PiS grzmi o "aferze ściekowej". Bloger pokazał, że problem rozwiązują geografia i biologia

Paweł Kalisz
W stolicy doszło do awarii oczyszczalni ścieków Czajka. PiS grzmi o "katastrofie ekologicznej", jednak prawdziwym problemem jest brak informacji. Przede wszystkim nikt rzetelnie nie wyjaśnił, czy rzeczywiście jest jakieś zagrożenie. No może prawie nikt. W sieci można znaleźć wpis blogera pokazujący, że problem został rozdmuchany przez polityków.
Z powodu awarii w oczyszczalni Czajka w Warszawie do Wisły płyną tysiące litrów ścieków. Fot. naTemat.pl
Bloger ukrywający się pod pseudonimem Cezary Pyszny Spamblog w pierwszych słowach swojego postu tłumaczy, jak działają oczyszczalnie ścieków. Wykazuje, że cały proces można podzielić na przynajmniej dwa etapy. W pierwszym wyławia się "gęste", czyli wszytko to, co trafiło do systemu kanalizacji i nie ulegnie biodegradacji. Mogą to być podpaski, tampony, a także wszystko to, co jest cięższe od wody i mogłoby zniszczyć mechanizmy, jak żwir, piasek czy złote obrączki. To co zostało, trafia do reaktorów biologicznych, gdzie istnieje biomasa różnego rodzaju organizmów żywiących się odpadami. Nadmiar biomasy trafia później do suszenia i fermentacji, a następnie może być wykorzystany na przykład w postaci nawozów. Oczyszczona woda trafia z powrotem do rzek.


Jeśli podczas awarii oczyszczalni do reaktora dostaną się nieoczyszczone wstępnie ścieki, istnieje ryzyko, że biomasa mikroorganizmów będzie się odbudowywać nie dzień czy dwa, ale kilka tygodni. Zdaniem blogera dalece mniejszym złem jest wypuszczenie ścieków prosto do rzeki.

"Ścieki w ilości 3 metrów sześciennych trafiają do Wisły, która przy obecnym niskim stanie ma przepływ na poziomie ok. 200 m sześciennych na sekundę. To oznacza, że ścieki rozcieńczają się niemal 70-krotnie. Oczywiście nadal Wisłą płynie syf, ale dużo rzadszy niż się większości wydaje" – podaje na Facebooku Cezary Pyszny Spamblog, który wyjaśnia na czym polega prawdziwy problem z awarią oczyszczalni w Warszawie. Jego zdaniem nie jest problemem to, że przez kilka dni z miasta płyną ścieki do rzeki. Z tym sobie przyroda i geografia poradzą. Prawdziwym kłopotem jest według internauty to, że informacja o awarii nie została ogłoszona natychmiast po jej wystąpieniu. To dało pretekst do politycznej wojny podjazdowej między rządem a władzami samorządowymi.