Awantura w apartamencie "Tatarzanka". Właścicielki mają swoją wersję wydarzeń

Bartosz Świderski
Kiedy pojawiło się nagranie awantury w jednym z apartamentów w Zakopanem, w sieci rozgorzała dyskusja o tym, kto zaczął pierwszy. Swoją wersję wydarzeń przedstawiły właścicielki "Tatarzanki", gdzie doszło do tego zdarzenia.
Nagranie z awanturą w Zakopanem trafiło do sieci. Na zdjęciu widać właścicielki apartamentu, to kadr z materiału. Fot. YouTube.com / 24tp.pl
To historia o tym, jak wakacje marzeń w Zakopanem zamieniły się w horror. Rodzina z dwójką dzieci została wyrzucona z opłaconego apartamentu przez właścicielki, które wcześniej miały użyć paralizatora. Powodem było podobno zgłoszenie kilku drobnych usterek. Nagranie z tym zdarzeniem trafiło do internetu, a sprawę opisywaliśmy w naTemat.

Tymczasem pojawiają się nowe informacje dotyczące szczegółów awantury. Obie strony czują się poszkodowane i zapowiadały, że finał tej historii będzie miał miejsce w sądzie. Właścicielka apartamentu złożyła zawiadomienie na policji. – Moja matka ma złamany kręg szyjny – twierdzi prowadząca "Tatarzankę", a jej wypowiedź cytuje "Tygodnik Podhalański".


Kobiety nie chcą już komentować tej sprawy w mediach, ale z ich relacji wynika, że to one padły ofiarą ataku turystów, gdy chciały wyjaśnić sprawę. To oni mają również odpowiadać za zniszczenia powstałe w apartamencie.

Z kolei turyści czują się oszukani. – Nie dość, że straciliśmy pieniądze, musieliśmy wynająć miejsca w hotelu. Jeszcze nikt nas nie potraktował w taki chamski sposób, a jeździmy z dziećmi po całej Polsce – przekonywali.

źródło: "Tygodnik Podhalański"