Prezydent Poznania dostał list z groźbą śmierci. Jego autorem ma być podwójny zabójca

Rafał Badowski
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak dostał list z pogróżkami. Autor wprost grozi w nim włodarzowi stolicy Wielkopolski śmiercią. Twórcą listu ma być podwójny zabójca, w latach 90. skazany na dożywocie za podwójne zabójstwo. Zebrano już materiał dowodowy w sprawie wystarczający do postawienia zarzutów osobie podejrzanej o ten czyn.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak dostał list z groźbami śmierci. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Jacek Jaśkowiak dostał list już kilka tygodni temu, ale dopiero teraz poinformował o groźbach opinię publiczną. – Przeczytałem list bodajże raz i tam było wiele wyrażeń określonych powszechnie za obraźliwe czy obelżywe, a jednocześnie tam ewidentnie była groźba, że jeżeli się pojawię na jakimś następnym festynie, to mogę się spodziewać tego samego, co spotkało prezydenta Pawła Adamowicza. Czyli, że mogę się spodziewać tego, że zostanę zamordowany – powiedział w poniedziałek dziennikarzom Jacek Jaśkowiak.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa trafiło już z urzędu miasta Poznania do prokuratury. Jaśkowiak został przesłuchany w charakterze świadka. Zeznał, że obawia się spełnienia gróźb. – Mówimy o zarzucie gróźb karalnych, jak również znieważenia – sprecyzował Michał Smętkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.


Jaśkowiak w październiku został po raz kolejny prezydentem Poznania, startując jako kandydat z poparciem Koalicji Obywatelskiej.

Nie tylko Jaśkowiak
Po zabójstwie Pawła Adamowicza groźby dostawało wielu innych samorządowców. "I twoja aorta zostanie przebita – tak grożono prezydentowi Wodzisławia Śląskiego. Wielokrotne pogróżki w formie napisów na ulicy dostawał także prezydent Nowej Soli, Wadim Tyszkiewicz.

Gwiazda usprawiedliwia
Regularnie groźby śmierci dostaje też następczyni Pawła Adamowicza Aleksandra Dulkiewicz. Pojawiają się one wraz z nasilającą się kampanią przeciwko prezydent Gdańska w TVP i prawicowych mediach, dotyczącą Westerplatte.

Jeszcze bardziej szokujące są reakcje na te groźby. Andrzej Gwiazda, uczestnik strajku w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, a dziś mentor Prawa i Sprawiedliwości, usprawiedliwiał je, twierdząc, że "ludzie mają prawo wziąć sprawy w swoje ręce". Obecne władze miasta nazwał zaś "filohitlerowcami".

źródło: TVN24