Zdumiewające ustalenia prokuratury ws. sejmowego strażnika, który groził Katarzynie Lubnauer

Tomasz Ławnicki
Po tej informacji na usta ciśnie się pytanie – jak to możliwe, że ten człowiek mógł chodzić po Sejmie z bronią palną u boku?! Prokuratura powołała biegłych w sprawie funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej, który we wrześniu groził śmiercią Katarzynie Lubnauer. Okazało się bowiem, że mężczyzna od dwóch lat leczył się psychiatrycznie.
Są ustalenia prokuratury ws. sejmowego strażnika, który groził Katarzynie Lubnauer. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
23 września wczesnym rankiem Katarzyna Lubnauer podziękowała policji za błyskawiczną akcję – zatrzymano mężczyznę, który w przesłanym do TVN mailu groził jej śmiercią.

"Lubnauer ty k....o szmato dziwko suko trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza".

pisownia oryginalna
Sytuacja była na tyle poważna, że w środku nocy policja ostrzegła posłankę, by nie wychodziła ze swojego pokoju w hotelu sejmowym, bo udało się ustalić, że grożący jej mężczyzna przebywa w pobliżu. Niedługo potem okazało się, dlaczego był blisko – bo tam pracował. Zatrzymanym okazał się funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej.

Włodzimierz D., 44-letni strażnik z 19-letnim stażem przyznał się do zarzucanego mu czynu. Nałożono na niego dozór policyjny i wprowadzono zakaz zbliżania się do Katarzyny Lubnauer na odległość nie mniejszą niż 100 metrów.


Prokuratorskie postępowanie w sprawie gróźb kierowanych wobec posłanki wciąż się toczy i jeszcze trochę zapewne potrwa – konieczne okazało się bowiem powołanie biegłych. Pismo z prokuratury ujawnił na Twitterze Konrad Piasecki z TVN24. Z dokumentu wynika, iż podejrzany strażnik od dwóch lat leczył się psychiatrycznie. Przypomnijmy, że za rządów PiS wprowadzono prawo pozwalające funkcjonariuszom SM na noszenie broni palnej na terenie Sejmu.

Reporterowi "Faktu" udało się dotrzeć do Włodzimierza D. – Napisałem, bo miałem chwilę słabości. Inaczej tego nie potrafię wyjaśnić – tak wyjaśnił treść maila wysłanego do posłanki Lubnauer. Wygląda jednak na to, że nie żałuje tego, co zrobił. – Nie chcę i nie będę jej przepraszał – odparł dziennikarzowi gazety.