Ktoś złożył donos na Iwonę Hartwich. "Zaskakujące, że dzieje się to przed wyborami"

Zuzanna Tomaszewicz
Od protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów minął ponad rok. Jak dowiadujemy się z "Wysokich Obcasów", Iwona Hartwich otrzymała donos, mówiący o tym, że źle zajmuje się swoim synem Jakubem. – Zaskakujący jest fakt, że to wszystko dzieje się przed wyborami – skomentowała organizatorka demonstracji.
Hartwich protestowała w Sejmie razem z synem. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Najpierw nie chciano mi powiedzieć, o co dokładnie chodzi, ale potem udało mi się dowiedzieć, że ktoś złożył na mnie donos, że źle zajmuję się moim synem Jakubem – powiedziała Iwona Hartwich, dodając, że kilka dni temu otrzymała telefon o zbliżającej się kontroli Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu. Jak się okazało inne organizatorki protestu dostały podobne zawiadomienia.

– Obie z Iwoną podejrzewamy, że powodem nagłego zainteresowania mną może być fakt, że kiedy protestowałam w Sejmie, nie opiekowałam się synem – przyznała Marzena Stanewicz, której syn od urodzenia jest umysłowo upośledzony. Chłopak nie został na czas protestu wpuszczony do Sejmu. – Dawidem przez ten czas troskliwie zajmowała się rodzina – zaznaczyła.


Iwona Hartwich podejrzewa, że donos ma związek ze zbliżającymi się wyborami do parlamentu. – Nie wiem, kto stoi za donosem i czy ma podłoże polityczne, ale zaskakujące jest, że to wszystko dzieje się na kilka dni przed wyborami, za to ponad rok po naszym proteście w Sejmie. (…) Odbieram to trochę jako próbę zastraszenia, pokazania mi, co się może dziać, gdy nie będę cicho. Ale oczywiście nie będę – dodała.

Przypomnijmy, że Hartwich kandyduje do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej.