Zenek w operze. Czyli jak PiS ośmieszył szacowną instytucję kultury

Tomasz Ławnicki
Benefis Zenka Martyniuka niczym święto narodowe. Śledząc doniesienia TVP, bez wątpienia to wydarzenie dla publicznego nadawcy było bardziej doniosłe i priorytetowe niż choćby Nobel dla Olgi Tokarczuk.
Zenek Martyniuk hucznie obchodzi 30-lecie swojej pracy na scenie. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Samemu Zenonowi Martyniukowi pewnie się to nie śniło. Gdy na przełomie lat 80. i 90. zaczynał muzykowanie na wiejskich zabawach i weselach, nikt tego, co grał, nie nazywał jeszcze disco polo. Wówczas to była muzyka chodnikowa. Marzeniem wtedy było zagrać w klubie Scorpio we Wnorach-Wiechach czy w Panderozie w Janowie. A tu, po trzech dekadach, taka nobilitacja!

"Dobra zmiana", która 4 lata temu nastała w mediach, wyniosła Zenka na sam szczyt. Wierzchołek jest taki wysoki, że świętowanie 30-lecia pracy na scenie nie mogło się odbyć w jakiejś hali sportowej, jak to było na 25-lecie istnienia zespołu Akcent. Tym razem gmachem godnym tej rocznicy okazała się opera.
Gmach białostockiej opery otwarty w 2012 r.Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Opera nie byle jaka. Gdy ją budowano ze wsparciem pieniędzy z UE, brytyjska prasa z oburzeniem pisała, że to "rozbuchany pomysł", aby Białystok miał operę lepszą niż Londyn. To miał być argument, że w Polsce unijne środki wydaje się z nadmiernym rozmachem.


"To jest rewelacja. Nie widzę żadnego powodu, dlaczego Białystok ma mieć gorszą operę niż Londyn i cieszę się, że ma lepszą" – odpowiadał ówczesny premier Donald Tusk otwierając w 2012 r. nową siedzibę placówki. Sala Opery i Filharmonii Podlaskiej ma pierwszą co do wielkości scenę w Polsce. Muzycy, którzy tu koncertowali, wielokrotnie tę salę wychwalali. I właśnie tu odbył się benefis Zenona Martyniuka.
Benefis Zenona Martyniuka w Operze i Filharmonii Podlaskiej.Fot. Facebook.com / Województwo Podlaskie
10 grudnia zorganizowano uroczystą galę. Występował nie tylko główny bohater i jego Akcent, ale też i inne gwiazdy disco polo oraz muzycy, którzy zdecydowali się uświetnić tę doniosłą rocznicę. Był więc choćby Michał Wiśniewski (ostatnio obrażony na TVN) czy Lombard (już od bardzo dawna bez Małgorzaty Ostrowskiej; jeszcze w 2005 r. zespół wsparł w kampanii Prawo i Sprawiedliwość).

Całość została zarejestrowana i w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia telewizyjna Dwójka w najlepszym czasie antenowym zaprezentuje program: "Życie to są chwile - benefis Zenona Martyniuka z okazji 30-lecia pracy artystycznej". Koncert poprowadzili Małgorzata Tomaszewska (córka byłego bramkarza i senatora PiS Jana Tomaszewskiego, która niedawno w "Pytaniu na śniadanie" zastąpiła Monikę Zamachowską) oraz piosenkarz i prezenter Rafał Brzozowski.

Nie jest tajemnicą, że to sam czcigodny jubilat zamarzył sobie benefis w operze. Informowała o tym m.in. TVP Białystok. A dla PiS-owskich władz województwa załatwienie czegoś takiego to żaden problem.
– Żenada – komentuje krótko osoba związana ze środowiskiem muzyków klasycznych w Białymstoku. Jej zdaniem to oczywiste, że opera nie jest właściwym miejscem na tego typu imprezy. Choć przyznaje, że to nie pierwszy raz kiedy ktoś z władz próbuje ośmieszyć tę instytucję.

