Niesamowita akcja jak z programu Dowbor. W 3 dni sami wyremontowali rodzinie dom

Katarzyna Zuchowicz
Przez niecałe dwa tygodnie rozkręcili nieprawdopodobną akcję. Działali od zera, totalnie spontanicznie. 5 grudnia Kinga Kwiatkowska trafiła na anonimowy wpis o rodzinie potrzebującej pomocy. I nie mogła już od niej oderwać myśli. A potem ruszyła lawina. W pomoc zaangażowało się kilkadziesiąt osób z różnych miejsc Polski. I zrobili to, niczym Katarzyna Dowbor w swoim programie "Nasz Nowy Dom". W trzy dni dali rodzinie zupełnie nowy dom. Całkowicie od podstaw.
W remont domu rodziny spod Łomży zaangażowało się kilkadziesiąt osób i firm. Fot. Paweł Wedolowski/Screen/Facebook/Kinga Kwiatkowska
Kinga Kwiatkowska uprzedza, że ledwo mówi, ma bardzo zachrypnięty głos. To przez ostatnie dwa tygodnie. Razem z kilkudziesięcioma osobami organizowała taką pomoc, że brakuje słów. Jej wpisy na Facebooku wywołują ciarki. To ona zaalarmowała znajomych, że pod Łomżą jest rodzina w bardzo trudnej sytuacji.

Tak trudnej, że jeśli jej warunki bytowe się nie poprawią, w styczniu dzieci lat 9 i 12 zostaną odebrane mamie.

"Dzieci i ich mama nie mają praktycznie NIC. Śpią w zużytej pościeli na rozpadających się łóżkach, nie mają ubrań, rzeczy osobistych, zabawek, pomocy szkolnych, ciepłych kurtek i żywności tyle żeby przeżyć dnia na dzień" – pisała 5 grudnia. Od tego wpisu wszystko się zaczęło.


"To była totalna katastrofa"
– To był zupełny przypadek – mówi naTemat. Kinga Kwiatkowska pochodzi z Łomży, mieszka pod Warszawą. Ale śledzi lokalne portale i na jednym z nich trafiła na anonimowy wpis. – Ktoś napisał, że jest rodzina, która żyje w tragicznych warunkach. Był tak emocjonalnie napisany, że trafił w moje serce. Napisałam do tej osoby. Potem, gdy zaczęłam weryfikować informację, okazało się, że autor tego wpisu jest dzielnicowym – opowiada.

Pojechała na miejsce. – To była totalna katastrofa. Tam nie było nic – ani kanalizacji, ani ogrzewania, ani prądu. Nie było łazienki. Tak bezdomni żyją w pustostanie. Dla mnie to było niepojęte, że są sąsiedzi, jest parafia, jest gmina, i nikt nie reaguje. W tej rodzinie nie było patologii. Widać, jak dzieci kochają mamę. Tam były tylko skrajne warunki – mówi.

Jej wpis z 5 grudnia wywołał gigantyczną lawinę odzewu. Z dnia na dzień sprawa nabrała niesamowitego tempa. Zaczęli zgłaszać się ludzie z okolic Łomży, z Warszawy i okolic, z Olsztyna. Dziś na swoim profilu na FB Kinga Kwiatkowska dziękuje blisko 30 firmom i ok. 50 osobom prywatnym. A także żołnierzom Wojsk Obrony Terytorialnej z 1 i 4 kompanii 13 Batalionu Lekkiej Piechoty w Łomży. W komentarzach jest istne szaleństwo. I ogromna radość, że się udało.

"W 45 minut zorganizowałem pomoc"
6 grudnia Kinga pisała:
Kinga Kwiatkowska
wpis FB, 6 grudnia

"Dziś POMOC wyszła poza skalę na jaką liczyłam – bowiem znalazł się pewien ktoś, który wraz z kilkudziesięcioosobową ekipą wyremontuje im dom wewnątrz!!!. Znalazło się wielu ofiarodawców materiałów budowlanych i wykończeniowych. I wiecie co, przed Świetami uda się zmienić tę ich koszmarną rzeczywistość".

Tym człowiekiem jest Tomasz Pupik, żołnierz WOT, właściciel firmy budowlanej z Łomży, który ściągnął żołnierzy i wiele firm. A potem w nieprawdopodobnym tempie zorganizował cały remont i stanął na jego czele. Do budynku weszli 13 grudnia. W trzy dni i 12 godzin rodzina dostała nowy dom. Ten czas, dzięki jednemu ze sponsorów, rodzina spędziła w SPA.

– W 45 minut zorganizowałem pomoc. Mam dużo znajomych, dużo podwykonawców, podzwoniłem po hurtowniach. Poszedłem do dowódcy, porozmawiałem z kolegami z wojska. Wszyscy reagowali na "tak". Razem to zrobiliśmy. Dzięki nim to się udało – mówi naTemat.

