Giertych już wie, po co PiS-owi przerwa w obradach Sejmu. Chodzi o Ziobrę
Wiele osób zastanawia się, jaki PiS ma cel w tym, żeby zarządzić tak długą przerwę w obradach Sejmu. Marszałek Elżbieta Witek podjęła decyzję, że posłowie wrócą do pracy dopiero dwa dni po wyborach parlamentarnych. Zdaniem Romana Giertycha politykom prawicy chodzi o funkcję Zbigniewa Ziobry.
Czy zatem zarządzona przez marszałek Elżbietę Witek przerwa w obradach Sejmu ma chronić Ziobrę przed odpowiedzialnością w przypadku utraty przez PiS władzy? Zdaniem Giertycha tak, ale nie chodzi tylko o ministra sprawiedliwości, a cały obóz prawicy.
– Jeżeli czegoś PiS się obawia, to śledztw prokuratorskich: chociażby dwie wieże, chociażby sprawy związane z KNF, chociażby kwestie związane z nadużyciami prokuratorskimi, również sprawy korupcyjne, różnego rodzaju sytuacje w spółkach Skarbu Państwa, chociażby finansowanie mediów ze spółek Skarbu Państwa bez uwzględniania ich zasięgu – wyliczał gość TVN24.
Jak twierdzi mecenas Giertych, na posiedzeniu Sejmu 15 października PiS mógłby powierzyć urząd sprawowany przez Ziobrę pod jurysdykcję prezydenta Dudy, a późniejsze "odkręcenie tej ustawy w sytuacji, w której PiS uzyskałoby mniejszość blokującą razem z wetem prezydenta, byłoby bardzo utrudnione".
– PiS zmierza do swoistej dyktatury, do hybrydy autorytaryzmu z relacjami z Unią Europejską. W kraju ma być spokój, dziennikarze nie mają krytykować, tylko popierać, politycy opozycji nie mają się sprzeciwiać, tylko dobrze radzić, adwokaci mają być ulegli wobec władzy i broń Boże tej władzy nie atakować w imieniu swoich klientów – twierdzi Giertych. Ale żeby tak było, koniecznym jest pozostawienie polityków PiS w spokoju i nie nękanie ich w przyszłości śledztwami prokuratorskimi.
źródło: TVN24