Jeśli jesteś młody i jeszcze nie masz dzieci, nie ma dla ciebie lepszego samochodu do wyboru

Michał Mańkowski
Jeśli jesteś młody, nie masz dzieci i szukasz sportowego samochodu, który nie kosztuje „milionów monet”, a wygląda jak wspomniane miliony, to lepszego wyboru nie znajdziesz. Mercedes CLA to świetne coupe premium, które debiutuje w najnowszej odsłonie. Oto kilka wniosków po premierowych jazdach. Zobaczymy, jak nowa generacja ma się do starej, która tłumnie zagościła na polskich ulicach.
Z lewej stara generacja Mercedesa CLA 220 4matic, z prawej nowa. Fot. naTemat
Mercedes CLA to generalnie bardzo ciekawy wynalazek. Bo z jednej strony mamy klasę A w sedanie, która jest najmniejszym samochodem z gamy Mercedesa. A z drugiej niemal bliźniacze CLA, które gabarytami jest niemal identyczne, a w środku wręcz nieodróżnialne. Ba, motoryzacyjny laik i z zewnątrz może nie zauważyć różnicy.
A jednak Mercedes konsekwentnie rozwija ten model. I słusznie, bo dzięki temu dostajemy samochód, który jest wyjątkowo atrakcyjnym wyborem dla młodych kierowców. Obawiałem się tej premiery, ponieważ dotychczasowa generacja po udanym liftingu wyglądała świetnie. A jak wiadomo, trudno poprawiać i tak już dobre rzeczy. Gdy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia najnowszej generacji CLA, nie byłem przekonany. Zmiany nie wydawały my się gigantyczne, a różnica – z zewnątrz – choć zauważalna, nie sprawiła, że szczęka opadała na podłogę

1. Wygląd

Nowe CLA wygląda trochę jak mały CLS. Jest jak matrioszka, którą można schować jedną w drugą. Auta mają naprawdę podobną linię i nowe CLA czerpie sporo z większego i dużo droższego brata. Wizualnie nie ma rewolucji, choć samo auto wydaje się być nieco chudsze/niższe. Nową generację poznamy najłatwiej po reflektorach, które wyglądają teraz wyraźnie inaczej. Są nieco bardziej „zmrużone” i nowoczesne – znamy je doskonale z pokazanej wcześniej klasy A. W końcu to rodzeństwo. W tym zestawieniu to jednak CLA jest tym bardziej pociągającym bratem.
Zmiany widać także z tyłu auta, który został nieco przeprojektowany. Widać to najbardziej po zestawieniu obu generacji obok siebie. Linia dachu i bagażnika została poprowadzona w inny sposób. Jest nieco wydłużona i właśnie przez to moim zdaniem upodabnia się do CLS-a, o którym więcej pisaliśmy tutaj.
Nowe CLA jest szerokie, muskularne i dobrze wyrzeźbione. Bez zbędnej tkanki tłuszczowej. Auto kusi i przyciąga wzrok. Jak to usłyszałem od jednego znajomego, który dowiedział się, ile kosztuje, „wygląda ze dwa razy drożej”. Czuję miętę do poprzedniej generacji, ale poczułem ją też i do nowej.

2. Środek

Cała magia zaczyna się jednak dopiero w środku, bo tak jak w kwestii designu na zewnątrz można uznać remis ze starą generacją (no może remis ze wskazaniem, kwestia gustu), tak wnętrze to absolutny nokaut nowego CLA. Dostajemy tutaj bliźniaczy system multimedialno-technologiczny znany z klasy A. Trzeba powiedzieć to jasno i wyraźnie: tym, co Mercedes pokazuje w środku swoich samochodów, postawił poprzeczkę bardzo wysoko.
Jest nowocześnie, klimatycznie i po prostu ładnie. Klimat buduje oświetlenie ambient, które możemy personalizować na wszystkie możliwe sposoby i jeszcze kilka więcej. Także w kolorach, które o ból głowy przyprawią kiboli z Białegostoku. Króluję tutaj dwa spore wyświetlacze, które właściwie zlewają się w jeden długaśny.


