C jak cruiser. Benelli 502C to motocykl, którym Włosi i Chińczycy naprawdę mogą się chwalić

Paweł Kalisz
Benelli 502C to motocykl, który wygląda lepiej, niż można by sądzić po tym, ile trzeba za niego zapłacić. Co ważniejsze jeszcze lepiej jeździ. Ten zaprojektowany we Włoszech cruiser łączy w sobie najlepsze cechy motocykli użytkowych i funbike-ów.
Benelli 502C nie boi się lekkiego terenu. Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Motocykle Benelli wielu kojarzą się z popularnym i udanym modelem TRK502. To sportowe enduro, tani odpowiednik małego BMW GS, którym i na asfalcie można jeździć, i w terenie sobie poradzi. Tymczasem włoski producent ma w swojej ofercie także inne motocykle, spośród których wyróżnia się model 502C. To ciekawa maszyna, z którą naprawdę warto się bliżej zapoznać.
Na kanapie jest mnóstwo miejsca dla kierowcy. Tego samego nie może powiedzieć ewentualny pasażer.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Na testy dostałem piękny egzemplarz w niebieskim malowaniu. Lakier nie jest błyszczący, tylko półmatowy, opalizujący. Motocykl wygląda na wiele droższy niż jest w rzeczywistości, ale o cenie tej maszyny jeszcze wspomnę. Na stronie dystrybutora można znaleźć także zdjęcia 502C w kolorze czarnym i rdzawobrązowym.


C jak cruiser
Benelli 502C to dziwny motocykl. Wsiada się na niego bardzo wygodnie za sprawą nisko poprowadzonego siodła, ale szybko pojawia się pytanie, gdzie są podnóżki? Serio, nie znajdziemy ich tam, gdzie się ich można spodziewać, czyli gdzieś nisko pod kanapą. Podnóżki, a także dźwignie sprzęgła i hamulca, przesunięto wyraźnie do przodu. Zanim się przyzwyczaimy do tego rozwiązania, zapewne parę razy zdąży nam się kopnąć powietrze w poszukiwaniu oparcia na stopę. No i raczej możemy zapomnieć o jeździe na stojąco.
Tłumik generuje ładny, choć cichy dźwięk. Miłośnicy "darcia ryja" mogą sięgnąć po tłumiki akcesoryjne.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Kiedy już nasze buty spoczną we właściwym miejscu, okazuje się, że coś dziwnego dzieje się ze środkiem ciężkości. Motocykl bardzo łatwo przechyla się na boki, dzięki czemu pokonywanie zakrętów jest łatwe i przyjemne – pod warunkiem jednak, że poruszamy się z prędkością powyżej 20 km/h. Benelli 502C zdecydowanie nie lubi wolnej jazdy i wożenia się po parkingu. Dużo lepiej czuje się w ruchu ulicznym i na drogach krajowych. Inna rzecz, że całkiem dziarsko radzi sobie też na szutrach.

Można nim też wyjechać oczywiście i na autostradę. Ja to zrobiłem i nie żałuję, ale więcej bym tego nie próbował. 502C, jak większość cruiserów, pozbawiony jest owiewek i wiatr hula ponad kierownicą próbując zrzucić kierowcę z siodła. Przy 140 km/h jazda daleka jest od tego, co zwykła się określać mianem komfortu. Jest głośno, a powietrze wali niczym obuchem prosto w pierś.
LED-owe światła z przodu i z tyłu to standard w Benelli 502C.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Benelli zdecydowanie lepiej się prowadzi z prędkościami od 60 km/h do 100 km/h. W takim zakresie silnik o pojemności 502 ccm dostarcza aż za dużo mocy. Elastyczności też mu nie brakuje, w miejskich warunkach można przy 60 km/h zapiąć piąty bieg i przejechać przez pół Warszawy, oczywiście pod warunkiem, że nie staniemy gdzieś na światłach. "Szóstka" jest klasycznym nadbiegiem i właściwie zbędna. Sens jej wrzucania widzę za miastem, i tylko po to, żeby odrobinę zmniejszyć spalanie.

Jazda za półdarmo
W tym momencie trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, że spalanie, nawet jeśli nie wrzucamy "szóstki" zbyt często, utrzymuje się na bardzo przyzwoitym poziomie. Dystrybutor pojazdu podaje informację o 4,2 litra na setkę i taki wynik jest realny. Przy bardziej dynamicznej jeździe spali średnio wciąż poniżej 5 litrów, więc nie warto na siłę oszczędzać, bo jak już wspomniałem, 502C... nie lubi wolnej jazdy.
Gmole w kształcie grzybków są w wyposażeniu standardowym.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Napęd przenoszony jest na koło za pomocą łańcucha, co w tej klasie jest niejako oczywiste. Dwucylindrowy silnik rzędowy w połączeniu z tłumikiem generuje bardzo przyjemny dźwięk, choć tu miłośnicy wielkich Harleyów będą z pewnością zawiedzeni. W porównaniu z ich mastodontami 502C wydaje tylko cichy szmer. Choć w mieście łatwiej znieść takie dźwięki, niż "darcie ryja" wielkich "tłumików", które ledwo co tłumią, wiele osób może być niepocieszonych.

