Turyści boją się zmiany prawa w Indonezji. Zakaz seksu bez ślubu i homoseksualizmu to tylko początek

Aneta Olender
Kary za seks pozamałżeński i zakaz wynajmowania parom, które nie są małżeństwem, pokoi w indonezyjskich hotelach. Widmo wprowadzenia nowych, restrykcyjnych przepisów prawa w tym państwie poruszyło nie tylko mieszkańców Indonezji. Alarm podnieśli zwłaszcza cudzoziemcy, którzy obawiają, że zmiany w Kodeksie Karnym uderzą także i w nich. O tym, kto rzeczywiście powinien się obawiać mówi w rozmowie z naTemat Tomasz Burdzik, naukowiec, który prowadzi prace badawcze na Borneo.
Zmiany w prawie w Indonezji zaniepokoiły turystów ze świata. Fot. Pxhere
Aneta Olender: Kiedy w mediach pojawiły się informacje dotyczące zaostrzenia prawa w Indonezji, czyli np. wprowadzenie kar za seks pozamałżeński, czy zakaz wynajmowania pokoi parom, które nie są małżeństwem, wiele osób pomyślało, że to jakaś abstrakcja. Wywołało to ogromne poruszenie. Pana też jest zdziwiony?

Tomasz Burdzik: Muszę przyznać, że obecna sytuacja, która przyciągnęła zainteresowanie mediów, jak i obrońców praw człowieka na całym świecie, nie budzi mojego zdziwienia. Indonezja jest krajem z najliczniejszą populacją muzułmanów na świecie, stanowiących niemal 90% mieszkańców państwa.


Indonezja uchodzi za kraj stosunkowo tolerancyjny, ale w rzeczywistości taki nie jest. Od upadku wieloletniego reżimu dyktatora Indonezji generała Suharto, mamy do czynienia z próbą demokratyzacji państwa.

Państwo, które przez ponad 30 lat było zniewolone, które było państwem autorytarnym, szuka własnej ścieżki rozwoju. Niestety, nie podąża drogą państw zachodnich, które artykułują wolność jednostki, wolność wyboru. Mamy do czynienia z powolną, ale pogłębiającą się radykalizacją nastrojów społecznych w Indonezji wywołaną radykalizacją islamu.

Wcześniej, za czasów reżimu Suharto, mieliśmy do czynienia z o wiele większymi swobodami obyczajowymi, przejawiającymi się m.in. w kinematografii. Czymś normalnym z punktu widzenia europejczyka, człowieka Zachodu, są sceny romantyczne, sceny miłosne w filmie.

W Indonezji nie można ich zobaczyć?

Przede wszystkim trzeba nadmienić, że w Indonezji mamy do czynienia z urzędem cenzorskim, który sprawdza filmy pod kątem obyczajowości. Kontrola nie dotyczy tylko scen miłosnych, ale również scen przemocy.

Cenzura scen o charakterze seksualnym może wydawać się uzasadniona, biorąc pod uwagę specyfikę kulturową związaną z dominującą religią, jaką jest islam. Dochodzi jednak do różnorakich kuriozów np. cenzurowane są teledyski, jak i normalne audycje telewizyjne, w których nieprzekraczane są normy dobrego smaku. Niejednokrotnie nawet mały dekolt jest zamazywany. Mało tego, zdarza się i nie ma to incydentalnego charakteru, że cenzurowane są krowie wymiona.

Tak samo jeśli chodzi o wypoczynek i coś tak prozaicznego, jak kostiumy kąpielowe. Indonezyjki przez szereg lat nosiły bikini i to nie budziło jakichkolwiek kontrowersji. Dziś ta stopniowa radykalizacja islamska przejawia się choćby w ubiorze kobiet muzułmańskich.

O ile wcześniej noszenie hidżabu, chusty zakrywającej głowę, włosy, ramiona było zarezerwowane dla starszych kobiet, które odbyły hadżdż, czyli pielgrzymkę do Mekki, o tyle obecnie jest uznawane wręcz za obligatoryjne. Jest to podstawowy element ubioru przyzwoitej muzułmanki.

Muzułmanki, które niechętnie noszą hidżab, mogą spotkać się z ostracyzmem w szkołach, na uniwersytetach, jak i w pracy. Może je też spotkać ostracyzm towarzyski.
Fot. Tomasz Burdzik
Co jest przyczyną postępującego radykalizmu?

