Dulkiewicz będzie walczyć z hejterami. Po ataku Wyszkowskiego złożyła jasną deklarację

Łukasz Grzegorczyk
Aleksandra Dulkiewicz padła już ofiarą niejednego ataku w sieci. Ostatni, wymierzony również w jej córkę, był poniżej krytyki. Prezydent Gdańska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznała, że to był moment, kiedy "osłabła". – Wróciłam do domu, usiadłam na kanapie i się rozpłakałam – dodała.
Aleksandra Dulkiewicz nie odpuści hejterom ataków. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Aleksandra Dulkiewicz padła ofiarą nagonki. Niektórym osobom z prawicowego środowiska po prostu nie spodobał się fakt, że prezydent Gdańska jest matką samotnie wychowującą dziecko.

Najgłośniej ostatnio było o sprawie związanej z Krzysztofem Wyszkowskim, który napisał na Twitterze: "Dulkiewicz nie była prostytutką i wiedziała kto był ojcem". Wówczas polityk odpowiedziała mu, aby ten trzymał się z dala od jej córki.

– Pierwszy raz pomyślałam: "Czy są jakieś granice?". Wtedy Zosia spytała, co się dzieje: "Mamusiu, czy płaczesz, bo nie pozmywałam naczyń?". Przekłuła balon, ale noc była ciężka – opowiedziała Dulkiewicz w wywiadzie dla "Wyborczej".


Prezydent Gdańska zapewnia, że utrzymuje kontakty z ojcem dziecka. – Decyzję, że pozostanie anonimowy, podjęliśmy wspólnie, mamy do tego prawo – stwierdziła i od razu podkreśliła, że sprawy rodzinne chce zachować dla siebie.

"Wyszkowski to już była kumulacja"

Prezydent Gdańska podkreśliła, że inni radzili jej, by odpuściła, bo proces sądowy będzie trwał latami. Uznała jednak, że tej sprawy nie można tak zostawić.

– Do dziś mam do siebie żal, że w podobny sposób nie reagowaliśmy, gdy politycy i tzw. media prawicowe lżyły prezydenta Adamowicza. Uważaliśmy, że taki mamy klimat, polityk musi mieć grubą skórę, wolność słowa. Błąd. Wolność słowa nie na tym polega – wyjaśniała.

Dulkiewicz złożyła też jasną deklarację. – Z każdym, kto naruszy prawa moje, mojej rodziny lub miasta Gdańska, będę się spotykać w sądzie. Wyszkowski to już była kumulacja – zapowiedziała. – Z ujawnionej przez dziennikarzy korespondencji wynika, że dla PiS ataki w sieci to codzienne narzędzie walki politycznej. A Wyszkowski dobrze wiedział, że swoimi słowami karmi trolle. Może o to chodziło – przekonywała.

źródło: "Gazeta Wyborcza"