Warszawscy śledczy nie chcieli zająć się aferą hejterską. Sprawę przeniesiono do innego miasta

Paweł Kalisz
Prokuratura w Warszawie nie chciała się zająć wyjaśnianiem afery hejterskiej, w którą zamieszani mieli być byli już pracownicy resortu Zbigniewa Ziobry. Podjęcie działań przez śledczych ze stolicy budziłoby obawy o bezstronność. Ostatecznie akta związane z tą sprawą trafiły do Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Aferą hejterską i kierowaną przez Emilię Szmydt "farmą trolli" zajmie się Prokuratura Regionalna w Lublinie. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
"Zgodnie z wnioskiem otrzymanym z Prokuratury Okręgowej w Warszawie tutejsza prokuratura wystąpiła do Prokuratury Krajowej o przekazanie śledztwa do jednostki prokuratury spoza właściwości regionu warszawskiego. Sprawa została przekazana do Prokuratury Regionalnej w Lublinie" – poinformowała w czwartek rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Agnieszka Zabłocka-Konopka.

Potwierdziły się zatem plotki, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie chce prowadzić śledztwa w sprawie afery hejterskiej, w którą zamieszani są były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak i sędzia Sądu Rejonowego na Mokotowie Jakub Iwaniec.


Prowadzenie śledztwa przez stołeczną jednostkę mogłoby rodzić wątpliwości co do bezstronności śledczych, którzy utrzymywali kontakty służbowe z Piebiakiem i Iwańcem.

Prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzeczniczkę SLD Annę-Marię Żukowską. Dotyczy ono zarzutu przekroczenia uprawnień przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych. Grozi za to kara do trzech lat więzienia.

Wszystkie dane, które wyciekły z ministerstwa dotyczyły sędziów, przeciwko którym została rozpętana nagonka w mediach społecznościowych.

W kampanię hejtu zaangażowana była Emilia Sz., a cel był jeden – przedstawiać w jak najgorszym świetle sędziów przeciwnych wprowadzanej przez PiS reformie wymiaru sprawiedliwości.

źródło: "Gazeta Wyborcza"