Zaskakująca decyzja sądu ws. wniosku o aresztowanie Durczoka. Będzie zażalenie

redakcja naTemat
Kamil Durczok wpadł w poniedziałek w związku z zarzutem dotyczącym sfałszowania podpisu byłej żony na wekslu zabezpieczającym kredyt. W grę wchodzi kwota ok. 3 mln zł. Dziennikarzowi może grozić do 25 lat więzienia. Katowicka prokuratura wystosowała wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, ale sąd go nie uwzględnił.
Sąd Rejonowy Katowice-Wschód zdecydował ws. wniosku prokuratury o aresztowanie Kamila Durczoka. Fot. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta
Podejrzany o oszustwo i podrobienie weksla dziennikarz nie pójdzie do aresztu. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące – podaje Polska Agencja Prasowa.

Prokuratura z wnioskiem do sądu wystąpiła we wtorek wieczorem. Sąd postanowienie wydał nocą. Wiadomo, że prokuratura złoży zażalenie na tę decyzję. Jak informowała rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary, śledczy zdecydowali się wnioskować o aresztowanie Durczoka ze względu na treść złożonych przez niego wyjaśnień, które wymagają weryfikacji, a także z uwagi na surową karę, jaka grozi dziennikarzowi.


Zawiadomienie w tej sprawie wniosła w lipcu tego roku była żona Durczoka, Marianna Dufek. Chodzi o weksle złożone przez dziennikarza w 2008 roku jako zabezpieczenie kredytu na zakup nieruchomości. Gdy Durczok przestał spłacać pożyczkę, bank zapukał do jego byłej żony. Ta zaś twierdzi, że żadnego oświadczenia nie podpisywała, nie była przy podpisywaniu dokumentów i o żadnych wekslach nie wiedziała.

Kamil Durczok częściowo przyznał się do winy. Częściowo, bo potwierdził, iż sfałszował podpis żony. Odrzuca natomiast zarzut oszustwa na szkodę banku Getin Bank SA w kwocie 2.899.941 zł. Za sfałszowanie podpisu grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.