W tej szkole już w zeszłym roku nie było zajęć religii. Dyrektor opowiada nam, jak jest teraz
Po reformie edukacji uczniowie coraz częściej wypisują się z zajęć religii. Niektórzy podchodzą do tego pragmatycznie – nie chcą przychodzić na katechezę skoro świt albo czekać na nią do późna. Spośród 210 uczniów Technikum Kształcenia Zawodowego w Sochaczewie, na religię zapisało się 30. – Część z osób zrobiła to ze względu na fakt, że są w trakcie przystępowania do bierzmowania. I potrzebują do Kościoła zaświadczenia o uczęszczaniu na zajęcia religii – tłumaczy naTemat dyrektor placówki.
Pana szkoła zasłynęła na całą Polskę, ponieważ żaden z uczniów nie zapisał się na religię. Faktycznie tak jest?
Łukasz Wójcikowski: – To nie do końca jest prawdą. Kiedy we wrześniu rozmawiałem z dziennikarką "Polityki", która o sprawie poinformowała, to nie mieliśmy jeszcze deklaracji rodziców uczniów klas pierwszych dotyczących zajęć religii. Natomiast klasy starsze już w poprzednich latach nie uczestniczyły w katechezie.
Ale jednak jacyś chętni są.
Zgadza się, więc nie można powiedzieć, że żaden z naszych uczniów nie chce brać udziału w zajęciach religii, choć warto zwrócić uwagę na to, że jest ich niewielu.
W ogóle odsetek uczniów chcących chodzić na katechezę w całej Polsce jest niski. Nasza szkoła jest tego potwierdzeniem.
Katecheta odszedł z pracy, a tymczasem są chętni do udziału w religii. Jak pan rozwiąże ten problem?
Wiem, że rozmawiano z księdzem na temat tego, kogo Kościół będzie mógł nam wydelegować do prowadzenia religii. Nie jest łatwo znaleźć katechetę. Teraz jesteśmy w trakcie organizacji zajęć religii dla tych 30 osób. Jeśli osoba do prowadzenia katechezy się znajdzie, to zaczniemy realizację zajęć.
A jeśli się nie znajdzie? Już w zeszłym roku mieliście państwo z tym problem i zajęcia religii w waszej szkole się nie odbywały.
Jeśli katecheta się nie znajdzie, to ja go nie wyczaruję. Poinformujemy o zaistniałej sytuacji rodziców.
Poza tym, są to zajęcia dodatkowe, nie są one narzucone przez ministerstwo jako obowiązkowe. Nie z takimi nauczycielami jak katecheta mamy kłopot, na rynku pracy brakuje zawodowców, językowców. Ludzie odchodzą z zawodu nauczyciela. A to dla nas, jako szkoły kształcenia zawodowego, ważniejsze. W kwestii katechety – liczymy ewentualnie na pomoc Kościoła.
Jak w zeszłym roku rodzice przyjęli informację o tym, że w szkole nie będą odbywały się zajęcia religii?
W historii szkoły zajęcia religii odbywały się przez bardzo krótki okres czasu, a później ze względu na rezygnacje uczniów nie odbywały się w ogóle.
W poprzednim roku szkolnym powiedziałem rodzicom, z jakiego powodu religia się nie odbywa. Z jednej strony były to rezygnacje uczniów, dwa – wcześniej mieliśmy kłopoty z katechetą. Nie byliśmy w stanie go znaleźć.
Rodzice przyjęli to ze zrozumieniem. Kościół nie był nam w stanie pomóc. Wielokrotnie zgłaszaliśmy się do parafii. A jeśli Kościół nie był chętny, by włączyć się w sprawę, która ich dotyczy, to nie mam zamiaru wychodzić przed szereg i umierać za to, że katechezy w mojej szkole nie ma.
Jestem zobowiązany do organizacji obowiązkowych zajęć. Nie jestem za tym, żeby komuś katechezę odbierać. Jestem daleki od tego, aby namawiać uczniów, żeby nie było religii, natomiast na pewne kwestie nie mamy wpływu.
Dlaczego – pana zdaniem – dzieci tak masowo wypisują się z katechezy?
