Kidawa-Błońska nie wierzy w realność obietnic PiS. "Trzynastej emerytury nie ma w budżecie"
Nowa kandydatka na premiera z Koalicji Obywatelskiej – Małgorzata Kidawa-Błońska, odniosła się do sobotnich obietnic PiS, które padły na konwencji partii w Lublinie. Obecna wicemarszałek z wyrachowaniem i niedowierzaniem podeszła do tego, o czym mówili Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki.
– Obietnic było bardzo dużo i tak naprawdę mowa o nich była może na 2021 r., może w przyszłości. Miałam wczoraj takie wrażenie, że obiecano już prawie wszystko, że nic więcej pan prezes nie mógł nam obiecać. To, co było najsmutniejsze w tym programie, że będą ograniczone nasze prawa, że nie będzie jednak powrotu do niezależności sądownictwa, że nasze prawa obywatelskie będą wyciskane jak cytryna – mówiła dziennikarzom Kidawa-Błońska.
Dodała również, że opozycja musi poznać wyliczenia finansowe PiS, bo o "trzynastce" dla emerytów nie ma mowy w budżecie na kolejny rok. Stwierdziła, że PiS wzoruje się chyba na przeszłości dążąc do stworzenia Polski "centralnie sterowanej". Podobne zastrzeżenia finansowe wicemarszałek ma do propozycji zwiększenia płacy minimalnej.
– To zakłócanie funkcjonowania przedsiębiorstw i przeniesienie tej odpowiedzialności na przedsiębiorstwa. W Polsce płaca minimalna jest w sposób naturalny połową średniej krajowej i to nie zwiększa kosztów pracy. Jeżeli jest koniunktura, jeżeli są zamówienia i jest rozwój, to te płace rosną. Takie z góry narzucone płace powodują, że koszty tego poniosą przedsiębiorcy, nikt inny. To znaczy, że będą musiały wzrosnąć podatki – stwierdziła wicemarszałek.
Takie same wnioski wyciągnął wczoraj po konwencji PiS ekonomista dr Aleksander Łaszek, który w rozmowie z NaTemat.pl również stwierdził, że podwyższenie płacy minimalnej odbije się na rynku pracy w Polsce.
źródło: Polsat News