"Praca dla więźniów". Na czym polega program PiS, który zbadali kontrolerzy NIK?

Paweł Kalisz
"Praca dla więźniów" to program, który był oczkiem w głowie i przedmiotem dumy Patryka Jakiego. Dziś stał się obiektem wzmożonej kontroli urzędników NIK. Na czym polega sztandarowy program poprzedniego rządu PiS?
Program "praca dla więźniów" był oczkiem w głowie wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Fot. Paweł Sowa / Agencja Gazeta
"Program "Praca dla Więźniów" to zainicjowany przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego w 2016 r. oraz realizowany przez Służbę Więzienną program wspierania szeroko rozumianej readaptacji społecznej osób przebywających w zakładach karnych i aresztach śledczych, a w szczególności ich aktywizacji zawodowej" – czytam na stronach Służby Więziennictwa.

Program obejmuje trzy podstawowe filary, które determinują realizowane w jego ramach działania. Pierwszy to budowa w zakładach karnych hal produkcyjnych. Drugi polega na rozszerzeniu zakresu możliwości nieodpłatnej pracy więźniów na rzecz samorządów. W ramach trzeciego filaru przewidziano ulgi dla przedsiębiorców zatrudniających więźniów.


Ministerstwo sprawiedliwości chwali się niezłymi wynikami. W 2018 roku skazani przepracowali nieodpłatnie w skali całego kraju prawie 2 miliony roboczogodzin. Łączna wartość wykonanej pracy to ponad 25 milionów złotych. Dzięki programowi w 2018 kwota potraceń, z wynagrodzeń osadzonych posiadających zobowiązania alimentacyjne, wyniosła ponad 14 milionów złotych co jest kwotą trudną do przecenienia. W lipcu tego roku program objął ponad 37 tysięcy osób pozbawionych wolności

Korzyści z pracy więźniów
Korzyści dla przedsiębiorców płynące z wdrożonego programu są oczywiste. Twórcy programu zapewnili osobom pozbawionym wolności i zatrudnionym w pełnym wymiarze godzin prawo do co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę. W praktyce oznacza to, że pracodawca będzie ponosił minimalne koszty, mniejszy, niż gdyby szukał pracowników na rynku pracy.

Ponadto nie ma potrzeby zawierania indywidualnych umów o zatrudnieniu osób pozbawionych wolności, pracodawca zwolniony jest z obowiązku stosowania przepisów prawa pracy z wyjątkiem przepisów dotyczących czasu pracy oraz BHP. Co więcej, pracodawca jest zwolniony z obowiązku odprowadzania składki zdrowotnej za zatrudnienie osoby pozbawionej wolności.

Jakby tego było mało, pracodawca ma prawo do korzystania z darmowej ochrony obiektów produkcyjnych zlokalizowanych na terenach ścisłych jednostek organizacyjnych Służby Więziennej. Dotyczy to zarówno maszyn, jak i składowanych produktów powstałych dzięki pracy więźniów.

Jeśli któryś z pracowników nie spełnia wymogów stawianych przez pracodawcę, ten może go zwolnić bez konieczności zachowania formy i terminów przewidzianych w prawie pracy. Ostatnią korzyścią dla pracodawców jest możliwość uzyskania dofinansowania działań prowadzących do tworzenia nowych miejsc pracy dla skazanych.

Pomysłodawcy projektu wskazali też szereg korzyści dla więźniów, którzy przystąpią do programu. Są to między innymi przyuczenie do zawodu, możliwość pozyskania środków finansowych na własne potrzeby czy wspieranie rodziny na wolności lub spłatę kar pieniężnych, na przykład grzywien czy alimentów.

Więźniowie mają się przyzwyczajać do rygoru codziennej pracy, a dzięki temu, że nie będą się całymi dniami nudzić w celi, ma słabnąć ich chęć do rozwoju subkultury więziennej.

Hale produkcyjne, powstające na terenach należących do jednostek penitencjarnych lub w bezpośrednim ich sąsiedztwie są finansowane ze środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy na wniosek tych jednostek. Konstrukcje hal produkcyjnych wybudowanych dotychczas przy współudziale środków FAZS można łatwo dostosować do różnorakich rodzajów działalności.

Ile zarabia więzień?
Skazanemu w pełnym wymiarze czasu pracy przysługuje co najmniej minimalne wynagrodzenie, czyli 2250 złotych. To kwota brutto, która podlega obowiązkowym potrąceniom. Po pierwsze jest to składka na ubezpieczenia społeczne ( emerytalne, rentowe) w wysokości 253,35 złotych. 7 proc. wynagrodzenia przekazywane jest na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

45 proc. wynagrodzenia przekazane jest na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. Oznacza to, że co miesiąc fundusz zasila 1012,50 złotych.

To nie wszystko. Od pensji skazanego odlicza się jeszcze podatek dochodowy od osób fizycznych w wysokości 102 złotych. Jeśli skazany ma zobowiązania komornicze, to od pozostałej kwoty można potrącić do 40 proc. Następnie pewien procent pozostałej kwoty zostaje przekazany na konto, z którego więzień dostanie pieniądze w momencie zwolnienia. W praktyce z 2250 zł brutto do dyspozycji więźnia pozostaje około 240 zł. Jeśli skazany nie ma żadnych zajęć komorniczych, kwota to rośnie do około 530 zł.

Jak zatrudnić więźniów?
Przede wszystkim należy wspomnieć, że więźniów można zatrudniać nieodpłatnie lub płacić im za pracę. W pierwszym przypadku więźniowie mogą wykonywać prace porządkowe i pomocnicze na rzecz samorządu terytorialnego, podmiotów powołanych przez organy gminy, powiatu lub województwa, państwowym lub samorządowym jednostkom organizacyjnym oraz spółkom prawa handlowego z wyłącznym udziałem Skarbu Państwa lub gminy, powiatu lub województwa.

A kto może zatrudnić więźnia odpłatnie? Ta lista jest o wiele dłuższa. Mogą to być osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, spółdzielnie, wszelkiego rodzaju spółki, a także przedsiębiorstwa państwowe.

Jak to zrobić? Wystarczy wyszukać na mapie najbliższą jednostkę penitencjarną i wysłać zapytanie ofertowe, podając podstawowe dane organizacji, zakres i czas planowanych prac, do których mogą zostać skierowani osadzeni, miejsce pracy, liczbę pracowników.

NIK ma wątpliwości wobec programu
We wtorek NIK ma przedstawić mediom wyniki kontroli programu "Praca dla więźniów" ze środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. W ramach tego programu rząd zapowiadał budowę 40 hal do pracy dla więźniów. Projekt pilotował Patryk Jaki – były wiceminister sprawiedliwości rządu PiS. Kontrolerzy mieli wykryć szereg nieprawidłowości w przetargach na te inwestycje.

W 27 przypadkach przyznano zlecenia, naruszając prawo zamówień publicznych, a łączna kwota wydatkowanych w ten sposób środków ma sięgać 115 mln zł. Z kolei przez zaniżanie czynszu dzierżawionych hal przemysłowych straty mają wynieść nawet 37 mln – takie są ustalenia NIK. To właśnie ich efektem ma być 15 zawiadomień do prokuratury. Do poniedziałku wysłano ich już siedem.

Zawiadomienia dotyczą niedopełnienia obowiązków przez dyrektorów zakładów karnych i dyrektora generalnego służby więziennej. Jest też zawiadomienie NIK o "wyrządzenie znacznej szkody majątkowej" w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu.