Głosował na siebie, ale dostał... zero głosów. Pierwszy protest wyborczy uznany za zasadny

Łukasz Grzegorczyk
Jest pierwszy protest wyborczy, który Sąd Najwyższy uznał za zasadny. Jak podaje RMF FM, chodzi o wniosek Koalicji Obywatelskiej, dotyczący sposobu liczenia głosów w jednej z komisji wyborczych na Lubelszczyźnie.
Piotr Zygarski startował do Sejmu z województwa lubelskiego. Fot. Facebook / Piotr Zygarski
Komisja w Kawęczynie w gminie Szczebrzeszyn nie zaliczyła tam 19 głosów, oddanych na kandydata do Sejmu Piotra Zygarskiego przez krewnych i znajomych, z którymi zbierał grzyby w okolicznych lasach.

Cała grupa w dniu wyborów parlamentarnych spędzała czas na zbieraniu grzybów w miejscowości Kawęczyn. Wszyscy mieli zaświadczenia, pozwalające na oddanie głosu poza miejscem zamieszkania. Ostatecznie udali się do lokalu wyborczego w Kawęczynie, mieszczącego się w siedzibie Wiejskiego Klubu Kultury.

Po wyborach zaczęło się zamieszanie. Członkowie rodziny i znajomi Zygarskiego zgodnie twierdzili, że głosowali na niego. Tymczasem z protokołu wynikało, że kandydat nie dostał... żadnego głosu.


Protest wyborczy
Zygarski wniósł protest wyborczy i zarzucił komisji nieprawidłowości. Sąd Najwyższy zdecydował o uznaniu zarzutów podniesionych w proteście za zasadne. Jednocześnie jednak zaznaczył, że stwierdzone naruszenia zasad liczenia głosów nie mają wpływu na ostateczny wynik wyborów.

Piotr Zygarski to kandydat Koalicji Obywatelskiej w ostatnich wyborach do Sejmu. Startował z ostatniego miejsca na liście KO w okręgu numer siedem, który obejmuje część województwa lubelskiego. O zamieszaniu wokół jego wyniku pisał wcześniej w naTemat Piotr Rodzik.

Warto zaznaczyć, że była to pierwsza z 33 dotychczas rozpatrzonych spraw protestów, które Sąd Najwyższy uznał za zasadne. Do rozpatrzenia ma jeszcze 241 protestów wyborczych.

źródło: RMF FM