Orłoś dawno tak nie krytykował TVP. Powiedział wprost, co tam się wyprawia
Maciej Orłoś, którego każdy z nas kojarzy z "Teleexpressu", już trzy lata temu rozstał się z Telewizją Polską. Z TVP był związany przez dwadzieścia lat. W rozmowie z Plejadą Orłoś przyznał, że dobrze zrobił. I cały czas się w tym utwierdza.
– Nie żałowałem, wręcz odwrotnie – cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłem – powiedział w serwisie plejada.pl Orłoś. I zdiagnozował, że obecny stan publicznego nadawcy jest fatalny. – Wystarczy od czasu do czasu obejrzeć niektóre programy informacyjne i publicystyczne w Telewizji Polskiej, żeby zrozumieć, co mam na myśli. To, co tam się dzieje, jest bardzo złe. Nie wiem, jak to jest w ogóle możliwe, że doszło do czegoś takiego – podkreślił.
Orłoś dodał także, że gdyby dalej prowadził "Teleexpress", bardzo źle by się z tym czuł, a do decyzji o odejściu dojrzewał przez dłuższy czas. – To był kilkumiesięczny proces związany z przejęciem TVP przez tak zwaną "dobrą zmianę". Gdy zmieniła się władza na Woronicza, na początku myślałem, że będzie tak jak zawsze do tej pory. Przecież w polityce działy się różne rzeczy, mediami publicznymi rządzili różni ludzie, ale cały czas można było uczciwie wykonywać swoją pracę – powiedział.
Szybko się jednak przekonał, że tak nie będzie. – Wiedziałem więc, że nie mogę zostać dłużej w TVP. A że akurat kończyła mi się umowa, to mogłem jej po prostu nie przedłużać – podkreślił. Orłoś przyznał także, że władze TVP próbowały go zatrzymać.
Sam Orłoś już po odejściu z TVP trafił do Wirtualnej Polski, gdzie miał prowadzić formaty telewizyjne. Tam jednak też długo nie był i odszedł już ponad rok temu. Obecnie organizuje szkolenia z wystąpień publicznych i przed kamerą. Ponadto ma swój kanał na YouTube.