Ich jakość i wyrazistość wyświetlanych danych czy komunikatów jest tak ostra, jak meczy wspomnianych kiboli. A już na poważnie, wygląda świetnie. Aż przyjemnie się na to patrzy i jeszcze przyjemniej obsługuje. No może za wyjątkiem gładzika pomiędzy fotelami. Brakuje tutaj pokrętła, które wydaje się bardziej naturalnym ruchem.
W parze z tym idzie system, który dla ułatwienia możemy nazwać „Hej Mercedes”. To równocześnie komenda, po której wypowiedzeniu nasze auto zacznie z nami rozmawiać. A dokładniej wykonywać nasze polecenia lub odpowiadać na pytania. To nie tylko PR-owy zabieg, ale ze wszystkich modeli, którymi jeździłem, ten ma zaskakująco dużą skuteczność poprawnego reagowania. Zrobienie wrażenia na kimś, kto wcześniej tego nie widział, gwarantowane. Więcej o samym systemie pisaliśmy tutaj.

Ponadto to także technologiczny kombajn. Zaskakuje zwłaszcza system kamer, który jest wyjątkowo inteligentny. Poza standardowymi kamerami z każdej strony, w przypadku gdy np. zwalniamy i ewidentnie możemy gdzieś manewrować lub mieć potrzebę wciśnięcia się, z automatu na ekranie odpala się przednia kamera, która nie tylko pokazuje widok przed autem, ale dodatkowo na obraz nakłada nawigację tzn. na rzeczywistym obrazie pokazuje strzałki do skrętu w daną ulicę. Świetne!
Wnętrze w najnowszych Mercedesach jest jednym z najładniejszych, najbardziej klimatycznych i po prostu najfajniejszych, jakie jest obecnie dostępne. Po przesiadce do poprzedniej generacji można poczuć się po prostu… smutno. A jest też czysto praktyczny wymiar: do bagażnika weszło mi więcej!

3. Jazda

Oba modele, które widzicie na zdjęciach są w identycznej konfiguracji. Zarówno stara, jak i nowa generacja, to wersja CLA220 4matic. Co to znaczy? Ano to, że jest już bardziej dopakowana niż kilka podstawowych, ma napęd na cztery koła i sportowe ambicje, ale jeszcze nie celuje w klienta, który chce jeździć nie tylko szybko, ale i głośno.

Nowe CLA zyskuje kilka koni mechanicznych (190 do 184). I… czuć to może nie oszałamiająco, ale wyraźnie. Poza tym auto brzmi zdecydowanie lepiej. Nie jest to mechaniczne wycie silnika, ale przyjemne, lekko tubalne brzmienie. Zdecydowany plus, który był miłym zaskoczeniem. Nie sądziłem, że różnica będzie tak odczuwalna dla kierowcy.

7-biegowa skrzynia biegów (7G-DCT) nie jest najlepszym elementem starego CLA. W nowym jest ta sama, ale wprowadzono delikatne zmiany usprawniające jej pracę, co moim zdaniem w połączeniu z powyższym daje się pozytywnie odczuć kierowcy.


Ponadto „młodszy” brat sprawia wrażenie nieco bardziej oszczędnego, choć ta jednostka z napędem na cztery koła nie należy do najoszczędniejszych w mieście. To 10-11 litrów na każde 100km, które na szczęście sensownie spadają podczas normalnej jazdy w trasie do poziomu ok. 7-7,5l.

4. Cena

No dobra, to ile? Moim zdaniem nie rozważajcie nawet przez chwilę wersji z manualną skrzynią biegów. Po co się męczyć. Niestety automaty zaczynają się dopiero od CLA 220 (190KM), a mniejsze CLA 200 (162 KM) i CLA 180 (136KM) są dostępne tylko z manualem. Szkoda, bo 162-konny silnik też byłby ciekawą opcją.

Model zaczyna się równiutko od 150 tysięcy złotych (najtańsze CLA 180 to 125 300 zł). Jeśli chcecie dorzucić do tego napęd na cztery koła, dorzucicie także prawie 10 tys. złotych. A to dopiero początek, bo żeby wasze CLA wyglądało fajnie, musicie dokupić kilka pakietów. Podstawą jest ten AMG Line, czyli wizualne „dosportowienie” samochodu. Realnie wszystkie mniejsze lub większe dodatki podbiją cenę o kolejne 20-30 tysięcy złotych.

5. Werdykt

Najnowsze CLA to auto dla bardzo konkretnej grupy ludzi, które zaznajomionych z modelem kusi powoli (innych bardzo szybko). Z każdym przejechanym kilometrem, zwłaszcza w nocy, zaczyna podobać się coraz bardziej. W porównaniu do poprzedniej generacji bezdyskusyjnie wygrywa jeśli chodzi o wnętrze (a w końcu to na nie jako kierowca patrzymy najczęściej) i miło zaskakuje wrażeniami z jazdy. Na zewnątrz jest to połączenie sportu i prestiżu, które może nie jest najpraktyczniejsze, ale za to jak cieszy oko.