"Niecodzienna procedura" ws. Woźniaka-Staraka. Ekspert o tym, jak potraktowano ciało

Adam Nowiński
Po odnalezieniu zwłok Piotra Woźniaka-Staraka przyszedł czas na ustalenie, jak zginął. Tym zajmują się śledczy z Olsztyna. Ale to nie tam trafi ciało biznesmena – informuje nieoficjalnie Wirtualna Polska. Zdaniem jej rozmówców tuż po odnalezieniu zwłok przez płetwonurków także doszło do sytuacji, która odbiega od protokołu.
Płetwonurkowie po wyłowieniu ciała biznesmena zabrali je do posiadłości jego rodziny. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Według ustaleń Wirtualnej Polski w piątek ma się odbyć sekcja zwłok Piotra Woźniaka-Staraka. Jego zwłoki nie trafiły jednak do zakładu medycyny sądowej do Olsztyna, a jak nieoficjalnie ustalono do Białegostoku. Miały zostać tam przewiezione jeszcze w czwartek po wstępnych oględzinach. Prokuratura nie chce komentować tej informacji.

Podobnie jak faktu, że tuż po odnalezieniu ciała biznesmena nie przewieziono go do prosektorium, gdzie według przepisów następuje okazanie rodzinie, a do posiadłości Staraków nad jeziorem Kisajno.

– W przypadku Piotra Woźniaka-Staraka mieliśmy do czynienia z niestandardową procedurą. Jego ciało przewieziono na teren posiadłości rodziny. Nie można jednak mówić o złamaniu prawa. Rodzina i tak musiała zidentyfikować zwłoki. Mają przystań dla łódek, więc nie wymagało to dużego zachodu. Choć z pewnością to pewne odstępstwo – mówi portalowi Dariusz Loranty, były policjant wydziału zabójstw.


Przypomnijmy, że zwłoki Woźniaka-Staraka po ponad pięciu dniach poszukiwań, odnaleźli płetwonurkowie z Grupy Specjalnej Płetwonurków RP z Katowic. To właśnie ich zatrudniła rodzina biznesmena.

źródło: Wirtualna Polska