Trzeba powiedzieć o oportunistycznych politykach. Tu akurat możemy nawiązać do sytuacji w naszym kraju, gdzie politycy niezależnie od opcji politycznej wchodzą w różnego rodzaju układy z Kościołem katolickim. W Indonezji partie polityczne decydują się na daleko idące kompromisy. Stanową przedłużenie rąk islamskich duchownych.

Jak wygląda sytuacja jeszcze przed wprowadzeniem zmian? Turyście nie mogą okazywać sobie uczuć publicznie?

Bez znaczenia, czy mamy do czynienia z Indonezyjczykami, czy z cudzoziemcami, publiczne okazywanie uczuć w Indonezji jest niemile widziane. Jednak jeśli przydarzy się faux pas, to cudzoziemcy nie powinni się obawiać potencjalnych konsekwencji. Względem cudzoziemców, powszechnie określanych mianem „bule”, nie oczekuje się znajomości złożonej indonezyjskiej etykiety.

Widmo zmian to jedno, ale nawet dziś w niektórych prowincjach mamy do czynienia z bardzo restrykcyjnym prawem.

Mamy w Indonezji prowincję zwaną Aceh. Obowiązuje w niej prawo szariatu, gdzie za wszelkiego rodzaju czyny niemoralne można spotkać się z publiczną chłostą. Batożenie przypomina raczej czasy zamierzchłe, które Europa dawno ma już za sobą.

W Indonezji mamy do czynienia z opresyjny mymi zasadami obyczajowymi oraz prawem z punktu widzenia człowieka Zachodu, nie tylko jeśli chodzi o pocałunki czy kostiumy kąpielowe. Społeczność LGBT ma tam straszną sytuację. Regularnie policja robi naloty na kluby oraz domy, w których spotykają się homoseksualiści, a następnie ich wizerunki są upubliczniane, przyczyniając się do społecznej stygmatyzacji.

A prawa kobiet?

Jak pani się domyśla prawa kobiet nie są specjalnie brane pod uwagę w tym zdominowanym przez islam społeczeństwie. W Indonezji dozwolona jest także poligamia, do której coraz bardziej ostatnimi czasy zachęcają islamscy duchowni.

W przypadku przestępstw o charakterze seksualnym, mam tu na myśli w szczególności gwałty, indonezyjska policja nie traktuje kobiet z szacunkiem, nie działa z poszanowaniem praw człowieka. Niejednokrotnie zdarza się, że wprowadza są wielogodzinne przesłuchania, męczące zarówno psychicznie, jak również fizycznie dla ofiary przestępstwa, będące źródłem wtórnego cierpienia. Bardzo często ofiarom gwałtów zarzuca się, że to one sprowokowały sytuację. W większości przypadków stara się też usprawiedliwić sprawcę.

To zupełne zaprzeczenie temu, co myślimy np. o Bali. Ta indonezyjska wyspa kojarzy się raczej z rajem na ziemi, a nie takimi obostrzeniami.

Bali niejednokrotnie jest opisywane jako raj na ziemi, jako rajska wyspa. Indonezja jest społeczeństwem wieloetnicznym i multireligijnym. Chociaż w Indonezji, tak jak mówiłem, około 90% mieszkańców to muzułmanie, to na poszczególnych wyspach mamy dominujące religie.

Na Bali jest to hinduizm, będący zdecydowanie bardziej liberalnym pod względem sfery obyczajowej. Religia determinuje nastawienie do ciała, zaś hinduizm afirmuje seksualność. Poza tym istotny jest tamtejszy przemysł turystyczny. Bali jest znane na całym świecie ze względu na wspaniałe plaże.

Mamy tam mnóstwo hoteli, również zagranicznych sieci. Indonezyjskie władze są świadome tego, że cały świat ciągnie na Bali. Turyści zostawiają pieniądze, a to generuje miejsca pracy, zapewnia byt mieszkańcom. W związku z planową zmianą kodeksu karnego raczej, a właściwie jestem przekonany o tym, że te obostrzenia nie uderzą w cudzoziemców.

Skąd ta pewność?

Sprawa jest prosta. Chodzi o pieniądze. Do hoteli, w których rezydują cudzoziemcy, jak również majętni Indonezyjczycy, nie będzie wchodzić policja, nie będzie sprawdzać aktów małżeństwa, nie będzie sprawdzać, kto z kim w łóżku baraszkuje.

Ta głośna zmiana kodeksu karnego, gdzie za stosunki pozamałżeńskie grozić ma kara do 1 roku pozbawienia wolności, nie będzie dotykać cudzoziemców. Oni absolutnie nie mają się czego bać. Kontrole będą dotyczyć tanich hoteli i moteli, czyli miejsc w których zdecydowaną większość stanowią Indonezyjczycy.

