To najpopularniejszy SUV w Europie. I trudno się temu dziwić, bo ciężko znaleźć jego słabą stronę

Piotr Rodzik
Jak kupujesz SUV-a i mieszkasz na Starym Kontynencie, to jest duża szansa, że wyjedziesz z salonu właśnie takim autem. Tiguan jest bowiem nie tylko najpopularniejszym tego typu autem w Europie, ale i jednym z najlepiej sprzedająych się aut w ogóle. W czym tkwi jego sukces? Przede wszystkim w tym, że to auto po prostu bardzo dobre. Do którego naprawdę trudno się przyczepić.
Volkswagen Tiguan prezentuje się efektownie i świetnie wywiązuje się ze swoich zadań. Fot. naTemat.pl
Liczby nie kłamią. W pierwszym kwartale tego roku Volkswagen sprzedał w Europie niemal 68 tysięcy Tiguanów. Ten model był najpopularniejszym SUV-em także w całym 2018 roku. Po prostu schodzi jak ciepłe bułeczki. Lepiej sprzedały się tylko auta znacznie mniejszy - Volkswageny Golf i Polo oraz Renault Clio. Za co klienci tak lubią Tiguana?
Fot. naTemat.pl
Za wygląd... z zewnątrz
Tak, wiem, Tiguan jest prawdziwym Volkswagenem, czyli jest trochę... nudny. Nie da się jednak ukryć, że ostre linie, w miarę pudełkowaty kształt, geometryczne reflektory i do tego spora dawka chromu mogą się podobać. Pieprzu dodaje tu oczywiście pakiet R-Line, który poznacie po wszechobecnych emblematach i zmienionych zderzakach. A i tym małym spojlerku na dachu.


Tiguan wreszcie ma po prostu bardzo dobre proporcje. To istotne, bo przecież w zeszłym roku testowałem Tiguana Allspace, czyli delikatnie przerośniętą wersję siedmioosobową. Tamten samochód zachwycał praktycznością, ale jego linia boczna była trochę pokraczna.
Fot. naTemat.pl
Tutaj oczywiście takich "problemów" nie ma. Tiguan ma mniej więcej cztery i pół metra długości, co daje samochód już pojemny, a jeszcze taki, który można w miarę łatwo zaparkować w galerii handlowej.

Gorzej jest w środku. To znaczy - wygodnie i przestronnie jest. Jest też wszystko na miejscu. Jednak Volkswagenowi jako marce przydałaby się jakaś nowa deska rozdzielcza. Ta, którą widzicie tutaj, jest oczywiście (z mniejszymi lub większymi zmianami) pchana do wszystkich innych pozostałych modeli i zdążyła się już chyba każdemu opatrzyć.
Fot. naTemat.pl
Ten "problem" oczywiście nie dotyczy tych, którzy dopiero kupują sobie pierwszego współczesnego Volkswagena. Ale chyba każdy musi zauważyć, że polotu tutaj nie ma za grosz.

Aha - i choć to nie Allspace, na brak miejsca nie ma co narzekać. Z przodu jest tak samo, na kanapie z tyłu dwie dorosłe osoby także usiądą bardzo wygodnie.
Fot. naTemat.pl
Za komfort jazdy
O tym wszystkim, na co trochę pomarudziłem wyżej, można jednak zapomnieć już po włączeniu silnika, bo Volkswagen zadbał o to, żeby Tiguana napędzały dość drapieżne silniki. Wspomnianego Allspace'a napędzał naprawdę dynamiczny dwulitrowy diesel o mocy 240 KM. Tym razem trafiła mi się benzyna.

Jak jest? Równie dobrze. Dwulitrowy silnik TSI daje Tiguanowi bardzo przyjemne 230 koni mechanicznych, a do tego już budzące respekt 350 Nm. Tiguan przyspiesza bardzo chętnie zarówno spod świateł, jak i podczas wyprzedzania - elastyczności naprawdę nic nie można zarzucić.
Fot. naTemat.pl
A nawet jeśli coś w tej kwestii brakuje, to przecież mamy tutaj siedmiobiegową skrzynię DSG. Ta - jak to DSG - działa błyskawicznie i redukuje biegi w ułamku sekundy. Efekt to przyspieszenie do setki w 6,3 sekundy! W niepozornym, rodzinnym, nudnym SUV-ie Volkswagena. Przecież 20 lat temu to były osiągi godne sportowych aut najwyższej próby. Co za czasy.

O samej jeździe trudno naprawdę powiedzieć coś złego. Czyli jest nie tylko dynamiczna, ale i komfortowa. Akurat w tym aspekcie Tiguan przypomina opisywanego już i wspominanego wyżej Allspace'a i trudno tutaj stwierdzić coś nowego. Tiguan w trasie czy w mieście jest nie tylko wygodny, ale i dobrze radzi sobie w zakrętach. To SUV, w którym nie musisz bać się wyższych prędkości. Zadowalające jest także wyciszenie kabiny. W tym aucie można pogadać całkiem swobodnie.
Fot. naTemat.pl
Na pokładzie jest oczywiście napęd 4MOTION. Tiguan zachowuje dzięki napędowi na obie osie spokój w każdej sytuacji, a pokrętło na tunelu środkowym służy do wyboru nawierzchni, po której się poruszamy. Wyprawa leśną drogą w Tiguanie nie będzie kłopotem.

Osiągi na szczęście nie są okupione spalaniem... poza miastem. Tiguan na autostradzie połnie około 10 litrów benzyny na sto kilometrów. Na ekspresówce wystarczy litr mniej. Tradycyjnie silnik TSI lubi się napić w mieście. 13 litrów to minimum.
Fot. naTemat.pl
Za cenę raczej nie
To akurat punkt dotyczący naszej polskiej rzeczywistości - bo trudno powiedzieć, że cena Tiguana jest przesadzona, jeśli to najpopularniejszy samochód tego typu w Europie. W Polsce jednak cena Tiguana podobać się nie musi. Nie jest oczywiście zaporowa, ale samochód jest jednak odrobinę droższy od konkurencji. Chociaż może za jakość po prostu trzeba zapłacić.

W każdym razie testowany egzemplarz (wersja Highline z DSG i dwulitrowym TSI) to 170 890 zł bez dodatków. Całkowita cena modelu ze zdjęć to 211 890 zł. Szału nie ma, chociaż przecież to nic w porównaniu z Touaregiem, który potrafi dobić do pół miliona.
Fot. naTemat.pl
Najtaniej Tiguanem z salonu można wyjechać z kolei za 101 590 zł. Ale będzie to na tyle uboga wersja, że to tylko teoria.

Volkswagen Tiguan Highline 2.0 TSI 4MOTION na plus i minus:

+ Dobre osiągi
+ Przyjemne prowadzenie
+ Przestronne wnętrze
+ Dobre spalanie w trasie
- W mieście lubi wypić
- Volkswagenie, czas na trochę polotu na desce rozdzielczej
- Trochę droższy od konkurencji