– Już kiedyś jeden z marszałków województwa chciał na zakończenie sezonu artystycznego w filharmonii dać jakieś ludowe przyśpiewki. Wówczas dyrektorem był Marcin Nałęcz-Niesiołowski i się marszałkowi postawił. Tu widać jakoś się nie dało – konstatuje moja rozmówczyni. Wspomina przy tym, że w operze zdarzały się też imprezy o charakterze sportowym.

Sama opera wydarzenie wstydliwie pominęła w swoim repertuarze. Na jej stronach internetowych próżno szukać jakiegoś śladu po tym wydarzeniu. Co innego lokalne władze wojewódzkie – widać wyraźnie, że dla nich to była impreza priorytetowa.
Wicemarszałek woj. podlaskiego Stanisław Derehajło (Porozumienie Jarosława Gowina) wyraźnie rozbawiony na benefisie Zenona Martyniuka.Fot. Facebook.com / Województwo Podlaskie
W pierwszym rzędzie, obok prezesa TVP Jacka Kurskiego i jego żony, zasiedli m.in. marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki z PiS oraz wicemarszałek Stanisław Derehajło z Porozumienia Gowina. Zdjęcia prezentowane na profilu Urzędu Marszałkowskiego na Facebooku wskazują, że panu wicemarszałkowi oferta kulturalna opery przypadła do gustu.

Można być pewnym, że to, co usłyszał w operze, panu wicemarszałkowi jest bliskie. Na muzyce się bowiem zna. Derehajło był członkiem zespołu folklorystycznego "Podlaskie Kukułki" z Bielska Podlaskiego, a później przez 20 lat kierował zespołem "Klekociaki" w swej rodzinnej miejscowości Boćki, w której był wójtem.

Marszałkowi Arturowi Kosickiemu z PiS ta muzyka jest z pewnością jeszcze bliższa. Bądź co bądź przed laty tańczył i czasem też śpiewał w słynnym zespole Boys.
Wicemarszałek Derehajło i marszałek Kosicki na benefisie Martyniuka.Fot. Facebook.com / Województwo Podlaskie
Marek Tyszkiewicz, aktor Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, a jednocześnie białostocki radny Koalicji Obywatelskiej, zwraca uwagę, że opera podlega marszałkowi województwa. Podkreśla przy tym, iż pełna nazwa tej placówki jest dłuższa: Opera i Filharmonia Podlaska Europejskie Centrum Sztuki w Białymstoku.

– Pan marszałek jest gospodarzem tego budynku i on ma pełne prawo decydowania o tym, jakie wydarzenia mają miejsce w tym gmachu. A w Europejskim Centrum Sztuki - oprócz wydarzeń artystycznych takich jak premiery "Halki" czy "Turandot" - odbywa się w ciągu roku także kilkaset innych imprez. A gmach dysponuje największą taką widownią w naszym regionie – wskazuje Marek Tyszkiewicz.
Marek Tyszkiewicz
aktor, radny miasta Białegostoku (Koalicja Obywatelska)

Opera i Filharmonia Podlaska to instytucja publiczna, marszałek województwa ma pełne prawo decydować o tym, co się w niej dzieje. Jeśli uznał, że ludziom należy się program "Zenek Plus", jego prawo. Wszyscy wiemy, że pan Jacek Kurski kocha Zenka, porównuje go do Pendereckiego. Więc możliwe, że z tym benefisem w operze to o to właśnie chodziło?

Tak się złożyło, że benefis Zenka Martyniuka niemal dokładnie zbiegł się w czasie z inną rocznicą, o wiele ważniejszą dla lokalnej kultury. Opera i Filharmonia Podlaska w połowie grudnia obchodziła 65-lecie swego istnienia. 13 grudnia odbyła się z tej okazji uroczysta gala operowej połączona z obchodami Roku Stanisława Moniuszki.

Relacji z tego wydarzenia - tak jak relacji z benefisu Zenka Martyniuka - próżno szukać na stronach Urzędu Marszałkowskiego czy na jego profilu na Facebooku. Co nie oznacza, że władze zupełnie tę uroczystość zignorowały. Na gali był wojewoda podlaski, wręczając kilkadziesiąt odznaczeń za zasługi dla kultury.

