Kuriozalny wyrok w Białymstoku. Za porwanie matki z dzieckiem dostał... rok więzienia

redakcja naTemat
Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał na rok więzienia mężczyznę, któremu prokuratura zarzuciła pomoc ojcu 3-letniej Amelki w bezprawnym pozbawieniu wolności dziewczynki i jej matki. Sąd uzasadnił, że wyrok jest... "współmierny do szkodliwości społecznej czynu i stopnia winy oskarżonego". Dla porównania, w USA czy krajach Europy Zachodniej takie przestępstwa karze się wieloletnimi wyrokami.
Sąd skazał na rok więzienia mężczyznę, który pomógł w uprowadzeniu 3-letniej Amelki i jej matki z jednego z białostockich osiedli. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Do porwania kobiety i jej córki doszło 7 marca na białostockim osiedlu. Dwaj sprawcy wepchnęli 25-latkę i jej 3-letnią córkę do samochodu i odjechali. Kilkaset metrów dalej porzucili ciemnoniebieskiego citroena i przesiedli się do następnego samochodu.

Tego samego dnia po południu ogłoszono w związku z zaginięciem dziecka tzw. Child Alert. Opublikowano wizerunek matki dziecka, a dzień później ojca Amelki i męża porwanej kobiety. To on wypożyczył w Łomży samochód, którego użyto do uprowadzenia.

Akcja poszukiwawcza trwała ponad dobę. Następnego dnia między porywaczami doszło do kłótni w aucie, z czego skorzystała uprowadzona kobieta wraz z dzieckiem, które opuściły auto. Koło Ostrołęki zabrał ją z drogi przypadkowy kierowca. Przekazał matkę wraz z dzieckiem policji.


Zatrzymano Cezarego R., czyli ojca dziecka i męża 25-latki oraz jego znajomego. Wyrok zapadł wobec drugiego z mężczyzn. Przyznał się do roli w przestępstwie i opisał jego szczegóły. Zgodził się na wyrok skazujący bez rozprawy. Śledztwo w sprawie Cezarego R. wciąż trwa.

Sędzia mówiła, że dzięki "postawie" oskarżonego ojciec nie wywiózł dziecka za granicę, a kobieta wraz z córką ostatecznie mogły wysiąść z samochodu, skorzystały z pomocy przejeżdżającego kierowcy i tak trafiły na policję.

W ocenie sądu, rok więzienia to "kara współmierna do stopnia winy oskarżonego i stopnia społecznej szkodliwości czynu". Okolicznością łagodzącą było to, że dzięki jego postawie kobieta i jej dziecko mogły wysiąść z samochodu i ostatecznie zostały uwolnione. – To on pomógł w zatrzymaniu kolejnego pojazdu i pomógł w tym, że znalazły się w tym pojeździe i odjechały – tłumaczyła sędzia Katarzyna Skindzier-Ostapa.

źródło: "Kurier Poranny"