Ustalono, ile ścieków dziennie trafiało do Wisły za kadencji PiS. Obecny wyciek to przy tym pikuś

Adam Nowiński
Politycy PiS prześcigają się w wymyślaniu porównań dotyczących obecnej awarii oczyszczalni Czajka. Mówią o katastrofie ekologicznej, Czarnobylu i wymieraniu szczurów. Zapomnieli jednak, że za rządów ich partii na porządku dziennym było wylewanie ścieków do Wisły. "Fakt" ustalił ile nieczystości trafiało do rzeki w ciągu doby.
Awaria Czajki nie powoduje takich zanieczyszczeń Wisły jak w 2006 roku. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Awaria kolektorów w kanałach przesyłowych oczyszczalni ścieków Czajka to woda na młyn dla prawicowej propagandy. Wylewające się ścieki stały się orężem wymierzonym w opozycję. Granice absurdu osiągnął m. in. Marek Suski, który porównywał awarię do Czarnobyla, a potem dodał, że w wyniku awarii "zdychają już nawet szczury". Patrząc jednak na ustalenia "Faktu" można stwierdzić, że lepszym "deratyzatorem" od Rafała Trzaskowskiego i jego urzędników byli poprzedni włodarze stolicy z Prawa i Sprawiedliwości. Tabloid poprosił ratusz i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie o dane dotyczące ilości ścieków, które w latach 2002-2006 wylewano do rzeki.


W czasach kiedy Warszawą zarządzał Lech Kaczyński w ciągu doby do Wisły wylewano 342 metry sześcienne nieczystości. Obecnie podczas awarii Czajki jest to 227 metrów sześciennych na dobę, czyli o 115 mniej. W późniejszych latach nie było lepiej. Dopiero uruchomienie Czajki w 2012 roku za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz pozwoliło zredukować zanieczyszczenie rzeki do zera w 2013 roku.

źródło: "Fakt"