Policja tłumaczy się z interwencji ws. 13-latka i hostii. "Nie było żadnego przesłuchania"
Policja zabrała głos w sprawie interwencji w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła i św. Barbary w Bełchatowie. Księża wezwali funkcjonariuszy do 13-latka, który podczas komunii wypluł hostię. Duchowni uznali to za obrazę uczuć religijnych. Policja była innego zdania – relacjonuje "Dziennik Łódzki".
13-latek, który wypluł hostię został "zatrzymany" przez księży. Po jakimś czasie zjawia się wezwana przez nich policja.
– Oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, z treści którego wynikało, że w ocenie księży mogło dojść do obrazy uczuć religijnych poprzez profanację hostii. W takiej sytuacji dla wyjaśnienia całego zdarzenia oficer dyżurny wysłał patrol, właśnie po to, aby policjanci na miejscu wyjaśnili całą sytuację i porozmawiali ze wszystkimi osobami, których zgłoszenie dotyczyło – powiedziała "Dziennikowi Łódzkiemu" Iwona Kaszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Policjanci na miejscu zastali matkę chłopca. według relacji rzeczniczki mieli zapytać ją o stan psychiczny jej dziecka. Nie miała także na widok mundurowych protestować, żeby ci prowadzili czynności, które dotyczyły jej dziecka. Policjanci ustalili, że nie doszło do naruszenia prawa. Dlaczego w ogóle policjanci przyjechali do kościoła?
– W momencie kiedy oficer dyżurny otrzymuje zgłoszenie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na miejsce wysyłany jest patrol policyjny po to właśnie, aby na miejscu ustalić przebieg zdarzenia i rozpytać osoby, których podejrzenia przestępstwa dotoczyło. Przecież inaczej tego nie można zrobić, jak tylko sprawdzić na miejscu – tłumaczy gazecie rzeczniczka bełchatowskiej policji.
źródło: "Dziennik Łódzki"