"Wiktoria wywróciła życie szkoły do góry nogami". Tu uczy się Viki Gabor, która wygrała Eurowizję
Wiktoria Gabor ma 12 lat. Jest uczennicą 5 klasy szkoły podstawowej. Chodzi do normalnej podstawówki w krakowskiej Nowej Hucie. I choć wygrała międzynarodowy konkurs, przede wszystkim jest dzieckiem. – Wszyscy jesteśmy dumni, ale drżymy o nią – mówi w rozmowie z naTemat dyrektorka szkoły. Już słychać, że kolejna Eurowizja powinna odbyć się właśnie tutaj. – To symboliczne, że ktoś z Nowej Huty tak daleko zaszedł – podkreśla wiceprezydent miasta.
– Życie szkoły z jej powodu wywróciło się do góry nogami. Wszystko kojarzyło się z Wiktorią. Mieliśmy w szkole Dzień Europejski, rozmawialiśmy o przemocy, organizowaliśmy zawody – przy okazji wszystkich wydarzeń mówiliśmy o Wiktorii, o występach, o glosowaniu, o państwach, które biorą udział w Eurowizji – opowiada nam dyrektorka szkoły Barbara Wikiera.
Ona osobiście pojechała do Gliwic. Tak samo wychowawczyni Wiktorii oraz część dzieci. Krakowskie media pisały potem, że pół podstawówki Wiktorii pojechało kibicować nastolatce. – Nie oszukujmy. Też robiliśmy jej promocję. Wychowawczyni Wiktorii, która uczy informatyki i geografii, aktywnie działała w internecie – mówi wprost pani dyrektor.
W poniedziałek z powodu Wiktorii w szkole zorganizowano specjalny apel. W świetlicy cały czas leciały nagrania występu Viki. – Podczas apelu mówiliśmy o tym, że każdy może osiągnąć sukces. Jeśli ma talent i wytrwale będzie pracował. A także jeśli trafi na podatny grunt i będzie miał odrobinę szczęścia. Wspominaliśmy jej występy. Czekamy teraz na wiadomość od mamy, kiedy Wiktoria przyjdzie do szkoły. Chcemy jej zrobić fetę. Nie każdy może się pochwalić taką osobą – słyszę.
Już słychać głosy, że następny konkurs Eurowizji powinien odbyć się właśnie tutaj – w Nowej Hucie. Hasło rzuciło kilku radnych. – Organizacyjnie na pewno byśmy dali radę, bo mamy obiekty, które by się do tego nadawały, ale diabeł tkwi w szczegółach. Dyskusji w każdym razie jeszcze nie było – mówi nam wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider.
Tłumaczy, dlaczego byłoby to ważne, szczególnie właśnie dla Nowej Huty. – To podniosłoby prestiż tej części Krakowa, która była różnie traktowana. Najpierw wielki kombinat, który potem został zlikwidowany, a ostatnio wygaszają tam wielki piec. Mieszkańcy mają trochę poczucie opuszczenia. Zwycięstwo Wiktorii podnosi ich na duchu. Pokazuje, że ktoś, kto tam mieszka może być idolem na europejskim rynku. To symboliczne, że ktoś z Nowej Huty tak daleko zaszedł – dodaje.
Zwyciężczyni Eurowizji Junior jest w piątej klasie. Jest Polką romskiego pochodzenia. Do szkoły chodzi około 20 romskich dzieci.
– Wiktoria przyszła do naszej szkoły w trzeciej klasie. To szkoła z tradycjami, gdzie Romowie mają swoje korzenie. Tu są pierwsze osiedla, do których się wprowadzili w Nowej Hucie. Zawsze chodzili do naszej szkoły. Wcześniej było ich zdecydowanie więcej, potem mniej, w zależności od sytuacji politycznej w innych krajach, gdzie jest im łatwiej – opowiada pani dyrektor.
Nie może się ich nachwalić. Mówi, że z Romami absolutnie, nie było żadnych problemów: – Nasi uczniowie mogą brać z nich wzór pod względem zachowania i czystości. To trzeba im przyznać, że jeśli chodzi o rodzinność, o wychowanie, polskie społeczeństwo może się od nich uczyć.
Ale przyznaje, że zdarzały się sytuacje, gdy rodzice pierwszoklasistów, na wieść o tym, że do szkoły chodzą też dzieci romskiego pochodzenia, zabierała swoje pociechy do innych szkół.Zawsze rodzina je odbiera. Bardzo dbają o swoje dzieci. Największy problem jest z migracją. Dzieci są przez dwa lata, potem wyjeżdżają, a potem znowu przyjeżdżają np. w 6 klasie, kiedy dziecko ma bardzo duże braki, również językowe.
Wiktoria przyjechała z rodziną z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Nie ma problemu z językiem polskim, w Polsce ma rodzinę. – Jej rodzice bardzo dbają o edukację. Zawsze kładli na nią duży nacisk. W ubiegłym roku Wiktoria otrzymała świadectwo z wyróżnieniem – słyszę.
Nauka w czasie eurowizyjnej gorączki na pewno jednak nie była dla niej łatwa. Odkąd wiadomo było, że wystąpi w konkursie w szkole faktycznie zaczęła pojawiać się rzadziej.
– Wiązało się to z jej próbami i przygotowaniami do Eurowizji. Dla rodziców, Wiktorii i
menadżera nauka jest bardzo ważna. Jako szkoła zrobimy wszystko, aby pomóc w uczeniu się dziecku zdolnemu – zapewnia dyrektor.
Jak sobie z tym radzi? – Nie muszę mówić, że bardzo trudno to pogodzić, gdy między występami dziecko ma skupić na matematyce czy historii. Ale jesteśmy już przygotowani, mamy kilka propozycji, czekamy na spotkanie z rodzicami – odpowiada.
Menedżer w czwartej klasie
Podczas konkursu Eurowizji wszyscy słyszeli, jak Wiktoria płynnie i swobodnie odpowiadała na pytania w języku angielskim. – Jej starsza siostra też rewelacyjnie zna angielski, brała udział w olimpiadach z języka angielskiego i świetnie wypadała. W ubiegłym roku mieliśmy konkurs recytatorski, obcojęzyczny, dla mniejszości narodowych. Wiktoria nie brała w nim udziału, bo wiedzielibyśmy, że zajmie pierwsze miejsce. Ale, jako VIP, śpiewała angielskie piosenki – opowiada Barbara Wikiera.
– Trzeba przyznać, że raczej starała się unikać pierwszoplanowych skrzypiec. Śpiewała z klasą, ale absolutnie nigdy nie śpiewała utworów sama. Jedynie w tym roku poprosiliśmy o występ z okazji Dnia Nauczyciela – opowiada pani dyrektor.
Jaka w ogóle jest Wiktoria?
– Otwarta. Zaprzyjaźniła się z dziećmi, klasa jest z nią bardzo zżyta. Z tego, co mówią dzieci jest bardzo koleżeńska. Natomiast według nauczycieli jest osobą nieśmiałą, poukładaną, dokładną. Życzę jej, żeby miała czas na rozwój swojej dziecinności, żeby miała czas na odpoczynek, relaks, zabawę, na znajomych. To bardzo ważne. Jesteśmy dumni, ale drżymy o nią – odpowiada Barbara Wikiera.