To dopiero szalony trend. Dlaczego celebrytki pokochały mikrotorebki, w których nic się nie mieści

Ola Gersz
Trendy pojawiają się i znikają. Niedługo zapomnimy więc pewnie o torebkach wielkości palca, które upodobały sobie wielkie domy mody, a za nimi gwiazdy i fashionistki. Jednak na razie szał nie maleje. Wręcz przeciwnie – kiedy amerykańska piosenkarka Lizzo pojawiła się na gali American Music Awards z mikrotorebką, internet oszalał i powstały dziesiątki memów. To bez wątpienia jeden z najdziwniejszych trendów ostatnich lat.
Celebrytki pokochały maleńkie torebki Fot. Instagram / juliawieniawa / katarzynazielinska / lizzobeeating
Pod koniec listopada, podczas rozdania nagród American Music Awards w Los Angeles, muzyka była na drugim planie. Co było na pierwszym? Absurdalnie maleńka torebka wokalistki Lizzo. Kiedy gwiazda pojawiła się na czerwonym dywanie w pomarańczowej sukience z falbanami Valentino, dzierżąc torebeczkę tej samej marki wielkości małego palca u ręki, od razu skupiła na siebie uwagę i reporterów, i internautów. Nic dziwnego – ta biała mikrotorebka torebka aż prosiła się o memy. I ich się doczekała. "Ja i mój entuzjazm, kiedy idę do pracy", "Lizzo przyszła z moim stanem konta w banku na AMA", "Ja i moje nerwy", "Moja samokontrola, kiedy kupuję kosmetyki" – media społecznościowe aż kipiały od kreatywności wywołanej przez doskonałe w swojej dziwności akcesorium Valentino. Torebka doczekała się już własnego konta na Twitterze. "Hej, zdz...y, chcecie wiedzieć, co mogę w sobie zmieścić?" – brzmiał tweet, który polubiło blisko 14 tysięcy osób.


Dyskusja na temat tego, co do takiej małej torebki można włożyć, rozgrzała zresztą internet do czerwoności. Typy? Tic Tac, pastylka gumy do życia, tampon, zwinięty banknot, monety. O to, co jest w środku, zapytano zresztą w niedzielę samą Lizzo, która z typową dla siebie szczerością i poczuciem humoru odpowiedziała: "tampony, flaszka tequili i prezerwatywy". Chociaż raczej nie ma wątpliwości, że w życiu by tych rzeczy do swojej torebki nie wcisnęła. Jednak Lizzo wcale nie była pierwsza. Świat pokochał mikrotorebki.

8,5cm x 5cm
Jak zauważa Kara Becker, dziennikarka mody i stylistka, systematyczne zmniejszanie się toreb obserwujemy od kilku sezonów. – Pierwszym projektantem, który zaczął lansować takie torebki, był Simon Porte Jacquemus, absolutny mistrz akcesoriów. Po jego kapelusze, torby i buty ustawiają się kolejki. Za jego torebkę Mini Le Chiquito zapłacimy około 900 zł. Za tę o regularnej wielkości nawet pięć razy tyle – mówi w naTemat.

Model Le Saq Chiquito (czyli dosłownie "mała torebka", 12cm x 6cm, 495 dolarów) pojawił się w sprzedaży w 2018 roku. Torebka, w której zmieści się jedynie komórka, szminka i karta płatnicza, szturmem zdobyła i rynek, i internet. Z miejsca stała się it-bag, czyli obiektem pożądania i królową w świecie akcesoriów, a egzemplarze w mgnieniu oka znikały ze sklepu. W lutym tego roku Jacquemus jeszcze bardziej zaszalał. Na pokazie na sezon jesień-zima 2019/20 światu objawiła się jeszcze mniejsza siostra Le Chiquito – Mini Le Chiquito. Wymiary: 8,5cm x 5cm, cena: 275 dolarów. Chociaż "objawiła się" to może niezbyt trafione słowo, biorąc pod uwagę, że ta torebka, która mieściła się w dłoni, była prawie niewidoczna na wybiegu. Jednak kiedy miłośnicy mody już ją dostrzegli, wpadli w absolutne uwielbienie. Mikrotorebka popularnością przegoniła nawet Le Chiquito.

