Biznesmen z Rzeszowa dostaje pogróżki po śmierci Kosteckiego. To on nakłonił boksera do mówienia

Łukasz Grzegorczyk
Biznesmen Marek K. po śmierci Dawida Kosteckiego boi się o swoje życie. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że dostaje pogróżki i woli zachować anonimowość. Jego zdaniem słynny "układ podkarpacki" jest wciąż aktywny.
Po śmierci Dawida Kostecki pogróżki dostaje przedsiębiorca Marek K. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Marek K. to przedsiębiorca z Rzeszowa, który zmusił Dawida Kosteckiego, by w prokuraturze ujawnił swoją wiedzę o groźnym seksbiznesie. Po śmierci pięściarza w warszawskim areszcie K. dostał ostrzeżenie, o którym opowiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Z tego powodu woli nie ujawniać swojego nazwiska.

– Bardzo wiarygodna osoba ostrzegła mnie, żebym uważał, bo chcą mi podłożyć bombę pod samochodem – powiedział dziennikowi. – Potraktowałem to poważnie. Zamierzam zawiadomić o tym prokuraturę – dodał.

Według Marka K. groźby pod jego adresem może kierować wciąż aktywny "układ podkarpacki". – Spowodowałem, że Kostecki dostał wezwanie do krakowskiej prokuratury i musiał złożyć tam zeznania w charakterze świadka – zauważył.


Śmierć Kosteckiego
Przypomnijmy, że Kostecki zmarł w poprzedni piątek w celi w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce. Śledczy nie mają żadnych wątpliwości, że były bokser popełnił samobójstwo. Wokół sprawy narastają jednak wątpliwości.

Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że samobójstwo Dawida Kosteckiego mogło zostać upozorowane. Według dziennika na ciele boksera znaleziono ślady po nakłuciu igłą wskazujące na to, że mógł zostać przed śmiercią odurzony.

źródło: "Rzeczpospolita"