Zdumiewające ustalenia prokuratury ws. sejmowego strażnika, który groził Katarzynie Lubnauer
Po tej informacji na usta ciśnie się pytanie – jak to możliwe, że ten człowiek mógł chodzić po Sejmie z bronią palną u boku?! Prokuratura powołała biegłych w sprawie funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej, który we wrześniu groził śmiercią Katarzynie Lubnauer. Okazało się bowiem, że mężczyzna od dwóch lat leczył się psychiatrycznie.
Sytuacja była na tyle poważna, że w środku nocy policja ostrzegła posłankę, by nie wychodziła ze swojego pokoju w hotelu sejmowym, bo udało się ustalić, że grożący jej mężczyzna przebywa w pobliżu. Niedługo potem okazało się, dlaczego był blisko – bo tam pracował. Zatrzymanym okazał się funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej."Lubnauer ty k....o szmato dziwko suko trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza".
pisownia oryginalna
Włodzimierz D., 44-letni strażnik z 19-letnim stażem przyznał się do zarzucanego mu czynu. Nałożono na niego dozór policyjny i wprowadzono zakaz zbliżania się do Katarzyny Lubnauer na odległość nie mniejszą niż 100 metrów.
Prokuratorskie postępowanie w sprawie gróźb kierowanych wobec posłanki wciąż się toczy i jeszcze trochę zapewne potrwa – konieczne okazało się bowiem powołanie biegłych. Pismo z prokuratury ujawnił na Twitterze Konrad Piasecki z TVN24. Z dokumentu wynika, iż podejrzany strażnik od dwóch lat leczył się psychiatrycznie.
Reporterowi "Faktu" udało się dotrzeć do Włodzimierza D. – Napisałem, bo miałem chwilę słabości. Inaczej tego nie potrafię wyjaśnić – tak wyjaśnił treść maila wysłanego do posłanki Lubnauer. Wygląda jednak na to, że nie żałuje tego, co zrobił. – Nie chcę i nie będę jej przepraszał – odparł dziennikarzowi gazety.