Gra proporcjami
Skąd pomysł na tak malutkie torebki? – Luksusowe marki często zarabiają najwięcej na akcesoriach. Co sezon prześcigają się więc w wymyślaniu charakterystycznych dodatków, które przyciągnęłyby klientów, a Simon Porte Jacquemus uwielbia grę proporcjami – wyjaśnia Agata Wojtczak, redaktorka Vogue.pl. Przed torebkami mikroskopijnych rozmiarów stworzył zresztą ogromne słomkowe kapelusze – również wielki sprzedażowy hit. Jacquemus przyciągnął więc klientów wręcz perfekcyjnie. Nie tylko zresztą on zaczął lansować torebki, w których nie zmieści się praktycznie nic – zaczęły pojawiać się na wybiegach największych domów mody, jak Valentino czy Fendi. Modelki nosiły je zresztą bardziej jak biżuterię, niż zwykłą torebkę. – To naprawdę ciekawy dodatek do stylizacji. Oprócz uchwytów mają one doczepiony długi, skórzany pasek, można nim przewiązać talię lub owinąć wokół kostki – tłumaczy Kara Becker.

Moda na mikroterbki doszła też do Polski. W sierpniu maleńką torebkę marki Jacquemus założyła na wielkie wyjście Julia Wieniawa, czym także wygrała internet, a w listopadzie w jej ślady poszła Katarzyna Zielińska, która również wybrała projekt tego francuskiego projektanta. "Moja ukochana stylizacja. Z najmniejszą torebką świata. Zgadnijcie, co w niej mam?" – napisała aktorka na Instagramie. Więcej memów, prosimy
Za każdym razem, kiedy gwiazda lub celebrytka pojawia się na ściance z maleńką torebką, internet aż pęka od memów ("Idealna torebunia na moje oszczędności"). Memowe żniwo zbierały zresztą również wcześniej marki, które chwaliły się mikrotorebkami na wybiegach. Internauci śmieją się, drwią i... pomstują na modę. Nikt nie potrafi przejść obok zdjęcia mikroterebki obojętnie. I o to chodzi.

– Wpływ na popularyzację trendu na małe torebki ma z pewnością Instagram i inne media społecznościowe, który kochają wszystko, co dziwne. Zdjęcia torebek XXS od Jacquemus i Fendi nie tylko zbierają lajki, ale stają się głównymi "bohaterami” memów i gifów – mówi Agata Wojtczak z Vogue.pl. Te memy i gify są dla mikrotorebek idealną reklamą, więc generują jeszcze większą sprzedaż. Pokazuje to Lizzo, która rozgrzała trend na maleńkie torebki do czerwoności. Obecnie wszystkie modele Mini Le Chiquito są w sklepie internetowym Jacquemusa wyprzedane. Jednak pytanie brzmi: dlaczego kobiety masowo kupują torebki, w których zupełnie nic się nie zmieści? Jeszcze niedawno przecież obiektem pożądania były olbrzymie torby maxi, w których zmieściłoby się pół szafy.

Bo powiedzmy to wprost: mikrotorebki są po prostu niepraktyczne. I szczerze mówiąc, osoby, które modą nie żyją, bardziej one denerwują, niż zachwycają. Po co kupować za 900 zł maleństwo, które nie dość, że na nic się nie przyda, to jeszcze może wyjątkowo łatwo się zgubić? W czasach, w których króluje multitasking, maleńka torebka jest po prostu bezużyteczna. Ale... czy na pewno? Estetyka na pierwszym planie
O walory praktyczne mikrotorebek zapytaliśmy nasze ekspertki. – Zdaje się, że w tym przypadku nie jest to pytanie, które zaprząta głowy projektantów mody. Te torby to po prostu gadżet, sposób na przyciągnięcie uwagi. To produkt dla osób, które mają już wszystko, ale i dla tych chcących mieć drobiazg od swojej ulubionej marki, której ceny nie są zbyt przystępne – ocenia Kara Becker.

Z kolei Agata Wojtczak podkreśla, że żyjemy w czasach, w których w telefonie mamy już nie tylko kontakty i zdjęcia, ale także podpiętą kartę kredytową, a nawet kluczyki od auta. – Nie potrzebujemy więc nosić ze sobą portfela i wielu przedmiotów, a smartfona i tak trzymamy często cały czas w ręku – projektanci mogą więc pozwolić sobie na ekstrawagancję i tworzyć mało praktyczne torebki. W przypadku mikrotorebek najważniejsza jest ich funkcja estetyczna – zauważa redaktorka w Vogue.pl. A przecież mikrotorebek i tak raczej nikt nie nosi do pracy czy na zakupy, ale na wielkie wyjście.

Cóż, moda zawsze zadziwia. Ale zakładając, że nie jesteśmy fashionistkami, chyba jednak wygrywa praktyczność. Nieważne jak bardzo uroczo to maleństwo wygląda.