Paraliż NIK może się opłacać PiS. W izbie czekają "cztery bomby", które mogłyby zatrząść rządem

Adam Nowiński
Po udaniu się Mariana Banasia na urlop i zastąpieniu trzech wiceprezesów jedną Małgorzatą Motylow opozycja nie ma wątpliwości, że Najwyższa Izba Kontroli będzie wspierała PiS. Elżbieta Stępień z KO w rozmowie z Wirtualną Polską wymienia przynajmniej cztery korzyści, które z tego powodu będzie miał obóz "dobrej zmiany".
PiS umiejętnie zmieniło klęskę z aferą Banasia na zysk. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
– Obawiam się, że już nie dowiemy się prawdy o wynikach kontroli NIK w sprawach ryzykownych dla partii władzy. Chodzi o trwające kontrole dotyczące wydawania publicznych pieniędzy podczas tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, afery GetBack czy zmiana kadrowych w administracji skarbowej. Pod rządami Mariana Banasia, po odwołaniu trzech wiceprezesów, instytucja zmieni krytyczne podejście i zacznie chwalić rząd – mówi Wirtualnej Polsce Elżbieta Stępień z KO.

Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej jako czwartą kwestię wymienia planowaną przez NIK kontrolę gospodarowania majątkiem Telewizji Polskiej. Posłanka mówi, że to są "cztery bomby", które mogły mocno zaszkodzić PiS, ale w tej sytuacji mogą one w ogóle nie ujrzeć światła dziennego ani przed wyborami, ani po nich.


Wszystko przez roszady w NIK w związku z aferą z prezesem Izby Marianem Banasiem. Na czas kontroli CBA Banaś postanowił udać się na bezterminowy urlop. Przed tym jednak zawnioskował o odwołanie dotychczasowych wiceprezesów NIK i powołaniu w ich miejsce Małgorzaty Motylow, która nie ma dostępu do ściśle tajnych informacji. Jej wybór skutecznie zablokował więc pracę całego urzędu.

źródło: Wirtualna Polska