Do Polski trafiają tony odpadów z Nigerii i Australii. Ale nie powinniśmy nazywać ich śmieciami
To prawda, w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości import odpadów do Polski zwiększył się trzykrotnie w stosunku do roku 2015. Tysiące ton trafiają do nas nawet z tak egzotycznych krajów jak Nigeria lub Australia. Nie powinniśmy jednak nazywać ich śmieciami.
Stąd tyle krzykliwych haseł. "Polska jest wysypiskiem śmieci dla Niemiec" – czytamy. "Polskę zalewają tony śmieci z Nigerii i Australii" – straszą politycy w oparciu o dane GIOŚ i Ministerstwa Środowiska. Tymczasem to, co legalnie trafia do Polski, wcale śmieciami nie jest. Proceder "mafii śmieciowych" to zupełnie inna bajka.
Każde przywiezienie śmieci – odpadów komunalnych i komunalnopodobnych – do Polski jest traktowane jako przestępstwo. GIOŚ nie wydaje zezwoleń na przywóz podobnych materiałów. – Zabroniony jest przywóz do Polski wszelkich rodzajów odpadów przeznaczonych do zagospodarowania poprzez unieszkodliwienie – informuje Inspektorat. Składowanie śmieci również klasyfikuje się do tego procesu.
Skoro nie śmieci, to co?
Prawdą jest, że w czasie rządów PiS liczba importowanych odpadów zwiększyła się blisko trzykrotnie ze 154 tys. ton w roku 2015 do 434 tys. ton trzy lata później. W 2016 r. było ich 256 tys. ton. W roku 2017 przyjechało do Polski 378 tys. ton. A jeśli nie są to śmieci, to z czym mamy do czynienia?
Główne kierunki, z których Polska importuje odpady.•Fot. Eurostat
Pozostałe grupy to paliwa alternatywne wytworzone z odpadów przemysłowych (36,4 tys. ton), odpady wodno-olejowe (25,3 tys. ton) i te z przetwarzania akumulatorów kwasowo-ołowiowych (23 tys. ton). Z egzotycznej Nigerii, Australii czy Nowej Zelandii płyną do nas odpady z ostatniej kategorii.
Czemu właśnie stamtąd?
– Z Nigerii, Australii i Nowej Zelandii przywożone są do Polski odpady w postaci zużytych akumulatorów kwasowo-ołowiowych lub odpady pochodzące z ich wstępnego przetwarzania. Są one cennym źródłem surowców wtórnych. Nigeria i Australia wysyłają tego rodzaju odpady również do instalacji w Niemczech i w Hiszpanii. Trafiają one do instalacji, które specjalizują się w odzysku zużytych akumulatorów i innych odpadów zawierających ołów – wyjaśnia przedstawiciel Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Zdjęcie ilustracyjne.•Fot. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Przywóz jest możliwy, jeżeli – oprócz zwykłych wymogów, dotyczących również przemieszczeń pomiędzy krajami UE – spełnione są dodatkowe wymogi tam określone. W przypadku krajów trzecich podstawowym dodatkowym wymogiem jest to, aby kraj pochodzenia był stroną Konwencji bazylejskiej. Zarówno Nigeria, jak i kraje Oceanii te wymogi spełniają.
Import odpadów z krajów oddalonych od Polski o tysiące czy dziesiątki tysięcy kilometrów nie jest niczym nadzwyczajnym dla krajów UE. Ich przywóz z krajów rozwijających się powinien być traktowany jako rodzaj pomocy dla takich państw jak właśnie Nigeria.
– Wyobrażenia o "nigeryjskich i australijskich śmieciach płonących na polskich wysypiskach" nie mają zatem żadnego uzasadnienia w rzeczywistości, ponieważ z tych krajów nie są przywożone odpady komunalne ani odpady przeznaczone do składowania, a ich odbiorcami nie są zakłady niespełniające wymogów z zakresu ochrony środowiska i gospodarki odpadami – tłumaczy GIOŚ.
Niemcy nie zalewają nas odpadami
Wiele emocji wzbudza również hasło, że Niemcy robią z Polski wysypisko śmieci. Nasz zachodni sąsiad co prawda przoduje w krajach wysyłających swoje odpady do kraju nad Wisłą. Dla przykładu w 2017 r. przyjechało do nas 145 tys. ton odpadów zza Odry. W tym samym roku jednak Niemcy łącznie wyeksportowały ich 3,6 mln ton.
– Należy też wziąć pod uwagę, że niemiecki import odpadów znacznie przewyższa eksport – w 2017 r. Niemcy wyeksportowały 3,6 mln ton, ale zaimportowały ponad 6 mln ton. Dlatego naiwne wyobrażenia o tym, że "mądre i bogate kraje, takie jak Niemcy, pozbywają się swoich odpadów wysyłając je do biednych i głupich krajów, takich jak Polska" są nieuzasadnione w świetle rzeczywistych danych – mówi nam przedstawiciel GIOŚ.
Mafie śmieciowe
Istotnym problemem są natomiast "mafie śmieciowe", które nielegalnie przywożą śmieci do Polski (tak, w tym przypadku chodzi również o odpady komunalne). Po pierwsze unieszkodliwianie odpadów poprzez składowanie jest najmniej pożądanym sposobem postępowania z nimi, na co wskazuje Unia Europejska.
Po drugie rodzi to ogromne zagrożenia dla środowiska, co mogliśmy zauważyć na przykładzie płonących składowisk w Zgierzu czy w miejscach, gdzie nielegalnie składowano także odpady niebezpieczne. Wobec takich zachowań są jednak wszczynane postępowania administracyjne.