"Agresywny tłum zaatakował policjantów". Marsz narodowców we Wrocławiu został rozwiązany

redakcja naTemat
"Marsz narodowców we Wrocławiu został rozwiązany. Agresywny tłum zaatakował policjantów, funkcjonariusze odpowiedzieli gazem" – relacjonował na Twitterze Piotr Drabik, dziennikarz Radia Zet. Jedna osoba została ranna – najprawdopodobniej szklaną butelką trafiono w jej głowę.
Fot. naTemat
Około 19:00 we Wrocławiu rozpoczął się Marsz narodowców. W tym roku przebiegał pod hasłem "Żeby Polska była Polską", a jednym z organizatorów zgromadzenia jest były ksiądz Jacek Międlar.

W marszu uczestniczyło kilka tysięcy osób. Według urzędników magistratu został on rozwiązany z powodu antysemickich okrzyków ("Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę". "Tu jest Polska, a nie Polin!") i odpalonych rac.
Jednak – jak informuje "Gazeta Wyborcza" – choć magistrat rozwiązał marsz, jego uczestnicy wcale się nie zatrzymali. W stronę przedstawicielki miasta krzyczeli: "Wypier...!"


Po 19:30 policja użyła gazu, by uspokoić uczestników marszu. Według informacji "GW", niechcący dostał jeden z operatorów kamery, inny z dziennikarzy został ranny.

Narodowcy nadal skandowali: "Zawsze i wszędzie, policja je... będzie!". Chwilę przed 20:00 policja ruszyła na uczestników marszu. Polewała ich wodą i zmuszała do cofnięcia się.

Z informacji "GW" wynika, że jedna osoba została ranna. RMF FM uściśla, że chodzi o funkcjonariusza policji.

Z tłumu wyprowadzono przynajmniej kilka osób.

źródło: Wyborcza.pl