Co robi Gdańsk w "Atlasie nienawiści"? Miasto stanowczo reaguje na głośny projekt

Kamil Rakosza
– Bardzo proszę o weryfikacje tej mapy. Gdańsk jest na krótkiej liście polskich miast, w których władze otwarcie i wprost mówią o tym, że każdy mieszkaniec i mieszkanka powinni być szanowani bez względu na orientacje, zdrowie, kolor skory, pochodzenie, czy niepełnosprawność – mówi w rozmowie z naTemat Daniel Stenzel. W ten sposób rzecznik gdańskiego ratusza komentuje umieszczenie stolicy Pomorza w "Atlasie nienawiści".
Gdański ratusz zareagował na umieszczenie miasta w tzw. Atlasie Nienawiści. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Nawet Gdańsk szykuje uchwałę "anty LGBT"?
To, że na mapie zwanej "Atlasem Nienawiści", pojawiły się takie samorządy jak Świdnik, Kraśnik, Białystok czy Klwów, nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. W końcu to właśnie w powiatach ściany wschodniej pojawiały się pierwsze deklaracje wymierzone w społeczności LGBT+.

Co innego obecność na mapie Gdańska, który zawsze uchodził za miasto tolerancyjne i otwarte. Z zyskującego popularność w sieci "Atlasu nienawiści" wynika jednak, że w mieście rządzonym przez Aleksandrę Dulkiewicz "w toku" są przygotowania do przyjęcia uchwały typu "anty LGBT+" i lobbuje za tym Ordo Iuris. Ile w tym prawdy? "Dyskryminacyjne uchwały w Gdańsku nie przejdą"
– Władze miasta od kilku lat prowadzą aktywna politykę równościową, która zapoczątkował pan prezydent Paweł Adamowicz. Ta polityka jest kontynuowana przez prezydent Aleksandrę Dulkiewicz i większość w radzie miasta Koalicji Obywatelskiej i Wszystko dla Gdańska – mówi naTemat.pl Daniel Stenzel.


– Takie dyskryminacyjne uchwały w Gdańsku nie przejdą ani w tej kadencji, ani – mam pełne przekonanie – w żadnej kolejnej. Gdańsk był jednym z pierwszych miast, w których parada równości przeszła ulicami miasta pod patronatem prezydenta, jest miastem sprzyjającym turystom, ale także nowym mieszkańcom, którzy do nas przyjeżdżają studiować, albo pracować – wyjaśnia rzecznik.

"Atlas nienawiści" to inaczej interaktywna mapa Polski, na której zaznaczono samorządy, w których odrzucono, przyjęto lub wciąż trwają prace nad uchwaleniem "deklaracji anty-LGBT". Przygotowali ją aktywiści, którzy niedawno skorzystali z zaproszenia szwedzkiej europosłanki i w Parlamencie Europejskim dyskutowali o sytuacji osób LGBTQ w Polsce.

Gdańsk uczy tolerancji
Rzecznik gdańskiego ratusza dementuje jednak, jakoby Gdańsk miał być jednym z miast nieprzyjaznych mniejszościom. Zdaniem Stenzela, inne miejscowości mogą brać przykład ze stolicy Pomorza.

– Mam nadzieje, że inne miasta i gminy pójdą naszym, gdańskim śladem także w tej sprawie. Będą dbały o to, żeby każdy czuł się dobrze w swojej społeczności. Musimy w końcu zatrzymać to mentalne szaleństwo i zacząć spychać demony przeszłości, które dają o sobie znać, do narożnika. Jakim prawem, jakikolwiek samorząd w Polsce, w XXI wieku chce kogokolwiek dyskryminować? Po tak traumatycznych doświadczeniach zaborów, II Wojny, czy komunizmu? Zabrania tego polskie prawo, wprost także konstytucja – podkreśla nasz rozmówca.

"Dziękujemy za zdecydowaną reakcję"
Twórcy mapy odnieśli się do reakcji Daniela Stenzela. "Gdańsk znalazł się w tym wykazie jedynie dlatego, że w maju Ordo Iuris lobbował w tym mieście za Samorządową Kartą Praw Rodzin, a władze Gdańska nie mają nic z tym wspólnego.

"Bardzo się cieszę z tak stanowczej reakcji. Po aktualizacji w opisie naszej mapki widać, że żółty kolor oznacza działania lobbingowe wprowadzenia na obrady uchwały anty-LGBT przez część radnych" – napisał do redakcji naTemat.pl współtwórca "Atlasu nienawiści" Kuba Gawron.