Nowy kodeks karny nie zrobi różnicy majętnym zagranicznym turystom, lecz dotknie niższą klasę średnią oraz uboższych Indonezyjczyków, którzy nie mogą sobie pozwolić na odpoczynek w luksusowych hotelach. Luksusowe hotele są w dobrych układach z miejscową policją.

Zagraniczni turyści wypoczywający w drogich hotelach, wbrew nieuzasadnionym obawom podnoszonych w licznych komunikatach medialnych, będą mogli kontynuować swoją dotychczasową aktywność seksualną w dotychczasowej formie.

Wynika to ze skorumpowanego aparatu ścigania, który nie będzie kwapić się do przeprowadzenia kontroli w ekskluzywnych ośrodkach wypoczynkowych, których właściciele w zamian za łapówki, będą kupować spokój swoich klientów. Indonezja ma problemy z korupcją, więc wszystko będzie się zgodnie z zasadą „ręka rękę myje”.

Zapowiadane zmiany wywołały protesty w największych indonezyjskich miastach. Protestują młodzi ludzie, studenci. To oni będą ofiarami tego nowego opresyjnego systemu. Wkraczanie w sferę seksualności, w tak prywatną sferę, porusza zazwyczaj spokojnych pod względem charakteru Indonezyjczyków.
Fot. Tomasz Burdzik
Czy te protesty mogą być skuteczne?

Społeczeństwo praktycznie nie ma wpływu na politykę państwa. Wybory są niejednokrotnie fałszowane, głosy są kupowane. Elity nie liczą się z obywatelami, a Indonezyjczykom brakuje motywacji, która wywołałaby narodowe poruszenie, nieograniczające się tylko do studentów.

Jednak prezydent przesunął głosowanie nad wprowadzeniem zmian.

Dla Indonezyjczyków nowy kodeks karny nie jest istotną sprawą, bo w grę nie wchodzi pogorszenie ich bytu. Protesty są organizowane przez młodych ludzi. Starsi nie biorą w tym udziału. Więc skoro protesty dotyczą studentów, to władza może sobie pozwolić na użycie armatek wodnych i popryskanie ich gazem łzawiącym.

Zmiany nie dotyczą jednak tylko tych sfer, o których rozmawiamy. To ma być zmiana całego kodeksu karnego, która w założeniu ma pozwolić odciąć się od postkolonialnego dziedzictwa Holendrów. Przez 74 lata niepodległej Indonezji, mieszkańcy kraju bazowali na kodeksie opracowanym przez nich.

Rzekoma “dekolonializacja” kodeksu karnego jest w istocie mitem, ponieważ nowy kodeks karny jest w zdecydowanej większości zbieżny z dotychczasowym.

W takim razie, jakie jeszcze zmiany zakłada nowy kodeks?

Seks pozamałżeński może skończyć się rokiem pozbawienia wolności. Z racji braku prawnego uznawania związków homoseksualnych w analogiczny sposób można będzie karać homoseksualistów. Pary żyjące w konkubinacie mogą zostać skazane nawet na 6 miesięcy więzienia.

Rozumiem, że zmiany nie dotyczą tylko sfery seksualnej?

Oczywiście, że nie. Należy jednak zwrócić uwagę, że ten kodeks może budzić uzasadniony niepokój, ponieważ nie ma tam precyzyjnych definicji określających czyny zabronione. Co więcej, nowy kodeks dopuszcza do głosu prawo zwyczajowe, zwane adat, a prawo zwyczajowe może różnić się w zależności od miejsca, czyli właściwi miejscowo sędziowie mogą decydować o tym, co jest legalne, a co nie.

Dopuszczenie prawa zwyczajowego jako źródła prawa stanowionego otwiera możliwość kryminalizowania zachowań nieujętych w kodeksie karnym z racji partykularyzmu prawa wynikającego z multikulturowego charakteru Indonezji.

Wracając do pytania. Podam przykład, a mianowicie art. 414, który odnosi się do antykoncepcji: prezentowanie, oferowanie, promowanie jakiejkolwiek antykoncepcji dla małoletnich, a są to osoby poniżej 18 roku życia, może spotkać się z więzieniem lub z grzywną.

Co prawda w art. 416 mamy wyliczone wyjątki, w których można omawiać antykoncepcję w kontekście prewencji chorób przenoszonych drogą płciową, edukacji zdrowotnej, czy też planowania rodziny. Jednakże z racji nieprecyzyjności prawa za nierozważne wspomnienie o antykoncepcji będzie można spotkać się z grzywną albo z więzieniem, w myśl maksymy "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".

