Artur Zawisza staranował mercedesem płot sąsiadów. "Musiał być nie w formie"

Zuzanna Tomaszewicz
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", Artur Zawisza staranował we wrześniu płot sąsiadów. To nie pierwszy taki wyczyn byłego posła PiS. Niedawno m.in. potrącił rowerzystkę, a kilka lat temu został złapany przez policję gdy prowadził samochód pod wpływem alkoholu.
To nie pierwszy raz, kiedy Zawisza "błyszczy" za kierownicą. Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta
Jakiś czas temu sąd zabronił Arturowi Zawiszy kierowania pojazdami. Wszystko przez to, że w 2016 roku prawicowy polityk został przyłapany przez policjantów na jeździe po pijanemu. Zakaz wygasł w lipcu, ale polityk jeszcze nie wyrobił prawa jazdy. To jednak nie powstrzymało go przed tym, aby wsiadać za kierownicę.

– Jeździł normalnie. To była taka codzienność: dziecko do szkoły zawoził, po zakupy jeździł – powiedział jeden z sąsiadów. Nie mając prawa jazdy, polityk pod koniec października potrącił swoim autem rowerzystkę. Kobieta trafiła do szpitala – nie wiadomo, czy wróci do pełnej sprawności.


To jednak nie koniec wyczynów Artura Zawiszy za kierownicą. "Wyborczej" udało się ustalić, że we wrześniu Zawisza wbił się samochodem na sąsiednią posesję, taranując przy tym ogrodzenie. – Jechał swoją ulicą, ostatnia prosta do domu. Musiał być nie w formie, może zasnął. Zamiast skręcić w lewo na parking przed swoim blokiem, pojechał prosto – zdradził jeden z informatorów.

Zdarzenie uchwyciły kamery monitoringu. Na nagraniach widać, jak mercedes rozwala płot i rozjeżdża krzaki i trawnik. – Próbował wycofać, podjeżdżał do przodu, w końcu się wydostał. Przez te gwałtowne ruchy jeszcze bardziej zniszczył swoje auto – mówi mieszkaniec Wilanowa.

Okazało się, że 50-latek dogadał się z zarządem wspólnoty mieszkaniowej i wydał oficjalne oświadczenie, w którym przyznał się do winy.

źródło: "Gazeta Wyborcza"