– Pytanie pozostaje, jak się czują filharmonicy, śpiewacy i zespół artystyczny; jaką oprawę miało jedno wydarzenie, a jaką drugie – zauważa Marek Tyszkiewicz. Aktor i członek Komisji Kultury i Promocji Miasta w białostockiej RM konstatuje jeszcze jeden fakt: białostoczanie uwielbiają Zenka Martyniuka, król disco polo ma nawet swój mural na osiedlu Dziesięciny (stworzony z inicjatywy grupy "Nienormalny Białystok" i sfinansowany z pieniędzy Urzędu Marszałkowskiego).
Zenon Martyniuk z rodziną i Jacek Kurski z żoną.Fot. Maciej Gilewski / zdjęcie pochodzi ze strony zespołu Akcent
– Ale nie jest mieszkańcem Gminy Białystok - mieszka w Grabówce, czyli w województwie podlaskim. I to marszałek województwa decyduje, gdzie ma miejsce benefis tego artysty – dopowiada białostocki radny.
Marek Tyszkiewicz
aktor, radny miasta Białegostoku (Koalicja Obywatelska)

Widzowie mają wybór. Mogą iść do gmachu przy ul. Odeskiej na "Halkę" albo na występ Zenka Martyniuka. Albo na jedno i drugie. Wizytówką opery będzie to wydarzenie, które wywrze na publiczności większe wrażenie.

I tu istotne zastrzeżenie. Na benefis Martyniuka nie można było sobie ot tak kupić biletów i przyjść. Bo to nie było repertuarowe wydarzenie tej instytucji.

Joanna Dolecka, rzecznik prasowy Opery i Filharmonii Podlaskiej, poinformowała naTemat, że ten koncert to była impreza zewnętrzna. – Opera nie prowadziła sprzedaży biletów czy wejściówek – wyjaśniła. Tym, kto mógł wejść na benefis, zajmowali się organizatorzy wydarzenia, czyli TVP, a także management zespołu Akcent.

Dlaczego król disco polo świętował właśnie tu? – Duża scena OiFP jest jedyną w regionie salą, która mogła sprostać wymaganiom organizatorów – odpowiada Joanna Dolecka.
Widzom nikt najwyraźniej nie powiedział, że w operze w trakcie koncertu smartfonów wyciągać nie wypada...Fot. Facebook.com / Województwo Podlaskie

– Muzyka Zenka Martyniuka - przy całym szacunku dla niego samego - ma się do opery jak pięść do nosa, a wół do karety. I choćby próbować znaleźć okoliczności łagodzące - w stylu: opera musi jakoś zarabiać, więc łata dziury w budżecie chwytając się różnych sposobów, czy też: w operze słychać było już różne gatunki muzyczne, więc może pójść o krok dalej... to jednak nie, zdecydowane "NIE" dla tej decyzji – komentuje Monika Żmijewska, dziennikarka pisząca o kulturze w białostockiej "Gazecie Wyborczej".
Monika Żmijewska
Gazeta Wyborcza w Białymstoku

Są granice, których przekraczać nie wolno. Miejsce muzyki disco polo może być na festynie, w wynajmowanej sali estradowej, ale na pewno nie w operze.

Przed laty nadano OiFP w Białymstoku drugi człon: Europejskie Centrum Kultury. Nazwa trochę rozdęta, właściwie niepotrzebna, bo europejskość lepiej wyrażać w repertuarze, niż w szyldach. Ale skoro już jest, niech będzie. Po benefisie jednak - który ma być pokazany w najlepszym czasie antenowym w discopolowym TVP - w Polskę pójdzie już tylko jedna informacja: to raczej Zaściankowy Dom Kultury.

Dziennikarka podsumowuje: "Cóż, najprawdopodobniej opera jest w tej sprawie po prostu zakładnikiem. Jej organem prowadzącym jest samorząd województwa podlaskiego. A na jego czele stoi wszak marszałek, który kiedyś w zespole disco polo śpiewał i tańczył...".

Telewizja Polska nie odpowiedziała na nasze pytania w sprawie benefisu Zenona Martyniuka w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Odpowiedź urzędu marszałkowskiego otrzymaliśmy 30 grudnia, piszemy o tym tutaj. Samorząd przyznaje, że przekazał pieniądze na to wydarzenie.