Orędzie Grodzkiego może zadziwić widzów TVP. I okazuje się, że Kurski nie ma tu nic do gadania

Adam Nowiński
Już sama zapowiedź orędzia w TVP przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego poruszyła prawicę. Pojawiły się komentarze wyśmiewające pomysł Grodzkiego i przypuszczenia, że Telewizja Polska zepchnie jego wystąpienie na dalszy plan. Ale czy rzeczywiście może to zrobić? Okazuje się, że to marszałek tutaj o wszystkim decyduje, dlatego jego orędzie może być dla TVP bardzo kłopotliwe.
Marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki zapowiedział, że wystąpi z orędziem w TVP. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prezydent, premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu mają prawo do wystąpienia w mediach publicznych. Zwyczajowo nazywa się je po prostu orędziem. To właśnie w nim, zgodnie z Ustawą o radiofonii i telewizji, najważniejsze osoby w państwie mogą przed kamerą wyjaśnić widzom i słuchaczom prowadzoną przez państwo politykę. O czym dokładnie mogą mówić? – O wszystkim, tematyka takiego wystąpienia jest dowolna – tłumaczy nam Juliusz Braun, były prezes TVP, obecnie członek Rady Mediów Narodowych. – Ustawa o radiofonii mówi jedynie, że prezydent, premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu mają prawo do takiego wystąpienia. Ale na jakich zasadach ma się ono odbyć, precyzuje rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a z jego treści wynika jedynie, że długość takiego orędzia nie może przekraczać 10 minut – dodaje. Rozporządzenie, na którego treść powołuje się nasz rozmówca pochodzi z 21 sierpnia 1996 roku i do tej pory nie było nowelizowane. Zapisano w nim jak przebiega proces "zamawiania" takiego orędzia (które w całości finansuje zamawiający) oraz termin, w którym zgłoszenie jego emisji powinno dotrzeć do mediów publicznych.


Dwanaście godzin
Tyle potrzebują publiczni nadawcy – bo nie tylko TVP, ale także Polskie Radio – żeby przygotować wystąpienie i ułożyć tak ramówkę, żeby odpowiadało to zamawiającemu. Wychodzi więc na to, że marszałek Tomasz Grodzki dotrzyma terminu, bo podczas wywiadu w środę rano zapowiedział, że wygłosi orędzie w mediach publicznych najprawdopodobniej w czwartek.

Nie ma wątpliwości, że marszałek z ramienia Koalicji Obywatelskiej wykorzysta ten czas antenowy, aby powiedzieć trochę słów prawdy o obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Taką opinię powiela nie tylko wielu publicystów, ale sam marszałek też nie stara się kryć swoich zamiarów. – Obywatele mają prawo do rzetelnej informacji o kierunkach pracy Senatu – powiedział prof. Grodzki w rozmowie z Grzegorzem Sobieniowskim. Powstaje więc pytanie, czy sprzyjająca PiS Telewizja Polska bojąc się tego, co padnie w wystąpieniu marszałka Senatu, wyemituje je o takiej porze, że tylko najwytrwalsi widzowie je zobaczą, na przykład po północy?

Karty rozdaje marszałek
Okazuje się, że nie może się tak stać, chyba, że sam Grodzki będzie chciał emisji o tej godzinie. – To od zamawiającego zależy wybór pasma, w którym zostanie wyemitowane jego wystąpienie, bo to on w czasie nie mniejszym niż 12 godzin przed emisją o tym decyduje i o tym informuje nadawcę – wyjaśnia nam Braun. Jak sam przyznaje, za jego kadencji nie było większych problemów z żadnym zamawianym przez polityków orędziem. – Mieliśmy kilka razy lekki stres w związku z tym, że dowiadywaliśmy się o takim wystąpieniu na ostatnią chwilę. Ale jak trzeba było je wyemitować, to tak robiliśmy, nawet jak trzeba było przestawić coś w ramówce. Przyjęło się, że takie orędzia emitowane są po głównym wydaniu "Wiadomości" i myślę, że teraz będzie podobnie – mówi były prezes TVP.

Zapytaliśmy rzecznika Telewizji Polskiej, czy TVP dostało już jakiekolwiek powiadomienie od marszałka Grodzkiego dotyczące wystąpienia. Do momentu publikacji materiału nie dostaliśmy odpowiedzi.