Sądzę, że uczniowie nie widzą potrzeby chodzenia na zajęcia religii. Rozmawiając z uczniami o zajęciach religii usłyszałem kiedyś od jednego z nich, że jeżeli ktoś wierzy w Boga to nie po to, aby siedzieć bezcelowo na zajęciach religii w szkole, podczas gdy może iść do Kościoła.
Dodatkowo część z osób, która zapisała się na katechezę zrobiła to ze względu na fakt, że są w trakcie przystępowania do bierzmowania. I potrzebują do Kościoła zaświadczenia o uczęszczaniu na zajęcia religii.
Prosili nas także, abyśmy w przypadku braku zajęć religii, wystawili im zaświadczenie, że tych zajęć nie ma.
Nie mówię, że wszyscy, ale dla części uczniów to główna motywacja uczestnictwa w katechezie.
To pragmatyczne podejście?
Trochę tak. Jeśli w szkole zawodowej, gdzie uczniowie realizują po 35 godzin tygodniowo zajęć obowiązkowych, mają mieć jeszcze dwie dodatkowe godziny religii, to robią prostą kalkulację.
Uczniowie też są ludźmi i mają swoją wytrzymałość. Dodatkowo, zajęcia religii wyglądają różnie, więc uczniowie krótko mówiąc nie chcą tracić czasu. Szkoła programowo nie ma na nie wpływu. I to też jest jeden z powodów rezygnacji uczniów z religii.
Młodzież się zmieniła. Nie jest tak jak dawniej, że nie wypadało nie chodzić na religię. Pamiętam ze swoich czasów, jak w klasie mieliśmy jedną koleżankę, która nie chodziła na katechezę. Społeczność szkolna patrzyła na nią krzywo. Dodatkowo ta religia była w środku zajęć, więc ona i tak z nami siedziała na tej katechezie, tylko w niej nie uczestniczyła.
Dzisiaj ten trend się odwrócił. Więcej jest osób, które nie uczestniczą w zajęciach religii. Uczniowie przychodząc teraz do szkoły bardziej pytają o to, czy i na jakim poziomie będą mieli zapewnioną jakość kształcenia zawodowego, niż czy będzie religia w szkole.
Te priorytety też się zmieniają.
Wrócę jeszcze do reakcji Kościoła. Zwykle Kościołowi zależy na tym, by dzieci miały w szkole katechezę i pomagają, jak mogą.
Nie ukrywam, że po publikacji odwiedziły nas także przerażone media związane z Kościołem w Polsce. Z uwagi na nagłośnienie tej sprawy, zapewne Kościół znajdzie nam katechetę. To będzie dla nich punkt honoru.
Ksiądz był już w szkole, żeby porozmawiać i pomóc. Wcześniej nie było tego z ich strony. Nie mogłem doprosić się pomocy, więc w pewnym momencie odpuściłem.
Sądzę, że w tym roku znajdzie się katecheta i religia w naszej szkole będzie się odbywać. Będziemy starać się umiejscowić te zajęcia albo na początku dnia szkolnego, albo na końcu.
Weźmy pod uwagę, że mamy podwójny rocznik i zajęcia prowadzone są nawet do 19:20. Dzieci są wykończone i pewnie nie wszyscy będą chcieli zostawać na religię po 19:20. Nie wykluczam więc, że część z 30 chętnych w pewnym momencie nie namówi rodziców i nie zrezygnuje z zajęć katechezy. To moje przypuszczenie.
Jedna z lubelskich szkół prywatnych zdecydowała się zmniejszyć liczbę godzin zajęć religii, do jednej tygodniowo. Kuratorium już zapowiada kontrolę. Nie boi się pan i tego we własnej placówce?
Stała się to publiczna i polityczna sprawa. Natomiast my realizujemy obowiązkowe zajęcia. Kontrole zawsze mogą się zdarzać. Natomiast nie możemy dać się zastraszyć temu, że pod wpływem groźby kontroli, mamy nie podejmować pewnych działań wynikających z woli uczniów i ich rodziców.
Zwłaszcza, że to do końca nie jest zależne ode mnie. To nie zła wola Łukasza Wójcikowskiego, że uczniowie rezygnują z religii. Nie jesteśmy w stanie nikogo zmusić. Póki co mamy prawo wyboru i myślę, że tego powinniśmy się trzymać. W szkole uczymy młodzieży otwartości i tolerancji na odmienne poglądy oraz szacunku do drugiego człowieka i tego staramy się trzymać.