, że "łeeee, te chłopu w wieku 30 lat nie mają samochodu", bo to takie samo durne podejście jak faceci, którzy płaczą, że baby to tylko na kasę lecą. Tyle że jak chodzi o baby to mamy seksizm, a jak o facetów to "smutną rzeczywistość", co nie? – zauważa.
Jak podkreśla nie rozumie również, że wymagamy od facetów, by mieli coś na starcie, skoro para może się o to postarać wspólnie. – Jeżeli związek ma przyszłość, to można we dwoje to wszystko zdobyć, a nie czekać na gotowe. Trochę słabo, że mieszkanie i samochód to dla niektórych niezbędne minimum. Można przecież poznać buca z mercedesem albo fajnego gościa bez fury i co, odpada z automatu? – pyta Paulina.
Jeżeli widzicie wokół siebie tylko nierobów-maminsynków, to może warto zmienić towarzystwo albo oczekiwania? – pyta z kolei Kasia.
Właśnie. Dochodzimy do sedna.
Tu tak, tam inaczej
Wiele kobiet, które zapytałam o to, czy sądzą, że współcześni mężczyźni są poniżej ich oczekiwań, stwierdziła, że wcale tak nie jest. Że obracają się w towarzystwie ogarniętych życiowo mężczyzn, którzy ani nie siedzą non stop przed telewizorem, ani nie są uzależnieni od swoich mam, które chuchają na nich i dmuchają.
– Podziwiam facetów wokół mnie, są fantastyczni, ciężko pracują i są mega inspiracją dla mnie – mówi Agata. – Mężczyźni wokół mnie to fantastyczni ludzie, mój partner to szalenie dobry, inteligentny i dojrzały człowiek. Może nie rozmawiamy o najnowszej wystawie (bo sama na nie nie chodzę), ale możemy rozmawiać o życiu i o wszystkim. A jego koledzy są dla mnie jak starsi bracia, z którymi zawsze mogę pogadać o wszystkim – dodaje Marta.
Inne zaznaczają, że to wszystko zależy od osoby. Bo przecież życiowe ogarnięcie nie jest uwarunkowane płciowo. – Ostatnio ludzie bardzo często uogólniają wszystko na podstawie płci. Jakby to był czynnik determinujący wszystko, a przecież i chłopak i dziewczyna mogą być pozbawieni ambicji i to nie ma nic wspólnego z ich płcią – podkreśla Kaja.
Jak precyzuje, część facetów jest leniwych i "wychowywanych na królewiczów", ale sporo jest też leniwych i księżniczkowatych kobiet. – Oczywiście, że coraz więcej kobiet się kształci, rozwija i robi karierę, ale to nie znaczy, że mężczyźni przestają to robić. A to czy z mężczyznami trudniej się dogadać to znowu kwestia indywidualna – zależy komu i z jakim mężczyzną – dodaje.
Pola wyraża z kolei nadzieję, że dożyje czasów, gdy inteligencja człowieka (albo jakieś zdolności) nie będzie wyjaśniana na podstawie jego płci. – Płeć nie determinuje tego, czy chcemy się rozwijać, czy nie. To bullshit. Wokół siebie mam zarówno wiele inteligentnych kobiet, jak i mężczyzn. Ale mam też wokół siebie osoby, które po prostu nic nie robią w kierunku własnego rozwoju – mówi.
Taki rozrzut w wypowiedziach moich rozmówczyń pokazuje, że faktycznie płeć ma tu mało do gadania. To, co robimy ze swoim życiem zależy przecież od naszego wychowania, osobowości, możliwości, ale przede wszystkim otoczenia. Moi męscy znajomi mogą być absolutnie ogarnięci, a już mojej koleżanki, w mieście 100 kilometrów dalej – nie za bardzo.
Ale to już temat na zupełnie inne badania. Demograficzne.
Pytanie tylko, czym dla nas jest ogarnięcie". Może przesadzamy? Bo czy ten samochód jest aż taki konieczny? Kobiety, same możecie go prowadzić!
A co mężczyźni myślą o kobietach? O tym opowiedzieli w tym artykule.