Warszawscy śledczy nie chcieli zająć się aferą hejterską. Sprawę przeniesiono do innego miasta
Prokuratura w Warszawie nie chciała się zająć wyjaśnianiem afery hejterskiej, w którą zamieszani mieli być byli już pracownicy resortu Zbigniewa Ziobry. Podjęcie działań przez śledczych ze stolicy budziłoby obawy o bezstronność. Ostatecznie akta związane z tą sprawą trafiły do Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Potwierdziły się zatem plotki, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie chce prowadzić śledztwa w sprawie afery hejterskiej, w którą zamieszani są były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak i sędzia Sądu Rejonowego na Mokotowie Jakub Iwaniec.
Prowadzenie śledztwa przez stołeczną jednostkę mogłoby rodzić wątpliwości co do bezstronności śledczych, którzy utrzymywali kontakty służbowe z Piebiakiem i Iwańcem.
Prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzeczniczkę SLD Annę-Marię Żukowską. Dotyczy ono zarzutu przekroczenia uprawnień przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych. Grozi za to kara do trzech lat więzienia.
Wszystkie dane, które wyciekły z ministerstwa dotyczyły sędziów, przeciwko którym została rozpętana nagonka w mediach społecznościowych.
W kampanię hejtu zaangażowana była Emilia Sz., a cel był jeden – przedstawiać w jak najgorszym świetle sędziów przeciwnych wprowadzanej przez PiS reformie wymiaru sprawiedliwości.
źródło: "Gazeta Wyborcza"