Co jeszcze wzbudza kontrowersje?

W nowym Kodeksie Karnym przewidziana jest kara do 4 lat pozbawienia wolności dla kogoś, kto promuje nauki marksistowsko-leninowskie. To może być też kagańcem na wolność naukową. Przed miesiącem grupa muzułmańskich aktywistów żądała wycofania z obiegu książek znanego mi osobiście indonezyjskiego filozofa i jezuity Franza Magnisa-Suseno, ponieważ jego publikacje dotyczą marksizmu.

Profesor Magnis-Suseno wyjaśnia zagadnienia w sposób naukowy, celem analizy, zaś islamscy bojówkarze nie zapoznali się z treścią książek. Wystarczyła im sama okładka, aby uznać treści za niebezpieczne. Można przypuszczać, że będzie jeszcze gorzej, kiedy nowe prawo wejdzie w życie.

A co z wolnością słowa?

Wolność słowa w Indonezji to jest inna para kaloszy, ale będzie jeszcze gorzej. Kodeks penalizuje zniewagi wobec prezydenta albo wiceprezydenta, czyli można się spodziewać, jakakolwiek krytyka prezydenta może być podciągnięta pod ten artykuł.

Jak ludzie reagują na zmiany?

Jest część elit, które dążę do dialogu międzykulturowego i tolerancji. Mniejszości religijne są prześladowane, mniejszości seksualne są prześladowane. Poza tym religia odgrywa o tyle istotną rolę, że jest ona wpisywana w indonezyjskie dowody tożsamości, zaś muzułmanie są lepiej traktowani, będąc faworyzowaną grupą przy naborach na studia, miejsca pracy w administracji publicznej i rządowej, przy przyznawaniu stypendiów naukowych, czy też przy dochodzeniu praw na drodze sądowej w konfrontacji ze stroną niemuzułmańską.

Nowy kodeks karny zakłada także kary za promowanie ateizmu - kto próbuje przekonać innych do porzucenia wiary w jedną z oficjalnie rozpoznawanych religii w Indonezji zagrożony jest karą do 4 lat pozbawienia wolności. Władza przekonuje, że przeprowadzone były konsultacje z liderami indonezyjskich religii, bowiem prawnie w Indonezji uznaje się 6 religii, i ten zapis powstał jako efekt tych rozmów. Jest jeszcze jedna bardzo ciekawa sprawa. Czy wierzy Pani w czary?

Nie.

Nowy kodeks karny zakłada także, że kto twierdzi, że posiada magiczne moce, wywołuje takie wrażenie lub świadczy usługi mające za zadanie sprowadzenie szkody, śmierci, choroby psychicznej czy też fizycznego cierpienia, zagrożony jest karą 3 lat pozbawienia wolności. Kryminalizowane będzie stosowanie czarnej magii, która jest popularną praktyką wśród indonezyjskiego społeczeństwa.

W Indonezji są czarownicy, do których można się wybrać i sprawią oni, że będzie pani bogata, że ktoś się w pani zakocha, jak również rzucić na kogoś klątwę. Może być pani sceptyczna, ale z racji powszechności stosowania czarów, rząd wziął to zagadnienie pod uwagę, choć trudno powiedzieć, jak czyn będzie ścigany. Poprzez wydział do walki z czarną magią?

Jest pan w Indonezji dosyć często, mimo tych wszystkich kontrowersyjnych kwestii lubi pan ten kraj?

Indonezja niesłychanie mnie pociąga, pod względem dziedzictwa kulturowego, przyrody, obyczajów i… jedzenia. Będąc tam możemy doświadczyć rzeczy, z którymi nie mamy do czynienia nigdzie indziej.

Mała rada - jeśli planuje Pani pobyt w Indonezji, to lepiej nie wybierać resortu, 5-gwiazdkowego hotelu z basenem, ponieważ co prawda będą rewelacyjne zdjęcia na Instagram do pochwalenia się znajomym, ale nie zobaczy Pani tego, co najciekawsze.

Dla przykładu, podczas jednego z pobytów na Borneo, w wiosce zaszytej głęboko w lesie, pewnego ranka wyszedłem z mojego domku i wybrałem się na spacer. Akurat była mgła, ale już było widać słońce w pełnej krasie.

Podczas spaceru nagle otoczyło mnie mnóstwo kolorowych motyli i ten moment, zdaje się że coś tak prozaicznego, mimo upływu czasu został mi w pamięci. Wątpię, żeby wielkie piękno było schowane w hotelu lub stworzone przez animatora. Dla takich momentów warto tam być.