Sprzedaż "Gazety Polskiej" spada, ale PiS-owi pomóc trzeba. Ile będzie kosztował dodatek wyborczy?

Anna Dryjańska
Aż 2 miliony egzemplarzy bezpłatnej "Gazety Polskiej przed wyborami" chce rozdać od środy do piątku Tomasz Sakiewicz. Dodatek ma promować PiS i zniechęcać wyborców do głosowania na opozycję pod hasłem "nie dajcie się oszukać". Ile będzie kosztował wydruk biuletynu i kto za to zapłaci?
Od lewej: Jarosław Kaczyński (PiS) i Tomasz Sakiewicz ("Gazeta Polska"). fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dodatek ma trafić do kiosków razem z tygodnikiem Sakiewicza, ale ten sposób dystrybucji okazałby się niewystarczający. “Gazeta Polska” sprzedaje bowiem średnio tylko nieco ponad 22 tys. egzemplarzy tygodniowo. Gdyby Sakiewicz w dystrybucji dodatku polegał tylko na osobach, które kupują jego pismo, to musiałby dołączyć ponad 90 dodatków do każdej sprzedanej sztuki. To znacznie podwyższyłoby koszty, nie mówiąc już o tym, że mogłoby nie wzbudzić entuzjazmu w czytelnikach.
Średnia tygodniowa sprzedaż tygodnika "Gazeta Polska" w pierwszym półroczu w latach 2010–2019.screen WirtualneMedia.pl
Plan na rozprowadzenie biuletynu wygląda więc inaczej. Mają się tym zająć kluby “Gazety Polskiej” (znane dotąd przede wszystkim z udziału w uroczystościach smoleńskich), a także wolontariusze. Czasu jest mało, bo w nocy z piątku na sobotę zaczyna obowiązywać cisza wyborcza – nielegalne jest wskazywanie na kogo głosować (lub nie).


To znaczy, że członkowie komórek pisma będą mieli ręce pełne roboty aby w Polskę poszedł każdy dodatek. Biorąc pod uwagę, że istnieje 465 klubów (taką liczbę podaje na stronie “Gazeta Polska”), każdy z nich (z ewentualną pomocą wolontariuszy) będzie musiał rozdać przez 3 dni średnio nieco ponad 4 301 egzemplarze pisowskiego biuletynu. Czy to się uda? To się okaże. Kolejne jednak pytanie brzmi: ile to wszystko będzie kosztować?
Tak pismo Tomasza Sakiewicz zachęca do głosowania na PiS.fot. "Gazeta Polska"
Nawet 1 mln zł za sam papier
O szacunki prosimy pracownika branży poligraficznej z długoletnim doświadczeniem. Według jego wyliczeń sam papier, na którym będzie wydrukowany dodatek wyborczy “Gazety Polskiej”, może kosztować nawet 1 mln zł. Wszystko zależy od tego, jaką objętość będzie miał biuletyn.

– Zakładając, że dodatek wyborczy będzie miał taki format A4 jak “Gazeta Polska”, papier 53 gram na 2 mln egzemplarzy po 64 strony będzie kosztował 1 mln zł – mówi specjalista. W przypadku gdyby biuletyn liczył 32 strony, ale pozostałe parametry byłyby niezmienione, wydawca “Gazety Polskiej” musiałby liczyć się z zapłatą 0,55 mln zł za sam papier. Dla dodatku liczącego 16 stron – czyli 8 kartek – byłby to koszt 300 tys. zł.

To wszystko kwoty bez doliczenia ceny okładki, a ta jest słona. W przypadku dodatku mającego 64 strony do 1 mln zł za papier trzeba doliczyć kolejne 160 tys. zł za okładkę.

Wielkie zamówienie
Jak mówi nam informator, zlecenie na wydruk 2 mln egzemplarzy jest w branży czymś niecodziennym. – Takie zamówienie składa się przynajmniej z 2-miesięcznym wyprzedzeniem. Nikt nie trzyma takiej ilości papieru w drukarni – tłumaczy.

Takiej, czyli jakiej? – Przy 2 mln egzemplarzy po 64 strony mówimy o 200 tonach papieru. To 4-5 wypełnionych po brzegi tirów! – opisuje pracownik branży poligraficznej. W to, że ekipa Sakiewicza rozprowadzi wszystkie gazetki po Polsce, specjalista wątpi.
– Spodziewam się, że do punktów utylizacyjnych trafią tony makulatury – przewiduje.

Kto za to zapłaci?
Wydawcą "Gazety Polskiej" jest Niezależne Wydawnictwo Polskie. Na jego czele stoi redaktor naczelny tygodnika – Tomasz Sakiewicz. Do wydawnictwa należy także "Nowe Państwo" i "Gazeta Polska Codziennie", portale polsko– i anglojęzyczny oraz platforma VOD. Niezależne Wydawnictwo Polskie zajmuje się także produkcją spiskowych filmów o katastrofie lotniczej w Smoleńsku.

Skąd środki na tak poważny wydatek, jak wydruk 2 mln egzemplarzy bezpłatnego dodatku? W 2018 roku wydawca "Gazety Polskiej" zanotował 18 mln zł wpływów. Znacząco więcej, bo aż o 33 proc., pismo zarobiło na reklamach. Spadły za to wpływy ze sprzedaży tygodnika – o 7,3 proc.

Na początku roku głośna była sprawa pracowników Telewizji Republika, w której zarządzie zasiada Tomasz Sakiewicz, którzy poskarżyli się PiS-owi na to, że firma miesiącami im nie płaci za pracę. Naczelny "Gazety Polskiej" publicznie stwierdził, że nic nie wie o tym, by mieli wysyłać w tej sprawie pisma – tymczasem ich wpłynięcie odnotowały kancelarie premiera i marszałka Sejmu.