Najgłupsze tłumaczenie, jakie mógł wymyślić. Poseł Lewicy "wyjaśnił", dlaczego nie było go w Sejmie
To przypomina sytuację ze słynną okupacją trybuny sejmowej z końca 2016 r. Niby opozycja grzmiała o łamaniu demokracji pod rządami PiS, a jednak różne zachowania jej czołowych polityków zadawały kłam temu, że jest to dla nich sytuacja poważna. Tak jest i tym razem. Zewsząd słyszymy wielkie słowa o powrocie do PRL. A jednak – gdy przyszło głosować nad kluczowym projektem okazało się, że... wielu przedstawicielom opozycji nie udało się przyjść na głosowanie.
To co powiedzieć o dzisiejszej sytuacji, gdy opinia o skuteczności partii opozycyjnych jest wśród Polaków fatalna? Właśnie w samym środku sporu o sądy opozycja zawodzi i przegrywa prestiżowe głosowanie. A była szansa wygrać, bo okazało się, że przedstawiciele PiS także nie zjawili się w Sejmie w komplecie. W tej sytuacji formacje przeciwne PiS znów przegrały na własne życzenie i ośmieszyły się w oczach nie tylko swoich wyborców. A mógł to być nawet punkt zwrotny, po którym PiS zacząłby się zwyczajnie gubić.
– Już jestem w Sejmie. Wcześniej zajmowałem się dziećmi. Nie było alertu, że trzeba być wcześniej. Waga tych głosowań jest przeceniana. PiS i tak postawiłby na swoim. Większym problemem jest to, że opozycja nie wie, jak zareagować na te ustawy – powiedział w rozmowie z OKO.press, tłumacząc powody swojej nieobecności. Naprawdę.
"Pan Gdula robi sobie jaja ze swojej pracy w Sejmie, tak? Bo inaczej tego nie potrafię wytłumaczyć" – skomentował na Twitterze Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Inne głosy były w podobnym tonie. Wielu z nich nie wypada przytaczać, ale rozumieć – da się jak najbardziej.
źródło: oko.press