Nie chcieli dyktatora w Dolinie Poległych. Wyjaśniamy, dlaczego gen. Franco spocznie w innym miejscu

Łukasz Grzegorczyk
Szczątki generała Francisco Franco zostały ekshumowane. Opuściły mauzoleum wojny domowej w Dolinie Poległych, a ostatecznie trafiły na cmentarz Mingorrubio pod Madrytem. Decyzja o zmianie miejsca spoczynku dyktatora wywołała ogromne emocje. Wyjaśniamy, dlaczego ten temat w Hiszpanii stał się numerem jeden.
W Hiszpanii odbyła się ekshumacja szczątków gen. Francisco Franco. Fot. YouTube.com / screen z National Geographic
Ekshumacja generała Francisco Franco odbywa się na specjalnych zasadach. Do bazyliki, w której zorganizowano uroczystości przybyło 22 krewnych dyktatora oraz Dolores Delgado, hiszpańska minister sprawiedliwości.

Rodzina do końca sprzeciwiała się przeniesieniu trumny. – Dzisiaj jest bardzo smutny dzień. Chcą pokazać, że mój dziadek jest sam, ale nie jest – powiedział wnuk generała. Próbował położyć na trumnie flagę Hiszpanii, używaną w czasach gen. Franco, ale nie zgodzili się na to przedstawiciele rządu.

To tylko pokazuje, jakie emocje wzbudza postać zmarłego w 1975 r. dyktatora. Jedni tłumaczą, że uratował swój kraj przed rewolucją komunistyczną. Inni przypominają o ofiarach egzekucji przeprowadzonych pod jego rządami, które liczy się w dziesiątkach tysięcy.


Jedno jest pewne - po czterech i pół dekadach od śmierci, Franco opuszcza Dolinę Poległych. Trumna z jego szczątkami na pokładzie śmigłowca trafiła w nowe miejsce. Transport drogą lądową był wykluczony, bo obawiano się blokady dróg. Przedstawiamy kilka kluczowych faktów, dotyczących zmiany miejsca pochówku generała Franco.

1. Socjalistyczny rząd spełnia obietnicę


Ekshumacja generała Franco to sprawa, która ciągnie się od dawna. A 24 października znalazła się na czołókach wszystkich mediów w Hiszpanii. Przeniesienie trumny z ciałem dyktatora było jedną z kluczowych obietnic socjalistycznego rządu Pedro Sancheza - krytycznego wobec dokonań Franco.

Wszystko stanęło na ostrzu noża we wrześniu, kiedy Sąd Najwyższy przyznał rację politykom. Wydał zezwolenie na przeniesienie szczątków w inne miejsce, a jednocześnie zabronił złożenia ich w rodzinnym grobowcu w katedrze Almudena. Wymiar sprawiedliwości zdecydował, że Franco spocznie na na cmentarzu Mingorrubio, gdzie przed laty pochowano jego żonę.

2. Zarzuty o grę w kampanii wyborczej

Decyzja o ekshumacji zbulwersowała zwolenników generała. Tym bardziej, że 10 listopada w Hiszpanii odbędą się wybory parlamentarne. Całą akcję ze zmianą pochówku szybko połączono z chęcią "podlizania się" przeciwnikom dyktatora i połączono ją z kampanią wyborczą. Mimo to, premier Pedro Sanchez podaje swoje argumenty. – Ta ekshumacja jest wielkim zwycięstwem dla godności, pamięci, sprawiedliwości i zadośćuczynienia. A tym samym dla hiszpańskiej demokracji – stwierdził.

3. Episkopat grzmi, papież milczy

Zarzuty o polityczną zagrywkę spadły na socjalistów także ze strony przedstawicieli Kościoła. Hiszpański episkopat niedawno skrytykował rząd Sancheza i wspomniał o politycznych powodach ekshumacji. Ostatecznie nie sprzeciwił się jednak zmianie pochówku.

Zwolennicy Franco poszli na całość i napisali też list do Franciszka. Efekt? Brak jakiejkolwiek odpowiedzi. Liczono, że papież skutecznie zablokuje ekshumację, kiedy zapozna się z ich argumentami. Jednym z nich było wskazanie, że hiszpański konflikt wewnętrzny w latach 1936-1939 był prowadzony m.in. dla dobra Kościoła.

4. Zmiana miejsca spoczynku nie zażegna sporu

"Niech żyje Hiszpania, niech żyje Franco!" - takimi okrzykami obecna podczas ekshumacji rodzina generała żegnała trumnę z jego ciałem. Przeciwnicy dyktatora mogli czuć się zwycięzcami. W końcu od lat argumentowali, że obecność w Dolinie Poległych szczątków Franco, uwłacza pamięci ofiar wojny domowej.

– Dzisiejsza Hiszpania jest przeciwieństwem Franco. Tam, gdzie były represje i dyktatura, dziś jest wolność i demokracja. Tam, gdzie dziś były naciski, istnieje różnorodność terytorialna. Tam, gdzie była homofobia, dziś jest tolerancja – wymieniał premier Sanchez, a jego słowa cytuje "El Pais". Kropką nad "i" w przemówieniu były słowa o tym, że dopiero teraz "hiszpańska demokracja stała się prestiżowa w oczach świata". Wizja Sancheza w kontekście oceny dyktatora to jedno, ale rzeczywistość wygląda inaczej. Wystarczy wspomnieć choćby o hiszpańskiej partii Vox. W 2018 r. pierwszy raz od śmierci gen. Franco 5-procentowy próg wyborczy w sondażach przekroczyło w Hiszpanii ugrupowanie skrajnej prawicy, pozytywnie oceniające dyktatora. Więcej o tej partii pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.

Przy okazji zmiany miejsca pochówku Franco, nie zabrakło też komentarza narodowców z Polski. Młodzież Wszechpolska na Twitterze przypomniała słowa zmarłego dyktatora.