Lewy strzelał jak maszyna. Ale zrobił jeszcze coś niesamowitego dla kolegi

Rafał Badowski
Robert Lewandowski niedawno przekroczył magiczną barierę w Bundeslidze. Strzelił 200. bramkę w tych rozgrywkach i tym samym wkroczył do elitarnego grona. W meczu z FC Koeln dołożył kolejne dwa trafienia, ale wspaniałym zachowaniem wobec nowego kolegi z drużyny pokazał też, że nie zawsze snajperski egoizm musi być najważniejszy.
Robert Lewandowski strzelił dwa gole w meczu Bayernu z FC Koeln. Ale wykazał się też gestem wobec Coutinho. Oddał mu strzelanie rzutu karnego. Fot. Screen / Twitter / Canal+
Dla Bawarczyków wygrana z Kolonią przed własną publicznością była obowiązkiem. I mecz rozpoczął się planowo. Już w drugiej minucie "Lewy" wykorzystał podanie reprezentanta Niemiec Joshuy Kimmicha i trafił do siatki gości.

A na początku drugiej połowy, zanim goście na dobre się obudzili po wyjściu z szatni, polski snajper ponownie ich ukąsił. Znów został obsłużony przez Kimmicha, wyskoczył najwyżej i głową skierował piłkę do siatki Kolonii. Wydawało się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i polski supernapastnik jeszcze co najmniej raz skieruje piłkę do siatki. Okazja nadarzyła się doskonała, Polak miał zgodnie z planem wykonywać rzut karny. A jednak postanowił oddać piłkę Coutinho. Brazylijczyk jest w Bayernie od niedawna, radzi sobie obiecująco, ale brakowało wisienki na torcie, czyli goli i/lub asyst. Więc Robert postanowił mu pomóc, a jedenastkę "Cou" wykorzystał bez zarzutu. Jak się poźniej okazało, był to strzał w dziesiątkę, bo Brazylijczyk na dobre się odblokował. Zrobił coś, czego się od niego na Saebener Strasse oczekuje – wyłożył piłkę kolejnemu koledze - Perisicowi.


Było 4:0, a fani Bayernu – także w Polsce – mogli pierwszy raz od dawna odetchnąć z ulgą. Bo ich drużyna, w dużej mierze dzięki Lewandowskiemu, wreszcie wraca na właściwą drogę. "Lewy" opuścił boisko przed końcem meczu, gdy wynik był już pewny. Trener Niko Kovac pozwolił mu odpocząć przed kolejnymi meczami.