Co ciekawe, silnik, choć to w zasadzie ta sama jednostka co w TRK502X, pracuje jakoś inaczej. Zdecydowanie bardziej woli niższe obroty niż testowane wcześniej przeze mnie włoskie sportowe enduro. Inaczej też pracuje skrzynia biegów, bardziej miękko i bardziej precyzyjnie. Kiedy już uda się postawić stopę na podnóżku i namierzyć dźwignię zmiany biegów, to aż się chce nim operować, zwłaszcza, że klamka zmiany biegów też nie stawia niepotrzebnego oporu i chętnie współpracuje z kierowcą. Ani razu nie miałem problemu ze zmianą biegów, haczeniem, zgrzytaniem czy innymi tego typu przypadłościami.
Ciekawy motocykl za niewielkie pieniądze.Fot. Paweł Kalisz / naTemat

Bezpieczeństwo ponad wszystko
Oddzielnym tematem są hamulce. Te są po prostu świetne. W większości sytuacji wystarczy użycie tylko hamulca przedniego. Ryzyko postawienia maszyny na przednim kole w zasadzie nie występuje, środek ciężkości w tym motocyklu jest daleko z tyłu i nisko, więc już przednie tarcze robią swoją robotę. Jeśli dołączy się jeszcze hamulec tylny, to mamy wprost wrażenie, że asfalt pod motocyklem zaczyna się zwijać i marszczyć.

Na pokładzie oczywiście jest system ABS, dziś takie układy to już standard. O jego obecności informuje dioda kontrolna zapalająca się podczas uruchamiania silnika. I tu trzeba zauważyć, że ani razu nie włączył się ABS podczas testu! To jednak nie znaczy, że system nie działał, tylko że doprowadzenie maszyny do sytuacji alarmowej jest po prostu trudne.
Detale robią wrażenie. Firmowego lwa Benelli można znaleźć w wielu miejscach motocykla.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Generalnie po kilku dniach miałem wrażenie, że wsiadając na 502C znamy się z motocyklem od lat. Pozycja za kierownicą, choć może się wydawać mało komfortowa, w praktyce jest bardzo wygodna. Kilka godzin i kilkaset kilometrów spędzonych w siodle nie jest żadnym wyzwaniem dla nóg, rąk czy kręgosłupa. Jedyne co przeszkadza to huk powietrza, ale na to jest sposób - zwolnić i delektować się widokami. Tym bardziej, że trzymając wysoko głowę mamy wygodną pozycję do podziwiania krajobrazu.

Powyższe uwagi nie dotyczą pasażera. Choć nigdzie nie spotkamy się z informacją, że 502C jest motocyklem jednoosobowym, to w praktyce lepiej nie zapraszać nikogo na kanapę. Ten "ogryzek" za miejscem kierowcy jest na tyle krótki, że zmieści się tam osoba o wyjątkowo wąskich biodrach, a na dodatek nie będzie miała się czego trzymać. Przy stosunkowo niezłych osiągach ryzyko pozostawienia "plecaczka" na asfalcie po dynamicznym ruszeniu z miejsca jest naprawdę wysokie.
Przednia lampa może się kojarzyć z głową wielkiego owada, ale świetnie oświetla drogę.Fot. Paweł Kalisz / naTemat

Nie tylko cena czyni cuda
Włoski producent nie próbuje ukrywać faktu, że motocykle produkowane są w Chinach. I absolutnie nie jest to powodem do wstydu. Inna rzecz, że na pierwszy rzut oka nic na to nie wskazuje. Wykończenie takich szczegółów jak rama, siodło czy choćby klamki nie pozostawia wiele do życzenia. W TRK502 narzekałem na luz w klamce sprzęgła, w 502C jest on o wiele mniejszy, porównywalny z tym, jakie spotykamy w motocyklach japońskich.

Cruiser ma nawet fabryczne gmole, czy może lepiej napisać "grzybki" wkręcane w ramę, które mają chronić bak przed uszkodzeniem w razie wywrotki. Wielu innych producentów za taki gadżet karze sobie słono płacić, tu mamy go w standardzie. Podobnie jak za światła LED. Szczególnie fajnie wygląda tylna lampa, która po włączeniu świateł wyświetla napis "Benelli". Gdy do tego dorzucić nietypowe światła stop i tylne kierunkowskazy, to mamy już niemal pełny obraz atrakcyjnego wizualnie jednośladu.
Z tyłu motocykl wygląda, jakby ktoś palnikiem odciął fragment ramy.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Jak już wspomniałem, Benelli 502C nie tylko "wygląda", ale też jeździ, a nawet bardzo sprawnie hamuje. A to wszystko za około 23 tysiące złotych, i to bez promocji. Dlaczego w takim razie 502C nie widać na każdym rogu? Nie wiem. Przypuszczam, że wciąż dominuje strach przed motocyklami pochodzącymi z chińskich fabryk. Moim zdaniem obawy są nieuzasadnione, bo Benelli z modelem 502C udowadnia, że dobry motocykl nie musi kosztować majątku, a chiński jednoślad wcale nie musi być zły.