Z Kingą skontaktował się przez jej brata. Ma już za sobą podobne akcje. Jedną nagrał, jest na YouTube, gdy przed Wielkanocą w 2018 roku, też wyremontował komuś dom. Teraz ta osoba również przyjechała pomóc.
Tomasz Pupik
– Tam trzeba było zrobić wszystko. Od wykopania szamba, założenia nowej instalacji elektrycznej, hydrauliki, centralnego. Nie było nic. Gorzej niż tragedia. Tylko gołe ściany w tragicznym stanie i posadzki. Zrobiliśmy też schody, bo pół stopy wystawało na stopniach – opowiada.

Na miejscu w sumie pracowało około 70 osób. Zasuwali dzień i noc. Wchodzili sobie niemal dosłownie na głowę. Dla wszystkich było to ogromne wyzwanie logistyczne.

– W nocy z soboty na niedzielę nie spałem wcale. Na głowie stawaliśmy, żeby się udało. Ci ludzie zasłużyli na pomoc. Dostali od nas drugą szansę – opowiada Tomasz Pupik.

Co czuł? – Obowiązek – odpowiada. Zamieścił nagranie, jak to wszystko wyglądało.
Tomasz Pupik
"To wszystko dzięki ludziom"
I on, i Kinga Kwiatkowska bardzo podkreślają zaangażowanie drugiego z nich. A także wszystkich, którzy wzięli udział w tej akcji. Cały czas zwracają uwagę, że to wszystko było możliwe dzięki innym. Tomasz Pupik dziękuję na Facebooku:

"Chciałbym podziękować z całego serca wszystkim ludziom którzy przyłączyli się do naszej akcji i spowodowali, że wyszło tak jak zawsze czyli grubo: ). Jesteście wielcy, bez was by się nie udało!. Dziękuję za pomoc przy pracy, materiały, modlitwę, prezenty, za wszystko!".

– Powiedział: "Robimy to". I natychmiast zaczął obdzwaniać firmy budowlane, które zasponsorowały nam wszystko. Kaloryfery, ciężki sprzęt, piec, kręgi, żeby zrobić studnie. Ściągnął żołnierzy. Trzeba było wszystko robić od zera – opowiada inicjatorka akcji.
Fot. Screen/FB Kinga Kwiatkowska
Podkreśla, że próba odwrócenia złego losu tej rodziny i zatrzymania dzieci przy
mamie nie udałaby się, gdyby nie została przeprowadzona od podstaw – od remontu. –
Nie udałaby się gdybyśmy byli tylko ja i Tomek, sukces tej akcji to przede wszystkim
LUDZIE, kilkadziesiąt osób które włączyły się i pomagały własnymi rękami, darami,
transportami, wsparciem – mówi. Gdy Tomasz Pupik przejął remont, ona organizowała resztę. Wszystko. Łyżki, firanki, meble. Całą kuchnię, łazienkę, pokoje, żeby dzieci miały łóżka, trzeba było urządzić. Dzwoniła, prosiła, jeździła po domach po odbiór paczek. Ludzie dawali całe reklamówki. – Wzruszające jest to, iż wśród osób które pomagały zbierać dary, byli ludzie, którzy sami mają lub mieli podobne przejścia i rozumieją sytuację – opowiada.

Przesyła zdjęcie paczek zgromadzonych w garażu.
Fot. Kinga Kwiatkowska
11 dni po swoim pierwszym wpisie na Facebooku napisała:

"Mamy te Moc! Wczorajszy dzień był tym, na którzy wszyscy tak długo czekaliśmy. (...) Od rana jak w ukropie wszyscy biegaliśmy żeby ogarnąć mieszkanie do takiego stanu aby Pani Justyna wraz z dziećmi mogła wejść i mieć mieszkanie wyposażone od A do Z, poczuć się kompletnie u siebie jak w prawdziwym Domu, wreszcie".

Pierwsze takie Święta
Kinga Kwiatkowska mówi, że odzew wszystkich zaskoczył. Ale dał wszystkim ogromną moc: – Uderzyło mnie to bardzo. Dostaje się wtedy podwójną albo potrójną moc. Człowiek ma różne momenty w życiu. A dzięki tej akcji zobaczyłam, ile osób mogłam pociągnąć za sobą. Sama uwierzyłam, że nie można się poddawać. Pokazało mi to, że mam taką moc. I każdy z nas na pewno ją ma, jeśli tylko chce. Jak bardzo się chce, to wszystko można.

Dzięki nim rodzina pierwszy raz będzie miała normalne Święta. Wolontariusze wstawili im choinkę, położyli prezenty.

– Poprosiłem o listy do Mikołaja. Nie będę zdradzał szczegółów, ale mocno by się pani zdziwiła, o czym te dzieci marzą. One nie marzyły o komputerze, telefonie, deskorolce. Marzyły o zwykłych podstawach, o którym dziecko 8-letnie nie powinno marzyć. Ono powinno to mieć – mówi Tomasz Pupik.
Fot. Screen/FB Kinga Kwiatkowska
W czasie remontu przyszła pani z opieki społecznej. Słyszę, że była zaskoczona. – Zapytałem: i co, zabieramy dzieci? Odpowiedziała: "Ja nie mam najmniejszej podstawy, by to zrobić" – wspomina nasz rozmówca.