Polacy mogą liczyć na pomoc ws. reparacji od Niemców? Słowa ambasadora Izraela otrzeźwiają
W porzuceniu nierealnych marzeń czasami najlepiej pomaga ktoś stojący z boku. W sprawie snów o niemieckich reperacjach taką rolę właśnie odgrywa nowy ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi. W sobotę na antenie Radia ZET dyplomata trzeźwo ocenił, jak ta sprawa wygląda z międzynarodowego punktu widzenia.
Śniący o niemieckich pieniądzach niezbyt przejmują się tym, iż Polska w 1953 roku skutecznie w świetle prawa międzynarodowego zrzekła się wszelkich roszczeń wobec Niemców. Ostateczną okazję do podważenia zimnowojennych ustaleń Polacy stracili 12 września 1990 roku, gdy RFN i NRD oraz USA, Rosja, Francja i Wielka Brytania sygnowały tzw. Traktat 2+4. Jednak ci, którzy liczą na reparacje twierdzą, iż na świecie wiele się ostatnio pozmieniało i kilku ważnych graczy poprze Polaków w sporze z Niemcami.
"Z Niemcami interesy są większe..."
Jak wygląda rzeczywistość w tej sprawie pokazał nowy ambasador Izraela w Polsce. Alexander Ben Zvi w sobotę gościł na antenie Radia ZET, gdzie został zapytany m.in. o to, czy izraelskie władze wesprą rząd PiS w staraniach o reparacje. – Nie – odpowiedział bez chwili namysłu. – To w ogóle pytanie nie do nas. To sprawa między stroną polską a niemiecką – dodał dyplomata.
Polacy chcą pieniędzy, Niemcy pytają o swoje ziemie
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, im dłużej w Polsce gra się tematem reparacji, tym ostrzejsze riposty płyną zza Odry. Kiedy sam premier Mateusz Morawiecki stwierdził, iż ustalenia międzynarodowe z 1953 roku uznaje za "nieważne", gdyż zawarto je między PRL i NRD, w Niemczech podniesiono argument, którego Polacy zapewne woleliby nigdy nie usłyszeć.
"Jeśli wielokrotne zrzeczenie się reperacji przez polskie rządy nie powinno mieć zastosowania – na jakiej podstawie nadal obowiązywałoby przesunięcie Polski na Zachód, na przez wieki bezsprzecznie niemieckie terytoria, takie jak Prusy Wschodnie i Śląsk?" – pytał na łamach renomowanego "Die Welt" publicysta Sven Felix Kellerhoff.