Orędzie Grodzkiego może zadziwić widzów TVP. I okazuje się, że Kurski nie ma tu nic do gadania
Już sama zapowiedź orędzia w TVP przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego poruszyła prawicę. Pojawiły się komentarze wyśmiewające pomysł Grodzkiego i przypuszczenia, że Telewizja Polska zepchnie jego wystąpienie na dalszy plan. Ale czy rzeczywiście może to zrobić? Okazuje się, że to marszałek tutaj o wszystkim decyduje, dlatego jego orędzie może być dla TVP bardzo kłopotliwe.
Dwanaście godzin
Tyle potrzebują publiczni nadawcy – bo nie tylko TVP, ale także Polskie Radio – żeby przygotować wystąpienie i ułożyć tak ramówkę, żeby odpowiadało to zamawiającemu. Wychodzi więc na to, że marszałek Tomasz Grodzki dotrzyma terminu, bo podczas wywiadu w środę rano zapowiedział, że wygłosi orędzie w mediach publicznych najprawdopodobniej w czwartek.
Nie ma wątpliwości, że marszałek z ramienia Koalicji Obywatelskiej wykorzysta ten czas antenowy, aby powiedzieć trochę słów prawdy o obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Taką opinię powiela nie tylko wielu publicystów, ale sam marszałek też nie stara się kryć swoich zamiarów.
Karty rozdaje marszałek
Okazuje się, że nie może się tak stać, chyba, że sam Grodzki będzie chciał emisji o tej godzinie. – To od zamawiającego zależy wybór pasma, w którym zostanie wyemitowane jego wystąpienie, bo to on w czasie nie mniejszym niż 12 godzin przed emisją o tym decyduje i o tym informuje nadawcę – wyjaśnia nam Braun. Jak sam przyznaje, za jego kadencji nie było większych problemów z żadnym zamawianym przez polityków orędziem.
Zapytaliśmy rzecznika Telewizji Polskiej, czy TVP dostało już jakiekolwiek powiadomienie od marszałka Grodzkiego dotyczące wystąpienia. Do momentu publikacji materiału nie dostaliśmy odpowiedzi.