Polacy mogą liczyć na pomoc ws. reparacji od Niemców? Słowa ambasadora Izraela otrzeźwiają

Jakub Noch
W porzuceniu nierealnych marzeń czasami najlepiej pomaga ktoś stojący z boku. W sprawie snów o niemieckich reperacjach taką rolę właśnie odgrywa nowy ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi. W sobotę na antenie Radia ZET dyplomata trzeźwo ocenił, jak ta sprawa wygląda z międzynarodowego punktu widzenia.
Nowy ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi trzeźwo ocenił, jak z perspektywy międzynarodowej wygląda sprawa starań Polski o reperacje. Fot. zrzut ekranu z radiozet.pl
Temat walki o reparacje wojenne w obozie Prawa i Sprawiedliwości zrodził się głównie na potrzeby trwającego od 2018 roku maratonu kampanii wyborczych. Nie brakuje jednak Polaków, którzy uwierzyli, iż w działaniach podjętych przez Arkadiusza Mularczyka i spółkę chodzi o coś więcej i Niemcy naprawdę przeleją nad Wisłę miliardy euro. W najbardziej odważnych wyliczeniach mowa była nawet o 850 mld euro.

Śniący o niemieckich pieniądzach niezbyt przejmują się tym, iż Polska w 1953 roku skutecznie w świetle prawa międzynarodowego zrzekła się wszelkich roszczeń wobec Niemców. Ostateczną okazję do podważenia zimnowojennych ustaleń Polacy stracili 12 września 1990 roku, gdy RFN i NRD oraz USA, Rosja, Francja i Wielka Brytania sygnowały tzw. Traktat 2+4. Jednak ci, którzy liczą na reparacje twierdzą, iż na świecie wiele się ostatnio pozmieniało i kilku ważnych graczy poprze Polaków w sporze z Niemcami.


"Z Niemcami interesy są większe..."
Jak wygląda rzeczywistość w tej sprawie pokazał nowy ambasador Izraela w Polsce. Alexander Ben Zvi w sobotę gościł na antenie Radia ZET, gdzie został zapytany m.in. o to, czy izraelskie władze wesprą rząd PiS w staraniach o reparacje. – Nie – odpowiedział bez chwili namysłu. – To w ogóle pytanie nie do nas. To sprawa między stroną polską a niemiecką – dodał dyplomata. Dalej prowadzący audycję zaczął więc dopytywać Ben Zviego o to, czy relacje izraelsko-niemieckie są lepsze od izraelsko-polskich. W tym kontekście również padły otrzeźwiające słowa. – Nie wiem, czy są lepsze... Interesy trochę są większe – odparł ambasador. – Niemcy są wielkim graczem w UE. Mamy większą wymianę handlową, większe stosunki w tematach bezpieczeństwa – podkreślił.

Polacy chcą pieniędzy, Niemcy pytają o swoje ziemie
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, im dłużej w Polsce gra się tematem reparacji, tym ostrzejsze riposty płyną zza Odry. Kiedy sam premier Mateusz Morawiecki stwierdził, iż ustalenia międzynarodowe z 1953 roku uznaje za "nieważne", gdyż zawarto je między PRL i NRD, w Niemczech podniesiono argument, którego Polacy zapewne woleliby nigdy nie usłyszeć.

"Jeśli wielokrotne zrzeczenie się reperacji przez polskie rządy nie powinno mieć zastosowania – na jakiej podstawie nadal obowiązywałoby przesunięcie Polski na Zachód, na przez wieki bezsprzecznie niemieckie terytoria, takie jak Prusy Wschodnie i Śląsk?" – pytał na łamach renomowanego "Die Welt" publicysta Sven Felix Kellerhoff.