Policja tłumaczy się z interwencji ws. 13-latka i hostii. "Nie było żadnego przesłuchania"

Adam Nowiński
Policja zabrała głos w sprawie interwencji w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła i św. Barbary w Bełchatowie. Księża wezwali funkcjonariuszy do 13-latka, który podczas komunii wypluł hostię. Duchowni uznali to za obrazę uczuć religijnych. Policja była innego zdania – relacjonuje "Dziennik Łódzki".
Policja o interwencji wobec 13-latka w kościele w Bełchatowie. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta
"Mężczyźni jeszcze przed przyjazdem policji, odizolowali chłopca od rówieśników, a potem zabrali się za przesłuchiwanie przerażonego dziecka. Zadawali dziecku pytania dotyczące jego życia prywatnego, próbowali zmusić je do udzielania odpowiedzi strasząc policją. Chłopiec trzykrotnie próbował się wyrwać mężczyznom, ale został schwytany i uwięziony w kościele do przyjazdu policji" – tak działanie księży z kościoła w Bełchatowie opisał wczoraj Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

13-latek, który wypluł hostię został "zatrzymany" przez księży. Po jakimś czasie zjawia się wezwana przez nich policja.


– Oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, z treści którego wynikało, że w ocenie księży mogło dojść do obrazy uczuć religijnych poprzez profanację hostii. W takiej sytuacji dla wyjaśnienia całego zdarzenia oficer dyżurny wysłał patrol, właśnie po to, aby policjanci na miejscu wyjaśnili całą sytuację i porozmawiali ze wszystkimi osobami, których zgłoszenie dotyczyło – powiedziała "Dziennikowi Łódzkiemu" Iwona Kaszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.

Policjanci na miejscu zastali matkę chłopca. według relacji rzeczniczki mieli zapytać ją o stan psychiczny jej dziecka. Nie miała także na widok mundurowych protestować, żeby ci prowadzili czynności, które dotyczyły jej dziecka. Policjanci ustalili, że nie doszło do naruszenia prawa. Dlaczego w ogóle policjanci przyjechali do kościoła?

– W momencie kiedy oficer dyżurny otrzymuje zgłoszenie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na miejsce wysyłany jest patrol policyjny po to właśnie, aby na miejscu ustalić przebieg zdarzenia i rozpytać osoby, których podejrzenia przestępstwa dotoczyło. Przecież inaczej tego nie można zrobić, jak tylko sprawdzić na miejscu – tłumaczy gazecie rzeczniczka bełchatowskiej policji.

źródło: "Dziennik Łódzki"