Ustawa o szantażowaniu sędziów skończy się zabraniem funduszy z UE. I to już wkrótce
PiS ma projekt nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych. W praktyce chodzi o założenie kagańca sędziom, którzy chcą przestrzegać zasad praworządności. Gdy nowelizacja wejdzie w życie, Polskę czeka więc drastyczne zaostrzenie sporu z Unią Europejską. Czołowi unijni urzędnicy wielokrotnie dali już znać, jak boleśnie dla kraju nad Wisłą skończy się porzucenie praworządności.
Zmiany, które chcą wprowadzić Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska oraz Porozumienie, przewidują nawet złożenie z urzędu sędziów, którzy dawaliby sobie możliwość podważania legalności Krajowej Rady Sądownictwa w wersji "dobrej zmiany". Podważanie statusu innych sędziów traktowane będzie jako wykroczenie przeciwko wymiarowi sprawiedliwości i będzie najcięższym deliktem dyscyplinarnym. Dlatego ma podlegać najsurowszej karze.
Poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak w wyjątkowo butny sposób tłumaczył potem w TVN24 planowane zmiany. – Odpowiedzialny rząd nie może pozwolić na anarchię i chaos prawny. Nie możemy się zgodzić, że dochodzi do sytuacji, w której władza sądownicza jest ponad władzą wykonawczą – stwierdził.
Fundusze unijne tylko dla państw praworządnych
O tym, że stan praworządności w Polsce się pogarsza mówili przedstawiciele Komisji Europejskiej jeszcze przed tym, gdy poinformowano o nowym projekcie. Między innymi nowy unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders z troską mówił w pierwszej kolejności o postępowaniach dyscyplinarnych wobec sędziów.
Co więcej, wpływowa Czeszka jest orędowniczką uzależnienia nowego budżetu UE na lata 2021-27 od przestrzegania praworządności. I za takim postawieniem sprawy jest zdecydowana większość członków Komisji Europejskiej oraz większość w Parlamencie Europejskim. Jest więc prawie pewne, że po takich przepisach, jakie planuje wprowadzić Zjednoczona Prawica, nie może być innej decyzji w sprawie Polski niż wstrzymanie wypłat.